Reklama

Niedziela Przemyska

Harcmistrzyni Izydora Kossowska W 130. rocznicę urodzin i 60. rocznicę śmierci

Niedziela przemyska 19/2013, str. 5

[ TEMATY ]

wspomnienia

Archiwum hm. Krystyny Czajkowskiej

Izydora Kossowska

Izydora Kossowska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Harcmistrzyni Izydora Kossowska urodziła się 10 maja 1883 r. we Lwowie. Tam też rozpoczęła naukę w szkole powszechnej. Dyplom magistra biologii z fizyką uzyskała na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie w 1906 r. Do Przemyśla przybyła w 1912 r., i zamieszkała przy ul. Grodzkiej 15. Mieszkała tu aż do śmierci. Została tu skierowana jako nauczycielka do Żeńskiej Szkoły Wydziałowej im. Królowej Jadwigi przy ul. Wodnej. We Lwowie zetknęła się ze skautingiem i postanowiła zaszczepić jego idee w swojej szkole. Z jej inicjatywy w szkole powstała II Żeńska Drużyna Skautek.

W sierpniu 1914 r. wybuchła wojna i Przemyśl został zamieniony w twierdzę austriacką. Kossowska nie opuściła miasta, pracowała w przemyskich szkołach jako nauczycielka, ale również czynnie włączyła się w walkę. Organizowała służbę pielęgniarską, łącznikową i żywieniową. Brała udział w walkach o Przemyśl w listopadzie 1918 r. Po zakończeniu działań wojennych wróciła do pracy w szkole i harcerstwie. Dwa lata później mianowano ją komendantką Hufca Żeńskiego Harcerek. Bardzo aktywnie działała w powstałym Harcerskim Klubie Sportowym „Czuwaj”, gdzie prowadziła sekcję wodną i narciarską dla dziewcząt. W 1927 r. ze względu na stan zdrowia złożyła rezygnację z funkcji komendantki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W latach okupacji hitlerowskiej stanęła ponownie na posterunku w służbie Ojczyźnie i ludziom. Pracowała jako siostra PCK w X Okręgowym Szpitalu Wojskowym. Organizowała pomoc więźniom. Po zajęciu miasta przez wojska niemieckie zaangażowała się w tajne nauczanie. Po wojnie początkowo otrzymała pracę w Państwowym Liceum Żeńskim przy ul. Słowackiego. Po trzech latach przeniesiono ją do Liceum Pedagogicznego, ale na stanowisko magazynierki. Niestety „harcerska” przeszłość, a zwłaszcza jej ideały i umiłowanie Ojczyzny nie pozwoliły jej zagrzać tam długo miejsca. Władze stalinowskie, aby uniemożliwić druhnie Izie kontakty z dziećmi i młodzieżą, skierowały ją do pracy w odległych o około 20 km Aksmanicach, nie zapewniając jej tam mieszkania. Aby zdążyć na godzinę 8.00, wychodziła z domu około 2.00 w nocy i po skończonych zajęciach wracała do domu.

Reklama

We wspomnieniach uczennic i harcerek zachował się obraz druhny Izy - skromnej, drobnej, jasnowłosej i niebieskookiej, będącej zawsze w pośpiechu, „drobiącej” zdecydowanym krokiem. Bardzo zależało jej na kształtowaniu tolerancyjnego stosunku do poglądów, przekonań i wierzeń innych ludzi. Sama była bardzo religijna, urządzała nocne czuwania przy Najświętszym Sakramencie. Jej modlitwa miała wielką siłę. Miała duszę św. Franciszka - kochała wszystko, co Bóg stworzył. Jak mawiała: „Przyroda to otwarta księga pełna niezmierzonej mądrości, prawdy i piękna… trzeba ją kochać, chronić i strzec, aby służyła nie tylko nam, ale i następnym pokoleniom”.

11 maja br., o godz. 16.30 w Kaplicy Dobrego Pasterza zostanie odprawiona Msza św. w jej intencji, na którą zapraszają przemyscy instruktorzy i harcerze. Iza Kossowska zmarła 2 kwietnia 1953 r. Pochowana jest na Cmentarzu Głównym, pole 18.

2013-05-09 14:52

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Była pięknym człowiekiem

Niedziela małopolska 5/2015, str. 4

[ TEMATY ]

wspomnienia

ludzie

sylwetka

Archiwum Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie

Danuta Michałowska była i wielką damą, i mistrzynią, i legendą

Danuta Michałowska
była i wielką damą, i mistrzynią,
i legendą

Danuta Michałowska już za życia stała się legendą polskiego, w tym szczególnie krakowskiego, teatru. Jak zapamiętały aktorkę, reżysera, profesora PWST, autorkę książek osoby, które miały szczęście poznać ją osobiście?

Halina Zaczek
aktorka, przez wiele lat grająca w Teatrze im. Juliusza Słowackiego, pedagog, profesor, prodziekan i prorektor PWST w Krakowie:

CZYTAJ DALEJ

"A nie mówiłem" czyli Trump

2024-06-28 14:53

[ TEMATY ]

felieton

Ryszard Czarnecki

Archiwum TK Niedziela

Kilka tygodni temu na okładce jednego z tygodników politycznych ukazało się duże zdjęcie Donalda Trumpa i mniejsze moje wraz z zajawką wywiadu, którego główna teza była bardzo prosta: polska prawice powinna postawić na byłego prezydenta, bo ma on bowiem wielkie szanse wygrać listopadowy wyścig do Białego Domu!

Mówiłem to w czasie, gdy urzędujący premier mojego kraju, a także dwóch wicepremierów atakowało Donalda J. Trumpa. Uznałem to wówczas publicznie za karygodne. Mogę sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której obóz rządowy „gra” na Bidena, utrzymuje z jego formacją dobre relacje (ale nie tylko na zdjęciach!) – i w cichym porozumieniu z prawicową opozycją w Polsce zostawia nam kontakty z Republikanami. Jednak atakowanie bardzo poważnego kandydata na prezydenta i prawdopodobnej Głowy Państwa – i to najbardziej znaczącego państwa na świecie! – uważałem za polityczne szaleństwo. Podkreślałem, że trzeba nie znać Trumpa, żeby coś takiego robić. Oto bowiem każdy polityk ma własną ambicję – bo inaczej nie mógłby być politykiem, jednak Trump ma niesłychanie rozbudowane ego, które każe mu – nie oceniam, stwierdzam fakt – zapamiętywać personalne ataki na niego i na tej podstawie określać stosunek do takich osób. Tymczasem większość polityków jest bardzo pragmatyczna, ma grubą skórę i potrafi "nie chcieć pamiętać", przejść do porządku dziennego, a nawet podejmować współpracę dzisiaj z tymi, którzy wczoraj danego polityka atakowali. Wiem, co mówię – bo wiem to po sobie. Trump przy wszystkich swoich wielu zaletach, jest jednak strasznym egotykiem i zamiast grubej skóry, mówiąc metaforycznie, zapisuje wszystkie ataki na niego na skórze wołu.

CZYTAJ DALEJ

Pielgrzymka Rowerowa Diecezji Bydgoskiej

„Bydgoski Józef rowerem na Jasną Górę”, czyli pielgrzymka z diecezji bydgoskiej, dotarła do celu. Uczestnicy przywożą swoje prośby i dziękczynienie za 20. lat istnienia diecezji bydgoskiej. – Trud jest, ale intencje sprawiają, że staje się on lżejszy - mówili cykliści.

S. Lidia Waligórska i s. Barbara Żłobińska, Urszulanki Serca Jezusa Konającego, w tym roku kolejny raz drogę do Matki Bożej pokonały na rowerach. Choć habit nie jest wcale ułatwieniem podczas pedałowania na dwukołowcu, obie swój trud postanowiły ofiarować w konkretnych intencjach. - W tym roku jechałam w intencjach dzieci, które katechizuję, szczególnie prosząc o wiarę dla nich i o wytrwanie w niej – wyznała s. Lidia.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję