Minęły Święta. Trudny to był czas w tym roku. Do wielu rodzin zaglądnęła bieda, wielu było zrozpaczonych, prawie wszystkich dręczy niepewność jutra. Mimo jaskrawo kolorowych, hałaśliwych marketów, oglądanych w TV mikołajów - polityków, którzy niby rozumieją problemy dzieci z domów dziecka i trudne warunki rodziny, brakuje nadziei na rychłą poprawę życia Polaków. Trzyma nas tylko wiara w Bożą sprawiedliwość i prawo, które niesie ze sobą Dekalog.
Powiedział kiedyś mądry Żyd, że ludzi można zasadniczo podzielić na wierzących i niewierzących. Bardzo chętnie powtarzali to politycy komunistyczni przy okazji różnych przemówień, chcąc pokazać, jacy to są tolerancyjni wobec tych, którzy wierzą.
Ogromną różnicę między tymi dwiema kategoriami ludzi ukazał nam miniony, XX wiek. Niewierzący, skupieni wokół swastyki czy sierpa i młota, pokazali, jak można traktować ludzkość bez Boga. Nie baczyli na prawidła moralne, principia etyczne - liczył się tylko świat wewnętrznych dyrektyw i ustaleń. Moralne było tylko to, co za takowe uznali. Ten świat niewiary rzutował zarówno na życie poszczególnych jednostek, jak i na życie społeczne: rozwody, rozpasanie moralne, nałogi, braki w wychowaniu dzieci itp.
Odwrotnością świata niewierzących jest świat ludzi wiary. Ci ludzie mają świadomość, że nie są prawodawcami i nie mogą zmieniać zasad życiowych w zależności od opcji panującej i czyjegoś lub swojego widzimisię. Mają świadomość zawartych w naturze każdego człowieka principiów moralnych, których dawcą jest Bóg i którymi należy się kierować z pomocą Bożych przykazań. Takie Boże zalecenia są zawarte w religii chrześcijan oraz innych wielkich religiach świata - dostrzega to Ojciec Święty Jan Paweł II, zwołując przedstawicieli tych religii na wspólne modlitwy do Asyżu - i ludzie wierzący starają się do nich stosować. Ich życie wiarą też przekłada się na życie społeczne.
Oczywiście, zastosowany tu podział ludzi jest ogromnym uogólnieniem. Na pewno spotkać możemy dobrego i wartościowego człowieka, który deklaruje się jako ateista, i ludzi wierzących pokroju Chilona Chilonidesa z Quo vadis, którzy jednak mają świadomość swego upadku, a to już jest szansa na podźwignięcie się z grzechu. Niewiara natomiast, niedopuszczenie do głosu Pana Boga, zwiększa prawdopodobieństwo nieliczenia się z normami etycznymi, a więc jest to sprawa społecznie niebezpieczna.
Określenie sposobu życia człowieka wierzącego płynie z norm religijnych. Ludzie wierzący mają odniesienie stałe - prawdy wiary i naukę Jezusa Chrystusa, na straży której stoi Kościół. Dziś świat niewiary uderza najmocniej właśnie w Kościół. Nawet nie tak bardzo atakowane są inne wyznania, jak właśnie Kościół katolicki. Tak dzieje się w Ameryce Północnej, tak dzieje się u nas, w Polsce, tak dzieje się w Rosji. Bo Kościół katolicki najbardziej trzyma się Ewangelii Chrystusowej, jest klarowny w swej postawie i daje silną motywację życiową.
Tak niedawno zasiadaliśmy wszyscy do wigilijnych stołów. Dla wielu był to tylko tradycyjny rytuał, chociaż z pewnością poruszający pewne struny, głęboko ukryte. Dla nas, wierzących, był to jeszcze jeden argument, bodziec, determinacja: zrobić, co w naszej mocy, by swoim przykładem życia nieść światu Dobrą Nowinę o Chrystusie, pomóc objawiać się Miłości, która przyszła na świat w osobie małego Dzieciątka, a tym samym umacniać się w wierze i dążyć do świętości.
Wchodźmy z jeszcze głębszą wiarą w Nowy Rok Pański 2003.
Pomóż w rozwoju naszego portalu