Reklama

Pamiętam morze ludzi

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 17/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Danuta Rogacewicz: - Księże Prałacie, czym dla Księdza jest sanktuarium w Rokitnie?

Ks. prał. Stanisław Kłósek: - Dla mnie to szczególne miejsce. Jestem góralem i wychowałem się w kulcie Matki Bożej. To, że zostałem kustoszem maryjnego sanktuarium, odczytałem jak zaproszenie do Jej służby. W dodatku było to pierwsze spotkanie z kultem Maryi w diecezji. Wtedy nie było innego sanktuarium. Czułem się wyróżniony, ale doznawałem też uczucia lęku. Czy podołam? Prosiłem ludzi o modlitwę i nie zawiodłem się. Tam spotkałem się z ogromną życzliwością mieszkańców i pielgrzymów. W oddanej pracy dla Matki, Kościoła i ludzi ostatecznie okrzepło moje kapłaństwo. Jestem wdzięczny Panu Bogu, że prowadził mnie przez Maryję i pozwolił cieszyć się owocami swojej pracy. Nie wszyscy otrzymują taką łaskę. A ja przecież widzę, że Rokitno pięknieje z roku na rok, służy ludziom, a kult Pani Cierpliwie Słuchającej rośnie. Świadomość, że w dobrych zawodach wystąpiłem, jest dla mnie, kapłana, budująca.

- Wkrótce będziemy obchodzić 20. rocznicę koronacji obrazu Pani Rokitniańskiej. Był Ksiądz wówczas nie tylko kustoszem, ale i organizatorem uroczystości koronacyjnych. Jak Ksiądz wspomina tamte lata?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- W Rokitnie pracowałem 11 lat. Zostałem kustoszem w 1978 r. Przedtem byłem wikarym w Sulechowie. Nie miałem żadnego doświadczenia jako proboszcz. Można powiedzieć, że zostałem rzucony na głęboką wodę. Trzeba było zająć się budową domu rekolekcyjnego, ołtarza polowego, a także architekturą otoczenia (Jej twórca, Wojciech Kasprzycki, nie doczekał uroczystości koronacyjnych, zmarł 2 miesiące przed nimi. W podcieniach koło zakrystii znajduje się tablica upamiętniająca jego wkład w rozbudowę sanktuarium) i jednocześnie organizować życie parafialne, opiekować się pielgrzymami. Oni przyjeżdżali tu po duchową strawę i nic nie mogło zakłócać ich pobytu w świętym miejscu. Żadna budowa czy kłopoty z nią związane. A tych było bez liku. Trzeba pamiętać, że czasy głębokiego komunizmu nie sprzyjały tego typu przedsięwzięciom. Wtedy się „kombinowało”. To była nomenklatura dnia codziennego. Każdą cegłę, cement czy kawałek deski trzeba było „skombinować”, bo legalny zakup graniczył z cudem. Bardzo mi wtedy pomógł Juliusz Korzyb, dyrektor składnicy materiałów budowlanych. Czasami jeździliśmy do Zielonej Góry po pół tony cementu, który w papierach widniał dla innego odbiorcy. A przecież to niejedyne trudności. Trzeba było organizować rekolekcje, przyjmować i nakarmić pielgrzymów. O mięso nie martwiliśmy się, hodowaliśmy świnie, ale cukier! To dopiero był rarytas! Przydzielany na kartki był po prostu luksusem nie do zdobycia. Pielgrzymi musieli dzielić się swoimi zapasami…
Albo przyjazd gości i rekolekcjonistów. Wyjeżdżaliśmy po nich do Zbąszynka, stamtąd do Międzyrzecza, gdzie zmienialiśmy środek transportu, i dopiero wracaliśmy do Rokitna. W ten sposób np. dotarł do nas prof. Stelmachowski. Dziś taki kamuflaż śmieszy, ale tak naprawdę było. Sam nigdy bym nie podołał tym zadaniom, ale miałem wokół siebie życzliwych ludzi: mieszkańców Rokitna i okolic, siostry salezjanki, współbraci w kapłaństwie, którzy wspomagali mnie podczas większego napływu pielgrzymów. Z serdeczną wdzięcznością wspominam ks. Piotra Mazurka i ks. Mieczysława Rumińskiego, którzy nieraz do późnej nocy spowiadali pątników. Po 2 latach dostałem wreszcie wymodlonego wikarego, ale i obowiązków wciąż przybywało. Tak, to był bardzo pracowity czas, ale wspominam go z ogromną radością. Nieustanne kłopoty nie zniechęcały do działania. Myślę, że był w tym jakiś Boży entuzjazm, z którego wyrosło błogosławione dzieło. Jestem za nie Panu Bogu wdzięczny.

- Jak w tych trudnych czasach przebiegały przygotowania do koronacji Pani Rokitniańskiej?

