Reklama
Na ceremonię pogrzebową przybyło wiele osób, które współpracowało ze zmarłym kapłanem. Byli obecni także kapłani, którzy na swojej drodze spotkali ks. prałata. - Jesteśmy świadomi, że gromadzi nas miłość, a nasza obecność jest odpowiedzią na miłość Boga do każdego z nas. Dziś szczególnie stajemy przy Najświętszym Sercu Pana Jezusa. Pragniemy być blisko ucząc się miłości stając przy stole Słowa, eucharystycznym, z którego doświadczamy miłości tego Serca. W ludzkim sercu Jezusa ujawnia się miłość Boża. Z miłości tego serca powstał Kościół, sakramenty święte. Gromadzi nas Boża miłość i miłość do Boga. Także gromadzi nas miłość do człowieka, do świętej pamięci księdza Stanisława Paszkowskiego. Dziś naszymi sercami pragniemy powiedzieć Bogu dziękujemy za naszego księdza Stanisława, wieloletniego duszpasterza rodzin, za jego 78 lat życia, za 52 lata kapłaństwa, dziękujemy za jego serce - mówił ks. Vogt, dodając: - Serce ludzkie, kapłańskie, serce słuchające, otwarte, serce, które starało się być na wzór serca Nauczyciela. Serca, które umiłowało człowieka do końca. Ksiądz Prałat przez 42 lata był w naszej archidiecezji diecezjalnym duszpasterzem rodzin, starając się być bratem i sługą. O to prosił Boga na swoim obrazku prymicyjnym, aby rzeczywiście służyć. On wiedział, był tego nauczony, miał zapisane w sercu, w umyśle, że będziemy rozliczeni z miłości. Że staniemy ostatecznie przed Bogiem. Dlatego od początku służył szczególnie umiłowanym, ukochanym małżeństwom i rodzinom.
W dalszej części ks. Vogt podziękował za posługę ks. Paszkowskiego, za jego posługę przez te wszystkie lata i zaangażowanie i postawę dnia codziennego. - Zawsze by się chciało jeszcze trochę, jeszcze chwilę, jeszcze dłużej. Chcielibyśmy, żebyś z nami był, żebyś żył wśród nas, poruszał się, dzielił swoją mądrością. W tym emerytalnym czasie było wiele cierpienia, niepewności, wiele czasu spędzonego w szpitalu, a ty byłeś najczęściej uśmiechnięty, pogodny i nigdy nie narzekałeś. Zawsze bardzo wdzięczny i skromny. Skromnie żyłeś i byłeś wdzięczny za opiekę, serdeczność otrzymaną od księży i sióstr i pracowników domu księży emerytów - podkreślił kapłan.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wspominając ostatnie dni ks. prałata Stanisława Paszkowskiego, wypowiedziane zostały słowa: - I wydawało się, że będzie dobrze. Codziennie przyjmowałeś do serca Pana Jezusa w Eucharystii. I jak mówiłeś często, "jestem gotowy". W czwartek Bożego Ciała przez swoje okno mogłeś uczestniczyć w procesji Bożego Ciała. Każdy z nas może sobie wyobrazić, co czuje Twoje serce. Patrząc na Pana Jezusa, który wychodzi do nas, do ludzi z naszej katedry. Gdy patrzyłeś na księdza arcybiskupa, biskupów, kapłanów, z którymi współpracowałeś, na wiernych, na pewno było dużo wdzięczności i pokój serca - zaznaczył kaznodzieja, nawiązując do słów testamentu. - W swoim testamencie zaczynasz od wdzięczności. Dziękujesz Bogu, rodzicom, rodzeństwu. Prosisz o zbawienie swojej duszy przez wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła. I odchodzisz 31 maja. Tego dnia i przez cały miesiąc, Kościół czci Maryję, szczególnie w maju, modląc się Litanią Loretańską. Nie tylko w świątyniach, ale licznie i przy krzyżach, w kapliczkach i w swoich domach. Maryja prowadzi do Jezusa, prowadzi do Jego Serca. Wprowadza nas w czerwiec, gdy oddajemy cześć sercu Pana Jezusa. Odchodzisz 31 maja w święto nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Byłeś jej czcicielem, czcicielem Maryi, naszej Matki. Byłeś fanem życia, obrońcą życia. I odszedłeś w dniu, w którym spotykają się dwie matki. Maryja rodzi Zbawiciela, a św. Elżbieta Jana Chrzciciela, patrona naszej archidiecezji, katedry i miasta. Wiele tej duchowej rzeczywistości otacza Twoje serce.
Na zakończenie padło jeszcze nawiązanie do słów testamentu śp. ks. Paszkowskiego. - Na końcu testamentu prosisz o modlitwę za kapłanów, wiernych, a szczególnie doradców życia rodzinnego, bo znałeś ich serca, bo wiesz, że to twoi wychowankowie, najbliżsi współpracownicy, że to nie tylko specjaliści od małżeństw, od rodzin, ale przede wszystkim ludzie wiary, ludzie miłości. Dziękujemy i pamiętamy - zakończył ks. Przemysław Vogt.
Ksiądz Stanisław Paszkowski został pochowany na Cmentarzu św. Wawrzyńca przy ul. Bujwida we Wrocławiu.