Od czasu do czasu zdarza nam się spotkać z licealistami. Są to zazwyczaj spotkania przy okazji świąt czy wydarzeń okolicznościowych. Bardzo często rozmowy przy stole schodzą na tematy z życia wzięte. W rozmowach tych czynny udział biorą owe młode osoby. Są śmiałe w wyrażaniu swoich poglądów, rozpolitykowane. Ich poglądy jednak są bardzo różne od tych, które były udziałem naszego, nie starego jeszcze pokolenia. Tym więc bardziej szokują nas różnice poglądów, które występują między nami.
Otóż, zdarzyło się w Boże Narodzenie, że podczas Mszy św. kaznodzieja słusznie zauważył, że świat dziś wypiera się chrześcijańskich korzeni. Nazwa świąt Narodzenia Pańskiego zastępowana jest dziś mianem „świąt zimowych”, na placach niektórych miast Europy nie można już ubrać choinki, żeby nie urazić osób, które nie wierzą w Boga. Zostawia się tylko to, co można kupić i skonsumować w różnoraki sposób - świąteczne jarmarki z grzanym winem, prezenty i jemiołę, pod którą koniecznie trzeba się pocałować. Wszystko to w blasku migoczących światełek i „magicznego klimatu” jakichś tam świąt. W toku dyskusji na ten temat od pewnej nastolatki dowiedzieliśmy się, że „nie można przecież nikomu nic narzucić”. Przyznam, że bardzo nas to zszokowało.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Że tak się dzieje z młodym pokoleniem, dowiadujemy się z niszowych portali internetowych. Tych samych, które informują o prześladowaniu chrześcijan na świecie. Niewielu młodych ludzi sięga dziś jednak dalej niż do tego, co zaserwują im główne wydania programów informacyjnych. A tam nie znajdziemy takich wiadomości. I tu zaczyna się problem. Bo wg współczesnej młodzieży, nie można narzucić obchodzenia świąt Bożego Narodzenia, choć, gdyby nie Boże Narodzenie, to wszyscy chodziliby do pracy i szkoły. Nie można narzucić postu w piątek, bo czasy się zmieniły i teraz nikt już postu nie zachowuje. A nawet jeśli nie zje mięsa, to czy postem nazwiemy zajadanie się łososiem i innymi rybnymi potrawami, których dziś nie brakuje? Jeśli jednak nie można nic narzucić, to dlaczego działa to tylko w jedną stronę? Dlaczego tzw. tolerancja dotyczy tylko i wyłącznie akceptacji zachowań niemoralnych, promocji zboczeń i siania zgorszenia? Dlaczego ateiści nie mogą tolerować tego, że istnieją także osoby wierzące w Boga, pragnące świętować po chrześcijańsku dni, które przypominają nam przyjście Chrystusa na świat? Dlaczego ci, którzy tak bardzo pragną piętnować mowę nienawiści, sami przodują w jej szerzeniu? Czy przyniesie pokój nazywanie cudownego obrazu Jasnogórskiej Madonny „bohomazem”? Czy to jest mowa przynosząca pokój? Przodownicy przeczą sobie. A nam robi się smutno, że rośnie nowe pokolenie osób wychowanych bezstresowo, wg których wszystko wolno, bo „nikomu nie można nic narzucić”. A skoro wszystko można... Jakich Polaków, jakich katolików wychowają ci młodzi ludzie, którzy za kilka lat założą własne rodziny? Jak zbudują te rodziny, bez fundamentu wiary, która wydaje się pasować do „świąt zimowych” jak kwiatek do kożucha?...
Młodym ludziom imponują dziś osoby medialne, które choć na chwilę pojawią się w telewizji. To one w dużej mierze są odpowiedzialne za to, co się dziś dzieje z młodzieżą. Wszechobecny lans, moda żywcem zdjęta z ekranu i kolorowych gazet - przecież gołym okiem widać, co kogo kształtuje. Te młode osoby, choć często głośne i pyskate, w rzeczywistości nie mają nic ciekawego do powiedzenia, oprócz relacji z kolejnych zakupów w galeriach handlowych. Czy jednak poza modnym ubiorem i byciem trendy idzie jeszcze coś innego - duchowość, która kształtuje mądrość serca?... Czy młode pokolenie będzie w stanie zadbać o coś ważnieszego - o swoje dusze?
Uderzająco więc wybrzmiały słowa, które otrzymałam w liście noworocznym od misjonarza, pracującego w Gwatemali: „Módlcie sie za nas i za dusze ubogich. Największym zyskiem, który możemy zdobyć tu na ziemi podczas naszego życia są dusze! Dusze są jedynym skarbem, który możemy zabrać ze sobą do nieba, dlatego powinniśmy pracować więcej dla ich pozyskania. Aby pracować więcej, potrzebujemy czuć w sobie Bożą miłość. Tylko ona może nas zachęcić do składania ofiar z siebie samych, do zapomnienia o sobie i do służby innym”.
Módlmy się więc u progu nowego roku i za misjonarzy, i za nowe pokolenia Polaków - by doświadczali miłości Bożej, która przewyższa wszystko, co można kupić w galerii, czy obejrzeć na szklanym ekranie. Módlmy się i nie ustawajmy. Nie gromadźmy skarbów na ziemi, lecz inwestujmy dla nieba!