Reklama

- Można powiedzieć, że dwufazowo. Pierwsza część - to przygotowanie miejsca. Potrzebna była pomoc przy formowania placu dla pielgrzymów, założeniu ogródka przy sanktuarium, uprzątnięciu budowlanego rozgardiaszu. Pomagali wszyscy. Z całej diecezji przyjeżdżali wierni. Kobiety, które bardzo przydawały się w kuchni przy robieniu zapasów i wekowaniu, i mężczyźni. To byli pierwsi pielgrzymi, emisariusze Pani Rokitniańskiej, oni roznosili potem wici o naszym sanktuarium. Pracowali fizycznie, ale przeżywali jednocześnie rekolekcje. Dla wielu z nich było to pierwsze spotkanie z Matką Bożą w takim konkretnym wymiarze. Z jakim oddaniem Jej służyli!
Drugi etap to zbieranie złotego kruszcu na koronę. Chętnych do przynoszenia precjozów było wielu i wśród świeckich, i wśród duchownych, ale na wyraźne życzenie ówczesnego biskupa ordynariusza Józefa Michalika mogłem przyjąć tylko te, do których dołączony był duchowy dar. Pamiętam, jak Ksiądz Biskup powiedział, że jeśli nie starczy złota, to zrobimy Matce koronę z miedzi, ale będzie ona wyrazem naszych dobrych czynów i postanowień. Znalazł się bowiem ofiarodawca, który chciał sam zafundować tę koronę jako wotum, ale Ksiądz Biskup nie wyraził zgody. Korona Pani Cierpliwie Słuchającej jest więc naprawdę duchowym podarunkiem całej diecezji. Ileż cennych ofiar składa się na nią, to doprawdy trudno wyliczyć!

- Rozumiem, że złota starczyło?

- Zebraliśmy 80 dag, starczyło na dwie korony. Pierwsza jest szczerozłota i waży 65 dag, druga - wierna kopia pierwszej - jest pozłacana. Na co dzień pielgrzymi oglądają tę drugą. Złotą zakłada się na szczególne okazje: odpusty, uroczystości.

- Jakie wspomnienia utkwiły Księdzu Prałatowi z poświęcenia korony?

Reklama

- O, to były niesamowite emocje! Radość i strach mieszały się ze sobą. Strach, bo wieźliśmy ze sobą bardzo cenną rzecz i zwyczajnie baliśmy się, żeby nam nie zginęła. A radość - bo po raz pierwszy tak blisko spotkaliśmy się z Ojcem Świętym, no i mieliśmy świadomość, że uczestniczymy w wielkim wydarzeniu, które jest niezmiernie ważne dla całej wspólnoty diecezjalnej. Nasza delegacja, oprócz bp. Michalika, składała się z 3 osób. Towarzyszyli mi bowiem wspomniany wcześniej Juliusz Korzyb i Zofia Chmielewska, artystka z Zielonej Góry, która namalowała kopię Pani Rokitniańskiej. Ten obraz miał potem peregrynować po całej diecezji, niestety został… ukradziony! Podczas audiencji u Papieża! Wydaje się to nieprawdopodobne, ale tak właśnie było. Nic dziwnego, że to wydarzenie jeszcze bardziej podsycało nasz niepokój.
Bp Michalik przedstawił Ojcu Świętemu naszą delegację i wygłosił specjalnie przygotowany tekst, w którym nakreślił duszpasterski program dla naszej diecezji. Jan Paweł II bardzo uważnie go słuchał i z aprobatą kiwał głową. Potem poświęcił koronę i położył na nią swoją dłoń. To była wzruszająca chwila. Wszystkie dotychczasowe problemy straciły swoją wagę, przemieniły się w samo dobro. Wysiłek całej rzeszy wiernych zalśnił w kawałku złotego cacka i był to naprawdę cudowny blask.

- Jak Ksiądz Prałat wspomina uroczystość koronacji?

- Pamiętam morze ludzi. Z ołtarza polowego widać było wielką rzeszę jak z apokaliptycznej wizji. Według statystyk ojców pallotynów przygotowany na tę okazję plac mieścił 120 tys. wiernych! W tym dniu mała wioseczka stała się wielkim centrum naszego partykularnego Kościoła, weselną Kaną Galilejską. Oprócz świeckich zjawił się niemal cały Episkopat z Księdzem Prymasem, księża z trzech diecezji: naszej, szczecińsko-kamieńskiej i poznańskiej, siostry zakonne, chóry, orkiestry. To, że nikomu nic się nie stało, że uroczystości przebiegały bez zakłóceń, że wszyscy dzieliliśmy tę wspólnotową radość, zawdzięczamy z pewnością Jej, Matce Rokitniańskiej. Ona była pierwszoplanową postacią tej uroczystości, Ona nas zgromadziła, jednoczyła i otaczała opieką. W sposób niemalże namacalny. Oczywiście nad bezpieczeństwem czuwali ludzie: porządkowi z całej diecezji, strażacy, ale ten wyjątkowy klimat modlitwy, radości i wdzięczności sprawiał, że wszyscy czuliśmy wzajemną więź i odpowiedzialność. Potem tę ogromną liczbę gości trzeba było nakarmić, ale i z tym poradziliśmy sobie prawie jak Pan Jezus na pustyni. Bo Ona tam była. Jak to w Kanie. To był naprawdę cudowny czas.

