Reklama

Sto parafii pani Haliny

Halina Pilewska z Kielc od 13 lat kieruje Apostolatem Maryjnym w diecezji kieleckiej, zaszczepiła ruch w ponad sześćdziesięciu parafiach. Żyje według dewizy „Wszystko dla Niepokalanej”

Niedziela kielecka 36/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Urodziła się w 1948 r. w Janaszowie k. Zagnańska, w tej samej miejscowości, z której pochodził wybitny kanonista ks. prof. Marian Pastuszko. Być może postawa księdza rodaka wpłynęła na Halinę, dla której wiara była i jest oparciem w radosnych i smutnych chwilach.

Naznaczona

Rodzina Haliny nie była zamożna. Prowadzili małe, dwuhektarowe gospodarstwo. Ziemia była nienajlepsza i plony nie zawsze obfite. Tato, chcąc utrzymać liczną ośmioosobową rodzinę, dodatkowo pracował w zakładach drzewnych. Mama zajmowała się domem. Pomagały jej w tym dzieci. Kiedy Halina zaczynała chodzić, zdarzył się wypadek. Rodzice byli zajęci pracami gospodarskimi. W domu zostały najmłodsze dzieci. W piecu palił się węgiel, mała dwuletnia Halinka zainteresowała się ogniem, podeszła do pieca i włożyła do żaru rękę. Zaalarmowani przez rodzeństwo rodzice wpadli do domu i odciągnęli dziecko od ognia. Poparzenia ręki były jednak znaczne. Niedowładu prawej ręki nie dało się uleczyć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pasła krowy i czytała

Reklama

Mała Halina lubiła się uczyć. Już w szkole podstawowej okazało się, że przepada za książkami, które „otwierały przed nią świat”. Naukę musiała dzielić z domowymi obowiązkami. - Pasło się krowy, czytało książki i podziwiało piękno przyrody. Ależ to były cudowne czasy - wspomina. Od dziecka marzyła, żeby zostać nauczycielką. Uczyć w szkole, przekazywać wiedzę dzieciom, to było jej pragnienie. Nie przestawała o tym myśleć. Nawet bawiąc się na podwyższeniu za stodołą sadzała lalkę na krześle i „prowadziła zajęcia szkolne”, była nauczycielką.
Po skończeniu podstawówki pojechała w 1965 r. do Szczecina, gdzie mieszkali jej krewni. Zdała na pedagogikę, ale z braku miejsc niestety nie została przyjęta. Podjęła naukę w LO w Szczecinie-Dąbiu, jednak przed końcem półrocza wróciła do Kielc i dojeżdżała do LO im. H. Sawickiej w Kielcach. Po ukończeniu szkoły średniej w 1968 r. próbowała się dostać na KUL, niestety, nie została przyjęta.
Podjęła pracę w bibliotece w Kielcach. Kochała książki, dlatego praca w bibliotece była dla niej radością. Znowu delektowała się lekturą. Od 1974 r. została naczelnikiem urzędu pocztowego w rodzimej miejscowości w Samsonowie. Praca nie była ani inspirująca, ani ciekawa. Ręcznie trzeba było przełączać rozmowy telefoniczne na pocztowej centrali. Nie o takim zawodzie marzyła.
20 czerwca 1970 r. w kościele w Tumlinie „w obliczu Boga i Kościoła” ślubowała Ireneuszowi dozgonną miłość i wierność. Rok później urodziła im się córka, a w 1974 r. syn. Na poczcie pracowała do jego narodzin. Dziecko często chorowało. Leczenie astmy, pobyty w szpitalach, wyjazdy do sanatorium w Rabce pochłaniały wiele czasu. Było biednie. Przez osiem lat z dziećmi mieszkali u rodziców w „letniej kuchni” przy zabudowaniach gospodarczych. Wpłacili pieniądze na mieszkanie, jednak czas oczekiwania na własne lokum wydłużał się.
W 1978 r. przeprowadzili się do Kielc, na ul. Podklasztorną. Zamieszkali w małym drewnianym domku. Właściciel był wyrozumiały, wynajął lokum młodemu małżeństwu z dwójką dzieci (inni, gdy tylko usłyszeli, że mają dzieci, zamykali przed nimi drzwi). - W tym starym drewnianym domku był duży obraz Matki Bożej. Westchnęłam „Matko pomóż” i… właściciel się zgodził. Byliśmy szczęśliwi - wspomina pani Halina. W 1979 r. otrzymali klucze do nowego mieszkania przy ul. Romualda w Kielcach, mieszkają tu do dziś.

Więcej niż opiekunka

Reklama

Halina chciała mieć kontakt z dziećmi, uczyć je, przekazywać im wiedzę i wiarę. W 1984 r. została przyjęta do pracy w charakterze wychowawcy w Zakładzie Wychowawczym prowadzonym przez Siostry Miłosierdzia przy ul. Kościuszki w Kielcach. Opiekowała się dziećmi z niepełnosprawnością w stopniu lekkim. Pracy było dużo. Trzeba było dzieci odprowadzać do szkoły, odrabiać lekcje, pomagać w wykonywaniu różnych prac. Nie było lekko. Jednak - jak wspomina - dzieci „w tamtych czasach” były posłuszne. Za pomoc, opiekę odpłacały dobrocią, uśmiechem i miłością. Z nostalgią wspomina ten czas. Przywiązywała się do swoich podopiecznych, a oni lgnęli do niej.
W tym czasie w kościele pw. św. Wojciecha pracował ks. Jan Jagiełka. Kapłan zorganizował grupę charytatywną. Halina też chciała pomagać potrzebującym. Jednym z pierwszych jej zadań było szukanie takich osób. Nie wiedziała, gdzie się udać, brakowało śmiałości. - Chodzić od drzwi do drzwi, pukać i pytać się, czy ktoś nie potrzebuje pomocy? To było dla mnie bardzo krępujące - wspomina. Z pomocą przyszła siostra Helena, prosząc ją o zaniesienie kilkunastu słodkich bułeczek biednym osobom, podała jej adresy. Zanosząc smakołyki, nawiązała kontakt z osobami, które później stały się jej podopiecznymi. Pamięta panią Stanisławę, długie rozmowy, drobne porządki, czytanie książki czy trzymanie jej za rękę. Przebywanie z drugim człowiekiem to było dla niej bardzo wiele. Wszystkie osoby stawały się bardzo bliskie. Gdy odchodziły do Pana, pozostawała pustka i smutek w sercu.
Wraz z pracą charytatywną zaczęła zajmować się poradnictwem rodzinnym w parafii. Prowadziła je do 2007 r.

Odtąd z Niepokalaną

W 1992 r. do zakładu sióstr przyjechał ks. Teofil Herrmann, który od 1980 r. tworzył w Polsce grupy Apostolatu Maryjnego. Zwrócił się do siostry Janiny Mral z pytaniem, czy ktoś z pracowników nie włączyłby się w pracę wspólnoty. - Mam tu taką osobę, która by się nadawała do tej pracy - powiedziała siostra. Rozpoczęło się ciche apostołowanie.
Rok później w Pabianicach podczas spotkania Apostolatu Ksiądz Dyrektor wymieniał grupy, które były obecne, wymienił również Kielce. Miasto reprezentowała tylko jedna osoba - pani Halina. - Byłam wzruszona, ale nie wiedziałam, czy podołam. Wracałam do domu, była piękna słoneczna pogoda, miałam tarczę przypiętą na piersi, byłam dumna, że jestem w Apostolacie - wspomina.
Pięć lat później do bazyliki katedralnej w Kielcach przyjechał Dyrektor Krajowy Apostolatu Maryjnego. Po Eucharystii i Drodze Krzyżowej wygłosił prelekcję o celach Apostolatu, po czym nastąpiło przyjęcie chętnych do służenia Maryi. Do Apostolatu zapisało się ponad 60 osób. Ksiądz Dyrektor wyznaczył pani Halinie rolę Moderatora Diecezji Kieleckiej. Jak wspomina, czuła lęk, czy będzie potrafiła dobrze się wywiązać z powierzonych jej obowiązków.

