Pamiętam ostrzeżenia ekspertów sprzed kilkunastu lat, że traktowanie prasy kobiecej i młodzieżowej wyłącznie jako rodzaju biznesu i oddawanie jej międzynarodowym koncernom okaże się niebawem bombą z opóźnionym zapłonem. I stało się. Dorastają pierwsze pokolenia wychowane na Bravo i Popcornie. Czego się po nich spodziewać?
Czy można się dziwić, że dwie uczennice gimnazjum z naprzeciwka proponują swoje usługi podpitym jegomościom, gdy ich matki czytają Życie na gorąco i oglądają kolejne edycje reality show? Oswoiły się z "tym pierwszym razem", wakacyjnym flirtem i zmianami partnerów dla higieny psychicznej. A jeśli można przy tym zarobić na szminkę, której ich ciała są przecież warte?
Dużo jest u nas przyzwolenia na wulgarny erotyzm. Pełno go w reklamach i w filmach. Delikatnie przenika nawet do kościołów, zwłaszcza latem, albo na ślubach i chrztach - popatrzeć tylko na stroje niektórych pań! Wstyd przyznać, ale jeden z księży wpadł na szatański pomysł jak zachęcić bielanki do ubierania się w pelerynki na procesję. Powiedział, że wyglądają w nich seksownie. I pomogło. Gotowe tak chodzić co niedziela.
Inny ksiądz zapytał niedawno dlaczego ojcowie pozwalają swoim nastoletnim córkom upodabniać się w strojach i makijażu do dziewczyn pracujących przy drogach. No coments! O to samo pytała, goszcząca w Polsce dwudziestoletnia Monika z Ugandy. Bo u nich strój mówi o człowieku wszystko. I nijak nie mogła zrozumieć, że u nas te prowokująco odziane kobiety są matkami, żonami i córkami z porządnych domów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu