– Duchowość Zgromadzenia, do którego przynależę, jak już wskazuje sama jego nazwa, jest „przepojona duchem Maryi, Służebnicy Pańskiej”. Matka Boża najgłębiej wniknęła w tajemnice Chrystusa i żyła Jego życiem. To właśnie Ona na Boże wezwanie odpowiedziała z prostotą i pełnym zaufaniem: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” – mówi s. M. Laureta i podkreśla, że założyciel zgromadzenia bł. Edmund Bojanowski w sposób szczególny umiłował Maryję. Krocząc Jej śladami, miał przekonanie, że Maryja jest najpewniejszą drogą prowadzącą do Jezusa. – Dlatego powierzył nas, Służebniczki w Jej ramiona, czyniąc Ją główną patronką Zgromadzenia – mówi siostra.
Dziewczęca Służba Maryjna
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przy parafiach, w których siostry posługują, istnieją różne grupy formacyjne dla dzieci i młodzieży. Ponieważ Zgromadzenie ma duchowość maryjną, bliskie jest mu prowadzenie grup w tej duchowości. – Stąd we wrocławskiej parafii ojców redemptorystów, za aprobatą proboszcza o. Witolda Barana, podjęłam próbę utworzenia wspólnoty DSM. Ojciec proboszcz udzielił nam błogosławieństwa, a dziewczynki chętnie odpowiedziały na zaproszenie – opowiada siostra, zaznaczając, że należące do wspólnoty dziewczęta uczestniczą w spotkaniach bardzo solidnie i z pełnym zaangażowaniem.
Reklama
Dziewczęca Służba Maryjna skupia dziewczęta w wieku szkolnym, które w swoim życiu chcą naśladować Maryję. Powierzając się Jej opiece, pogłębiają swoją wiarę, umacniają relację z Panem Jezusem, a jednocześnie przez podjętą formację kształtują swoją chrześcijańską postawę.
– Działamy już od półtora roku. Nim jednak miało miejsce oficjalne przyjęcie do DSM, dziewczęta przychodziły na spotkania, modliły się, ćwiczyły w wypełnianiu „Pięciu zadań Dziecka Maryi”. Po blisko rocznej formacji w uroczysty sposób oddały się w opiekę Niepokalanej, a na znak tego oddania przyjęły Cudowny Medalik i jednakowy liturgiczny strój (biało-niebieskie szaty). Miało to miejsce 8 grudnia ub.r. Chciałabym w tym miejscu wyrazić wielką wdzięczność rodzicom dziewcząt, którzy wspierają swoje córki, tak organizując czas w rodzinie, aby dziewczyny mogły w poniedziałkowe popołudnie bezpiecznie przyjść na spotkanie – mówi s. M. Laureta i dodaje: – Można powiedzieć, że jesteśmy najmłodszą grupą maryjnej formacji. Dla mnie wielką radością jest to, że zawiązała się ona w przeżywanym w moim Zgromadzeniu Roku Maryjnym, który rozpoczął się właśnie w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, nasze patronalne święto.
Formacja i działanie
Reklama
W ramach formacji dziewczęta włączane są w prowadzenie różnych nabożeństw w kościele, czytają słowo Boże, śpiewają, itp. Od Maryi uczą się, jak być dobrymi dla innych, jak pomagać sobie nawzajem, wypełniać przykazania, kształtować w sobie postawę radości, kultury, wdzięczności i ofiary. – W dzisiejszych czasach może się to wydawać zbyt trudne lub archaiczne, ale jest to przecież istota chrześcijaństwa i tego właśnie się uczymy. Omawiane przeze mnie tematy są dostosowane do wieku dziewcząt. Nie mają więc one problemu ze zrozumieniem tych istotnych kwestii – podkreśla s. M. Laureta.
A przekazywanie treści odbywa się przez przekaz słowny, w formie pogadanki, opowiadania, filmu. Ale też przez zabawy, czy zajęcia plastyczne. Jak zauważa siostra, cotygodniowe spotkania formacyjne, podejmowane zadania apostolskie, przeżywanie wydarzeń religijnych w parafii, uczestniczenie w różnych wspólnotowych zajęciach jednoczy i pomaga bardziej świadomie przeżywać przynależność do wspólnoty Kościoła. Mimo, że w innych diecezjach ruch DSM, czy też Marianek, jest bardziej popularny, to wspólnota z parafii na Wittiga jest dobrym zaczynem na przyszłość.
Przechadzki po mieście
Oprócz cotygodniowych poniedziałkowych spotkań formacyjnych zrodził się również inny pomysł: sobotnich przechadzek po mieście w gronie poszerzonym o przyjaciół, rodziców czy innych zainteresowanych inicjatywą.
Reklama
– Jak to wygląda w praktyce? Przechadzka odbywa się raz w miesiącu. Spotykamy się o godz. 14.00 przy kościele na ul. Wittiga i wspólnie wyruszamy do zaplanowanego miejsca. Celem przechadzek jest m.in. poznawanie pięknych i bogatych pod względem historii miejsc we Wrocławiu oraz konkretnych osób, które pozostawiły trwały ślad w Kościele wrocławskim. I tak np. na pierwszej przechadzce zatrzymaliśmy się przy ul. Katedralnej 9, w miejscu zamieszkania bł. Edmunda Bojanowskiego w czasie jego studiów, a w Kolegiacie św. Krzyża modliliśmy się przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, gdzie niegdyś, wraz z innymi studentami, modlił się on o niepodległość Polski. Podczas naszej kwietniowej wędrówki przybyliśmy na ul. Katedralną 4, do Centrum Duszpasterskiego Archidiecezji Wrocławskiej. W znajdującej się w tym budynku Izbie Pamięci ks. Aleksandra Zienkiewicza poszerzyliśmy wiedzę o tym wrocławskim kandydacie na ołtarze – opowiada s. M. Laureta.
W przechadzkach po mieście nie chodzi tylko o samo poznawanie miejsc, historii, sztuki, kultury, postaci z nim związanych, ale także o odkrywanie ukrytego w nich dobra i piękna, które może inspirować.
– Skąd pomysł przechadzek? Otóż w XIX w. żył Marceli Motty, poznański nauczyciel, felietonista i pamiętnikarz, autor „Przechadzek po mieście”, początkowo publikowanych w formie felietonów w „Dzienniku Poznańskim”, które z czasem wydano w pięciu tomikach niewielkiego formatu. W nich wspomina on znaną mu osobę Edmunda Bojanowskiego, którego spotkał na dworcu w Poznaniu. Dla mnie, jako dla duchowej córki błogosławionego, jest to bardzo ważny tekst. Pisał on. m.in: „(…) ten Edmund Bojanowski, (…) był dawnemi czasy także jednym z moich dobrych znajomych. Przytomna mi jeszcze jego postać dość wysoka i chuda, jego twarz pociągła i blada z czarnym wąsikiem i czarną bródką, jego oczy z zamysłem i smutkiem z poza okularów spoglądające; zawsze nadzwyczaj starannie ubrany, przy tym skromny i małomówny, przyciągał do siebie przyjacielskim uśmiechem i pewną, że tak powiem, delikatnością w obejściu (…) Ten serdecznie dobry człowiek, (…) po wsiach naszych i miasteczkach owe legiony małych dzieciaków, które bez żadnej opieki biegają po drogach i ulicach lub tłuką się z kąta w kąt po chatach, częstokroć narażone na niebezpieczeństwa i zepsucie, ulitował się nad niemi i, aby te istoty uchronić od złego, zaszczepić w nich zawczasu zarodki wiary i moralności, wymyślił i założył Zgromadzenie Służebniczek Panny Maryi (…).” Ufam, że Boża Opatrzność i na naszych „sobotnich przechadzkach po mieście” postawi serdecznych błogosławionych, którzy pozostawią w naszych sercach i pamięci trwały ślad dobra – mówi s. M. Laureta.