- Mówił Ksiądz, że Matka Cierpliwie Słuchająca była główną Sprawczynią tego Bożego zamieszania. Jak dzisiaj ocenia Ksiądz rozwój Jej kultu w naszej diecezji?

- Bardzo dobrze. Jestem dość częstym gościem w Rokitnie, kocham to miejsce. Widzę, jak się zmienia, pięknieje. Mój następca dba o sanktuarium, modernizuje. Tak trzeba, bo zmieniają się czasy i inne są dziś potrzeby pielgrzymów. Rokitniańskie sanktuarium jest urokliwe, dla skołatanego życiem wędrowca to wymarzony azyl. A przekonanie, że czeka nań cierpliwa Matka, przyciąga nie tylko naszych diecezjan. Kiedy widzę, że przyjeżdżają tu ludzie z różnych stron naszego kraju, modlą się i znajdują lekarstwo na swoje rany, to cieszę się. Wiem, że coraz więcej grup, wspólnot, a także indywidualnych pielgrzymów przyjeżdża na rekolekcje i dni skupienia. Czasami trudno znaleźć wolny termin i pokój. Dobrze jak dzieci szukają pociechy u swojej Matki. Ona umie słuchać jak nikt inny. Wiem, bo sam doświadczyłem Jej łaskawości.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skargi do KRRiT na materiał TVN24 uderzający w ojca Rydzyka i Radio Maryja

2024-11-17 06:22

[ TEMATY ]

Radio Maryja

O. Tadeusz Rydzyk

Karol Porwich/Niedziela

O. Tadeusz Rydzyk

O. Tadeusz Rydzyk

Ponad 26,6 tys. osób złożyło skargę do KRRiT na materiał TVN24 uderzający w dobre imię o. dr. Tadeusza Rydzyka CSsR i Rodziny Radia Maryja – wskazał red. Rafał Stefaniuk na łamach „Naszego Dziennika”. O dokładnej ilości skarg poinformowała Teresa Brykczyńska, rzecznik prasowy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - czytamy na portalu Radia Maryja.

Jak poinformowała „Nasz Dziennik” Teresa Brykczyńska, rzecznik prasowy Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, aż 26 tys. 656 osób domaga się interwencji Rady w związku z emisją reportażu TVN24 z serii „Czarno na białym” pt. „32 lata bezkarności. Fenomen ojca Rydzyka”.
CZYTAJ DALEJ

Bp Jamrozek zachęca do nowenny przed Uroczystością Chrystusa Króla Wszechświata

2024-11-15 09:33

radiofara.pl

- Chodzi o to, żebyśmy się zbliżyli do Jezusa. Bo w tym natłoku zajęć, obowiązków, niekiedy może o tym zapominamy. A ta nowenna może nam w tym pomóc, żeby na nowo być blisko Pana - zachęca przed uroczystością Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, bp Stanisław Jamrozek, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. ruchów intronizacyjnych.

Łukasz Sztolf: Już niedługo będziemy obchodzić uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, w związku z tym nie mogło zabraknąć wypowiedzi księdza biskupa Stanisława Jamrozka, biskupa pomocniczego archidiecezji przemyskiej, ale w tym wypadku delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. ruchów intronizacyjnych. Witam księdza biskupa serdecznie. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
CZYTAJ DALEJ

Biskupi polscy i litewscy modlili się przy Grobie Dzieci Utraconych

2024-11-16 19:19

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda SAC

przewodniczący KEP

Grób Dzieci Utraconych

biskupi polscy i litewscy

Radio Nadzieja

Przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda modli się przy Grobie Dzieci Utraconych w Łomży

Przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda modli się przy Grobie Dzieci Utraconych w Łomży

Przewodniczący Episkopatu abp Tadeusz Wojda SAC modlił się dziś na cmentarzu komunalnym w Łomży przy Grobie Dzieci Utraconych. - Prośmy Dawcę Życia, abyśmy wszyscy, duchowni i świeccy, potrafili z ogromną pokorą i szczerą miłością stanąć przy zmagających się z cierpieniem rodzicach. Abyśmy czynną obecnością i stosownymi modlitwami nieśli pociechę, umacniali wiarę i podtrzymywali nadzieję, że ich dziecko otacza ojcowska miłość - mówił Przewodniczący KEP.

Przewodniczącemu KEP towarzyszyli także biskupi litewscy, bowiem wizyta na Cmentarzu komunalnym przy ul. Przykoszarowej w Łomży, była związana z odbywającym się w mieście dwudniowym spotkaniem Zespołu KEP ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Litwy. Zespołowi przewodniczy biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję