Ile w tych słowach życzliwości, dobrych życzeń dla gminy korynckiej. Łaska Boża i pokój Boży to szczególna symbioza, która łączy ludzi chodzących Jego ścieżkami. To także przyjaźń serdeczna, pewność, że kiedy wezwie się pomocy, On powie: „Oto jestem”. To jednocześnie rozumienie wybraństwa Bożego, bo to jest dar wyjątkowy i wyjątkowe wybranie…
Pokój Boży. Żaden ziemski do niego nie pasuje. Nie ma żadnej analogii. To pokój duszy, która osiągnęła klimat szczególnego ładu, równowagi między myślą a słowem, słowem a czynami. Myśl, słowo i czyn trwają w idealnej harmonii, dlatego posiadający pokój Boży są szczególnym ramieniem Stwórcy w budowaniu jedności i zrozumienia w świecie, w którym tylu ludzi ginie na skutek niesprawiedliwości. Dlatego temu światu tak bardzo potrzeba ciepła, dobroci i bezpieczeństwa. Może właśnie tej matczynej, która nie liczy godzin czuwania i nieprzespanych nocy, która upokorzona i wyśmiana, mówi, że choć te dzieciaki rozrabiają, to one źle nie myślą.
Potrzeba człowiekowi miłości matczynej, która jest niezwyciężona, bo się nikogo nie boi i niczego nie spodziewa. Ona też sprawiedliwość odmierza sercem i nie spocznie, póki jej dla dziecka nie wyprosi…
Zniknęło gdzieś wypędzone „szczęść Boże” i pozostała pustka i obojętność w zakładach pracy. Zamiast „niech będzie pochwalony…”, wtłoczono slogan „dzień dobry”. Chciałoby się rzec - komu dobry, temu dobry, a komu nie dobry? Co wtedy? Kiedy wychodziło się z domu mówiło się: „z Bogiem” albo „zostańcie z Bogiem”. Ale nowomoda wprowadziła „cześć” lub „do widzenia”. I tak człowiek zostaje sam. Towarzyszą mu jedynie frazesy, może i kulturalne, ale z natury swej jałowe…
Łaska wam i pokój od Boga. Wszelkie dobro niech wam sprzyja, niech was otacza i niech wam towarzyszy. To jest życzenie, to jest perspektywa.
Stara indyjska bajka mówi, że do pokoju tysiąca luster wszedł pies. Zobaczył nagle tysiące swoich towarzyszy. Zawarczał, pokazał kły, ale inni zrobili to samo. Pies wpadł we wściekłość, przeraził się, zaczął uciekać. Jednak nie miał gdzie. Biegał w kółko, a jego odbicia pędziły za nim. Zabiegał się na śmierć. A przecież wystarczyło, by życzliwie zamerdał ogonem. Wszystkie odbicia w lustrze zrobiłyby to samo, odpłaciłyby mu tym samym radosnym obrazem… (por. Kazimierz Wojtowicz, „Przypiski”, Wrocław 1992, s. 125). A gdyby tak wyciągnąć naukę dla siebie z tego posłania apostoła Pawła i z tej mądrej bajki indyjskiej, „bo słowo życzliwe naprawdę nic nie kosztuje - jak zauważa Daphne du Maurier - a jest przecież najpiękniejszym podarkiem”.
My, ludzie wiary, uczniowie Chrystusa, obdarowujmy każdego ciepłym życzliwym słowem. Życzmy każdemu dobra. Życzmy go sobie wzajemnie.
Nic tak ludzi nie drażni jak pustosłowie. Bo już za dużo słyszeli słów, od Voltaire’a poczynając, który miał powiedzieć: „Kłamcie, kłamcie, a coś z tego zawsze zostanie…” poprzez opętańczą propagandę Lenina, dla którego człowiek w ogóle się nie liczył, był nikim. Do jakiego stopnia posunięta była ta komunistyczna machina kłamstwa świadczy postawa Feliksa Dzierżyńskiego, który pisał z więzienia do żony: „Chciałbym objąć swą miłością całą ludzkość, ogrzać ją, oczyścić z brudu współczesnego życia… Często wydaje mi się, iż nawet matka nie kocha dzieci tak gorąco jak ja” (Józef Smaga, „Narodziny i upadek imperium”, s. 29-30) - tak pisał, a następnie dokładnie inaczej czynił drugi po Leninie człowiek w Rosji, jego krwawy sobowtór.
Tamte czasy minęły, ale jeśli w ludziach to wszystko jeszcze trwa? Jakiejże wiarygodności są np. politycy, aby im uwierzyć? Tym bardziej, że afera goni aferę, plotka plotkę, szmugiel szmugle, udawanie udawanie itd.
Dlatego „tak” musi znaczyć „tak”, a „nie” musi znaczyć „nie”. Uczciwość słowa i wynikająca stąd postawa. Niech Pan Bóg to sprawi, aby człowiek był uczciwy i mądry, życzliwy i dobry, odpowiedzialny i pokój czyniący w sobie i wokół siebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu