Statystyki są zatrważające. Polacy piją coraz więcej. Z danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wynika, że rocznie Polacy kupują co najmniej 9 litrów alkoholu (pod postacią wina, piwa czy wódki). CBOS informuje, że w ciągu ostatnich 11 lat odsetek uczniów najstarszych klas szkół ponadgimnazjalnych sięgających po piwo wzrósł z 49 do 80%! Do krakowskiej Izby Wytrzeźwień w 2008 r. trafiło ponad 10 tys. pacjentów! Coraz częściej Polacy piją w samotności, coraz częściej upijają się nastolatki... Problem alkoholowy nie zniknął, on jest.
Proces leczenia jest długotrwały
Reklama
Mają tego świadomość członkowie Stowarzyszenia Klub Abstynenta „Barka”, którego siedziba znajduje się przy ul. Skarbowej 4 w Krakowie. To w tym miejscu spotykają się (od poniedziałku do piątku, od 16- 20) trzeźwiejący alkoholicy. Ich życie dzieli się na dwa okresy: ten dawny, gdy pili, gdy ich życiem rządził alkohol i nowy, gdy uświadomili sobie, że są alkoholikami, ludźmi chorymi, którzy chcą się leczyć. Wśród ponad 100 członków stowarzyszenia znajduje się Staszek, chory na raka krtani: - Pracowałem w Estradzie. Tam alkohol był zawsze; przed koncertem, w trakcie, po… - Staszek zamiast mówić, charczy. -Więc szukałem okazji do picia, piłem, a potem stawałem się agresywny. Ludzie zaczęli mnie unikać. Chciałem z tym skończyć, przestałem pić, ale w międzyczasie okazało się, że jestem chory. Aby nie myśleć o chorobie, znów wróciłem do picia. Postanowiłem zapić problem. W ostatniej chwili trafiłem na detoks do szpitala w Kobierzynie, a potem skierowano mnie na onkologię. Nie piję 10 lat. Kiedyś byłem mocno zaangażowany w życie towarzyskie, dziś stałem się na nowo praktykującym katolikiem. Wiara pomaga mi żyć, radzić sobie z nałogiem…
Moi rozmówcy przekonują, że alkoholik musi sam uznać, że potrzebuje pomocy. - Alkohol zabiera człowiekowi po kolei wszystko; Pana Boga, rodzinę, dom…- mówi terapeuta Bolesław Kuryłowicz - Człowiek uzależniony od alkoholu musi sam przed sobą przyznać, że jest alkoholikiem i że sobie nie radzi z nałogiem. Leczenie trzeba często rozpocząć od detoksu. Potem alkoholik musi znaleźć ludzi podobnych do siebie. Takich, którzy zdecydowali się trzeźwieć. Jest to proces długotrwały, trwa do końca życia. Alkoholik odbudowuje zaufanie do siebie samego, uczy się, że problemy należy rozwiązywać, a nie zapijać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
„Barka” jest ich oazą
Istotną rolę w odzyskiwaniu tożsamości stanowią spotkania, rozmowy, wspólne wyjazdy, zabawy. Dzięki temu alkoholicy uświadamiają sobie, że można żyć bez alkoholu. - Nasza działalność polega na tym - wyjaśnia prezes „Barki”, Ryszard Jackiewicz - że udzielamy sobie wsparcia. Wspólnie omawiamy problemy, jeśli ktoś potrzebuje w danej chwili drugiej osoby, aby nie ulec pokusie sięgnięcia po alkohol, to zawsze może zadzwonić i na taką pomoc liczyć. Organizujemy też zabawy, ogniska, spotkania połączone z terapią. Dla nas to ważne, bo wtedy nie myślimy o alkoholu. „Barka” jest taką oazą bezpieczeństwa. Powstała z życiowych rozbitków i stąd jej nazwa. Próbujemy się wspólnie ratować.
Wśród osób należących do stowarzyszenia znajdują się również członkowie rodzin alkoholików. - Jeśli mówimy, że w Polsce żyje około 2 miliony alkoholików, to tak naprawdę osób dotkniętych alkoholizmem jest ok. 8 milionów - mówi terapeuta Kuryłowicz - bo przecież cierpią całe rodziny. Te osoby również potrzebują pomocy, wsparcia, terapii. Do takich osób należy Janina Wędrychowska, wiceprezes „Barki”, która wyjaśnia, że współuzależnieni mogą przyjść, skorzystać z szerokiej oferty zajęć, z indywidualnej pomocy psychologa. Mają spotkania z terapeutą i we własnym gronie starają się nauczyć rozwiązywać problemy, które stały się nieodłącznym elementem życia ich rodzin.
Dzięki udziałowi w zajęciach, dzięki konsekwentnej pracy zarówno trzeźwiejących alkoholików jak również osób współuzależnionych, udaje się niejednokrotnie uratować człowieka, rodzinę. Wspólne zabawy, wyjazdy integrują klubowiczów, utwierdzają w przekonaniu, że można żyć bez alkoholu. - Uczestniczyłem kiedyś w okrągłej rocznicy działalności klubu w Zawierciu - wspomina Kuryłowicz. -Mszę św. celebrowało kilku kapłanów. I gdy potem przenieśliśmy się do Domu Kultury na wspólną zabawę, jeden z księży sprawdzał kubki z napojami. Nie wierzył, że można się wspaniale bawić na trzeźwo. My w przeciwieństwie do wielu pijących Polaków udowadniamy, że można!
Na trzeźwo dostrzegają zagrożenia
Trzeźwiejący alkoholicy zgodnie twierdzą, że najbardziej uzależnia się od alkoholu młodzież, która pije piwo, wino… - Tymczasem w samym Krakowie jest więcej punktów sprzedaży alkoholu niż w całej Szwecji - przekonuje Kuryłowicz. - Tam alkohol kupuje się na obrzeżach miast. - W USA - dodaje Janek - alkohol sprzedaje się osobom, które ukończyły 21 lat. U nas każdy małolat kupi piwo, nie tak jak w Stanach, gdzie za sprzedaż alkoholu niepełnoletnim grozi utrata koncesji…
Sierpień jest miesiącem modlitw o trzeźwość narodu polskiego. Może warto przynajmniej w tym czasie obyć się bez puszki piwa, bez lampki wina czy drinka?! Ot, takie małe wyrzeczenie, aby wesprzeć tych, którzy walczą z nałogiem i aby dać przykład dzieciom i wnukom.