Apostolat - moje życie

Tego dnia była jakaś niespokojna. Coraz głośniej mówiło się o likwidacji placówki opiekuńczo-wychowawczej. Napisała nawet pismo do władz nadrzędnych z prośbą o zmianę decyzji i przekazała je do podpisu współpracownikom. Zabrała się do prac porządkowych. Zdjęła ze ściany krzyż i przetarła go, pocałowała i powiesiła krucyfiks na ścianie. Kończąc sprzątanie pokoju chciała jeszcze przetrzeć okno i usunąć pajęczynę. Stanęła na krześle, które ustawiła na stole, wychyliła się, a okno wypadło z zawiasów. Spadła na kamienną posadzkę. Nie miała sił, by zawołać o pomoc. Na szczęście obok przechodziła s. Barbara. - Mój upadek był związany z upadkiem tego zakładu, później powstało w nim ognisko, a dom miał być wyburzony - wspomina. Nie mogła wrócić do pracy. Trafiła na bezrobocie, a 2004 r. przeszła na wcześniejszą emeryturę. Od tego momentu czas poświęciła swoim dzieciom i Apostolatowi.
Jednak okres spędzony z niepełnosprawnymi dziećmi pozostał na zawsze w jej pamięci, a słowa jednego z podopiecznych - Andrzejka, który zwracał się do niej: „mamo”, wciąż brzmią jej w uszach.
Od tamtego czasu minęło kilka lat. W 2007 r. w bazylice katedralnej w Kielcach odbyła się wielka uroczystość - podczas Eucharystii Apostolat świętował dziesięciolecie pracy w diecezji kieleckiej. A owoce? W diecezji działa 61 grup, najmłodsza w Szydłowie. Nad Apostolatem Maryjnym czuwa ks. proboszcz Jerzy Korona z parafii Złota Pińczowska. Pomaga, kieruje i doradza. Pomaga także bp Marian Florczyk, który często się spotyka z panią Haliną i członkiniami Apostolatu. Przewodniczy modlitewnym spotkaniom i Mszom świętym w intencji tych, którzy zawierzyli Maryi. - Z Apostolatem sympatyzuje wielu kapłanów naszej diecezji. Chętnie zapraszają nas na modlitewne spotkania. Zawsze z otwartymi rękami przyjmuje nas na przykład ks. proboszcz Jan Wojtyna ze Szczukowic czy ks. Mirosław Cisowski z parafii w Kostomłotach - mówi pani Halina. Członkinie oraz członkowie Apostolatu spotykają się nie tylko w parafiach naszej diecezji. Czasami wyjeżdżają na dwudniowe pielgrzymki, choćby do Kotliny Kłodzkiej, gdzie modlą się i podziwiają piękno zabytków i przyrody.
Jednak najważniejszą, coroczną pielgrzymką jest ta do Częstochowy, do Czarnej Madonny. Na Jasnej Górze spotykają się z grupami Apostolatu z całej Polski. Serce rośnie widząc, jak Maryjny Ruch otwiera kolejne ludzkie serca.
- W diecezji kieleckiej szczególnym miejscem, do którego lubimy wracać, jest kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Morawicy. Tu odbywa się dzień skupienia członków Apostolatu i tu przyjmowane są nowi czciciele Maryi.
Chętnie goszczą w kościele, w którym przez wiele lat proboszczem był śp. ks. Stanisław Kornecki, wspaniały kapłan, który też był wielkim czcicielem Maryi. Obecny proboszcz ks. Jan Ciszek też ich przyjmuje z otwartymi rękami.
Lat przybywa, dolegliwości również, pani Halina coraz częściej rozgląda się za młodszą osobą, która by przejęła jej obowiązki. Jednak Apostolat daje jej dużo energii; wie, że na słowa Maryi „odmawiajcie różaniec” - czekają zagubieni ludzie. W tym wszystkim pomaga jej mąż. Czasem coś cicho ponarzeka, „że wystarczy już tego”, ale gdy tylko go poprosi, wsiada w samochód i jadą na koniec diecezji, by spotkać się z członkami Apostolatu. On też żyje tymi spotkaniami.
Jest coraz ciężej, ludzie niechętnie odpowiadają na zaproszenie, myślą że bycie członkiem Apostolatu to jakieś trudne zadanie, któremu nie podołają.
- Czy westchnienie przed pracą albo odpoczynkiem słowami: „Matko! Weź to w swoje ręce. Tobie to ofiaruję - pokieruj mną” albo odwiedzenie kogoś chorego czy samotnego, to wielki ciężar? - pyta pani Halina.
Marzeniem Haliny jest to, by dla Maryi pozyskać ludzi ze stu parafii diecezji kieleckiej. Zostało jej jeszcze 39. Czasami jednak jest naprawdę ciężko, łzy napływają do oczu. Niezrozumienie i odrzucenie zdarzają się nierzadko. Ale poddawać się nie można. Są chwile, które rekompensują smutek. W Łopusznie i w Grzymałkowie powstały koła Apostolatu złożone z mężczyzn. I to dodaje sił.



Halina Pilewska
Od dziecka była zapatrzona w postać Maryi. Chciała iść do ludzi, pomagać im, świadczyć o miłości Matki Boga. Plan bycia nauczycielką nie zrealizował się, nie została także katechetką, chociaż ukończyła Kolegium Teologiczne, a także Świętokrzyski Instytut Teologiczny przy Wydziale Teologii KUL. Ale najważniejsze - jak mówi - pomagała w swoim życiu wielu ludziom, a teraz jeszcze łączy tych, którzy zawierzyli Maryi. - Nie wyobrażam sobie życie bez wspólnoty Apostolatu. Stawiam znak równości między moją rodziną biologiczną a Apostolatem.

W następnym numerze sylwetka śp. ks. prof. Andrzeja Zuberbiera

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Wojda na rozpoczęcie Jubileuszu 2025: Niech to będzie piękny czas z wieloma radościami duchowymi

2024-12-28 15:27

[ TEMATY ]

rok jubileuszowy

Vatican Media/ks. Marek Weresa

Abp Tadeusz Wojda SAC

Abp Tadeusz Wojda SAC

Korzystajmy z tego czasu łaski od Pana; Jubileuszu z wieloma odpustami, z wielką mocą duchową, która nas będzie nieść - mówił abp Tadeusz Wojda SAC, przewodniczący KEP w rozmowie z mediami watykańskimi.

Abp Taduesz Wojda, metropolita gdański i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, wskazał, aby Ci którzy będą przyjeżdżać do Rzymu w czasie Roku Jubileuszowego nawiedzali także grób św. Jana Pawła II. Papież Polak „to wielki przewodnik duchowy, który przez 27 lat pontyfikatu prowadził nas przez różne burze, trudności do radości życia z Jezusem Chrystusem […] On tak jak kiedyś, tak i dzisiaj nas nieustannie wspiera, prowadzi i on nam wyprasza potrzebne łaskie” - wskazał abp Wojda w rozmowie z Radiem Watykańskim i Vatican News.
CZYTAJ DALEJ

Policja tłumaczy się z najazdu na klasztor w poszukiwaniu Romanowskiego

2024-12-27 07:17

[ TEMATY ]

policja

Marcin Romanowski

Adobe Stock

Tak policja próbuje się wytłumaczyć z haniebnej akcji swoistego nalotu na lubelski klasztor ojców dominikanów! „Policjanci realizowali czynności na polecenie prokuratury. Przebiegały one z poszanowaniem wyjątkowego charakteru miejsca” – zapewniła w rozmowie z Onetem insp. Katarzyna Nowak z Komendy Głównej Policji. Takiej wersji zaprzecza list prowincjała polskich dominikanów.

Sceny jak z filmu akcji rozegrały się 19 grudnia w klasztorze dominikanów w Lublinie. Uzbrojeni policjanci w kominiarkach, wspomagani przez drony wkroczyli do zakonu w poszukiwaniu… posła Marcina Romanowskiego – opisywało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Prawnicy dla Polski.
CZYTAJ DALEJ

Taizé w Tallinie: najwięcej uczestników przyjechało z Polski

2024-12-28 18:08

[ TEMATY ]

Taize

Taizé YT zrzut ekranu

Młodzi Polacy stanowią najliczniejszą grupę uczestników 47. Europejskiego Spotkania Młodych w stolicy Estonii - Tallinie - powiedział KAI brat Marek ze Wspólnoty z Taizé, organizującej te ekumeniczne spotkania.

Pochodzący z Poznania brat Marek zaznaczył, że Estończycy bardzo długo czekali na możliwość zorganizowania u siebie Europejskiego Spotkania Młodych. Przypomniał, że Estonia jest krajem bardzo zsekularyzowanym, gdzie na przestrzeni dziejów bardzo zakorzeniony był Kościół luterański, ale liczni są także wyznawcy prawosławia. Obecna jest też niewielka wspólnota katolicka. Wszyscy włączyli się w przygotowanie tego spotkania. „Mamy więc nadzieję na doświadczenie głębszej jedności między chrześcijanami” - powiedział brat Marek.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję