Przechodząc obok budynków parafialnych jednego z krakowskich kościołów w marcu br., dostałem do rąk prawie dwustustronicowy bezpłatny informator dla przyszłych młodych par. Okazuje się, że takie broszurki rozprowadzane są w Krakowie wszędzie tam, gdzie odbywają się katechezy dla narzeczonych.
Zdziwiłem się, że taki materiał rozprowadzany jest w obrębie kościołów, i to wśród osób przygotowujących się do małżeństwa sakramentalnego. Wiele treści w nim zawartych uderza w godność człowieka, jest obcych wierze katolickiej i stoi w sprzeczności z chrześcijańskim rozumieniem miłości i małżeństwa.
Niewłaściwy adresat
Reklama
Niestosowne jest już to, że zwracając się do potencjalnych małżonków, nie używa się określeń mąż i żona - mowa jest zaś o partnerach i partnerkach. Poruszana problematyka odnosi się raczej do nieformalnych związków lub co najwyżej cywilnych, a nie do małżeństw sakramentalnych. Podejmując temat: czy warto brać ślub, wydawca sugeruje, że można żyć bez przysłowiowego papierka. Ponadto zapewnia, że jeżeli ludzie dojrzeją do rozstania, to nie ma znaczenia, czy mają ślub, czy nie. Twierdzi też, że małżeństwo tylko pozornie zniechęca do rozstania. Zaś samo podpisanie aktu niczego nie zmienia. W żadnym miejscu nie można przeczytać o tym, że związek małżeński jest nierozerwalny. Co więcej, rozwód traktowany jest tutaj jako coś naturalnego. Świadczy to więc o całkowitym braku szacunku do sakramentu małżeństwa. Pan Jezus powiedział przecież: „Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10, 9).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Igranie z Bogiem
O światopoglądzie wydawcy świadczy również fakt, że zatroskanym o to, kiedy i komu powiedzieć sakramentalne tak, radzi, by zapytać gwiazd, sprawdzić załączony miłosny horoskop i oddać się we władanie astrologii. Prawdy o małżeństwie proponuje doszukiwać się w przesądach. Odnoszą się one m.in.do obrączek, ubioru, zachowania w czasie ceremonii ślubnej i tuż po niej, wesela. Wczytując się w „porady”, możemy wyciągnąć wniosek, że nawet miesiąc, w którym bierze się ślub, odgrywa niebagatelną rolę. Wierzący muszą jednak pamiętać, że powyższe poglądy i praktyki są ewidentnym wykroczeniem przeciwko I przykazaniu Dekalogu (por. KKK 2116)
Człowiek to nie zwierzę!
Reklama
Czytając o miłości, można się dowiedzieć, że czułość jest produktem „odzwierzęcym”! Mężczyznę przedstawia się jako osobnika biologicznie uwarunkowanego do niewierności, gdyż ma rzekomo naturę samca! Przecież człowiek, chcąc nauczyć się kochać i okazywać czułość, musi przekraczać siebie, tj. rozwijać się i wzrastać, a nie zapatrywać się na zwierzęta. Szokujące jest także to, iż wybór partnera tylko pod kątem rozrodu przedstawia się jako coś zwyczajnego i logicznego. Czystość małżeńska także wydaje się autorom tekstów nierealna. Świadczy o tym stwierdzenie, że po czterech latach partnerzy szukają nowych podniet, a osoby, które wytrwały w czystości do ślubu, chcą się sprawdzić z kimś innym. Jest to zachęta, aby wypróbować się seksualnie jeszcze przed ślubem. Podpowiada się też, że gdy np. po roku małżeństwa spada popęd seksualny, to wystarczy zmienić partnerkę! Na dodatek pozamałżeńskie relacje seksualne przedstawia się jako bardziej satysfakcjonujące! Z kolei przychodzące na świat dziecko nie jest określane jako dar, ale raczej źródło stresu i przyczyna oddalania się od siebie partnerów. Jak się to wszystko ma do przysięgi małżeńskiej: „Ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci…”?! A co z powołaniem do rodzicielstwa?
Niemoralne propozycje
Wyjątkowo niemoralnych porad dla przyszłych małżonków udziela się w zakresie manier obowiązujących w relacjach seksualnych. Mówiąc o dążeniu do wspólnego szczęścia partnerów, sugeruje się, aby zadbać o „dobry seks” i współżyć 2-3 razy w tygodniu, bo tak jest najzdrowiej! Jest to dobitny przykład uprzedmiotowienia współmałżonka. Autor bez żenady pisze, że na pierwszej randce nie wypada zgadzać się na współżycie, ale na piątej już tak!!! Instruuje się także, jak zadbać o „zabezpieczenie” aktów cielesnych przed niepożądanymi skutkami. Jakby tego było mało, proponuje się jeszcze, o czym najlepiej rozmawiać po wspólnie spędzonej nocy z nowym partnerem. Jest to rada skierowana raczej do kobiet i mężczyzn lekkich obyczajów, a nie do małżonków. Ta część informatora świadczy o całkowitym braku szacunku dla narzeczonych i ewidentnie nakłania do wykroczeń przeciwko VI przykazaniu - „Nie cudzołóż”.
Recepta i zachęta
Drodzy Narzeczeni! Nie dajcie się zwieść tym, którzy za nic mają Boga! Jedyną receptą na miłość jest słuchanie i naśladowanie Chrystusa. Porady, które oddalają od Boga i kwestionują Jego zamysł względem małżeństwa, najlepiej radykalnie odrzucić. Natomiast Wydawcy sugeruję, aby - przypominając sobie, co Pan Jezus zrobił z tymi, którzy chcieli uczynić ze świątyni dom rozpusty - zaprzestał rozprowadzać ten pseudoporadnik w sąsiedztwie kościołów. Najlepiej byłoby całkowicie zmienić profil pisma i zaoferować narzeczonym coś naprawdę szlachetnego i budującego! Coś, czego każdy pragnący autentycznego szczęścia - w tym również Wydawca - chciałby doświadczyć.