Julian Green w powieści „Każdy w swojej nocy” przedstawia tzw. światową kobietę, która oznajmia: „nie jestem wrogiem religii w rozsądnych dawkach. Trzeba nam trochę religii, ale niektórzy biorą ją bardzo poważnie, niemal tragicznie”. Obserwacja życia pozwala nam zauważyć, że sporo było i jest takich ludzi pozornie religijnych, którzy chętnie zgadzają się na „trochę” religii, byleby nie brać jej zbyt poważnie. Są ludzie niby wierzący, lecz wierzą oni w „rozsądnych dawkach”. Ci ludzie zwykle mówią: „wierzę, ale w niektórych sprawach mam swoje zdanie; wierzę, tak jak mi się wydaje, a nie tak jak mi narzucają duchowni: papież, biskupi, księża. Tego rodzaju wierzących spotykamy dziś najwięcej w świecie polityków, dziennikarzy, także w gronie ludzi nauki i biznesmenów.
Reklama
W wielu parlamentach, na czele z Parlamentem Europejskim, nie respektuje się prawa Bożego. Coraz częściej uchwala się ustawy, które nie tylko nie respektują Dekalogu, ale które kłócą się także ze zdrowym rozsądkiem. Przykładem może tu być trwająca już od dłuższego czasu dyskusja o zapłodnieniu pozaustrojowym in vitro. Niedawno Komisja Episkopatu ogłosiła dokument bioetyczny. Kolejny już raz, tym razem w formie oficjalnego dokumentu, zostało wyraźnie powiedziane o niemoralnym procederze tego rodzaju zapłodnienia, gdyż każde pozyskanie jednego ludzkiego embrionu, pozyskanie życia jednego człowieka, łączy się z bezpośrednim niszczeniem albo zamrażaniem ogromnej liczby ludzkich embrionów, czyli zadawaniem śmierci wielu ludziom już w początkowym etapie ich istnienia. Zatem proceder tak naprawdę nie służy życiu - jak się głosi w mediach liberalnych - ale śmierci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Podobnie ma się rzecz ze sprawą tzw. związków partnerskich. W niektórych krajach europejskich już zalegalizowano związki homoseksualne, zrównano je ze związkami małżeńskimi. Co więcej, w kilku krajach już wyrażono zgodę na adopcję dzieci dla takich związków. To, co dotąd uważano za dewiację, za patologię, dzisiaj uznaje się za normę. Jeśli niektórzy z dzisiejszych katolików akceptują takie poglądy, nie powinni przystępować do Komunii św., gdyż zachodzi wtedy świętokradztwo.
W takiej sytuacji bardzo aktualne stają się słowa Pana Jezusa: „Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą”. Chodzi tu o wiarę w Jezusa, który dziś żyje, naucza i zbawia w Kościele. Trzeba najpierw uwierzyć, żeby zrozumieć, uwierzyć w Jezusa, żeby zaakceptować Jego naukę. Trzeba Go naprawdę pokochać, by pokochać także Jego Kościół. Ci, którzy mówią, że wierzą w Jezusa, a nie w Kościół, którzy oznajmiają: „Chrystus „tak” - Kościół „nie”, ci, którzy tak mówią, okłamują samych siebie i innych. Kto naprawdę wierzy w Chrystusa, to wierzy i w Jego Kościół, kto kocha naprawdę Chrystusa, ten kocha i Jego dzieło - Kościół.
Trwa Rok Wiary, trwa czas nowej ewangelizacji. Papież Franciszek każe nam wychodzić do ludzi z naszym świadectwem wiary. Wzywa kapłanów, biskupów i ludzi świeckich. Nie każe nam na ludzi czekać, gdyż oni do nas nie przyjdą. Nie wolno nam zamykać się w domach, parafiach, jak w twierdzy. Trzeba iść do ludzi. Trzeba czuć się uczniem Chrystusa nie tylko w kościele i nie tylko w niedzielę. O Jezusie trzeba świadczyć wśród ludzi, w środku życia, w środku świata, gdzie są ludzie, gdzie toczy się codzienne życie, także to publiczne.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski