Uroczystości odpustowe, którym przewodniczył abp Józef Kupny, rozpoczęły się od poświęcenia odnowionej groty upamiętniającej pomordowanych więźniów obozu koncentracyjnego w Miłoszycach (największa z filii obozu koncentracyjnego Gross-Rosen). Grota Matki Bożej wzniesiona została z gruzów obozowych w 1958 roku, a przy jej budowie pomagało wtedy duże grono ministrantów. Z placu koło plebanii wierni wraz z arcybiskupem, kapłanami i orkiestrą przeszli do kościoła św. Mikołaja na wspólną Eucharystię.
Jak podkreślał proboszcz, ks. Piotr Śmigielski, Miłoszyce stają się powoli dużą parafią. – Ponad 95% uczniów naszej szkoły podstawowej uczęszcza na katechezę, w parafii pomaga 3 kapłanów, mamy 3 nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii, z których jeden jest opiekunem ministrantów – mówił i wyliczał kolejne grupy. – Mamy wspaniałych parafian, którzy angażują się w życie parafii. Bez nich niewiele udałoby się zrobić. Można powiedzieć, że nasza parafia przeżywa teraz renesans – dodawał. Przypomniał bogatą historię barkowej świątyni, będącej kiedyś własnością biskupów wrocławskich. Stanowiła ona ostoję katolicyzmu w czasach trwającego protestantyzmu na terenach archidiecezji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W homilii abp Józef Kupny zaznaczył, św. Mikołaj jest niewątpliwie jedną z najlepiej rozpoznawalnych postaci w historii chrześcijaństwa. – Pomimo, że żył dość dawno, na przełomie III i IV wieku, a o jego życiu znamy więcej legend niż historycznie potwierdzonych przekazów, święty ten nie przestaje zachwycać, nie przestaje być inspiracja dla różnych dzieł charytatywnych czy organizacji dobroczynnych. Niestety sens przywoływania św. Mikołaja i odwoływania się do jego życiorysu szybko dostrzegli twórcy kultury popularnej. Dzisiaj jego wspomnienie rzadziej kojarzy się ludziom z uroczystością religijną, a częściej z komercją i świeckim rytuałem. Dlatego raz na jakiś czas słyszymy głosy o „odzyskaniu” św. Mikołaja i uświadamianiu przede wszystkim młodemu pokoleniu, że jego sława wiąże się z jego dobrocią i wrażliwością na drugiego człowieka. A ta wypływa wprost z wiary w Jezusa Chrystusa. Nie da się zrozumieć fenomenu św. Mikołaja bez Chrystusa, bez Boga – podkreślał metropolita.
– Zapewne każdy z nas słyszał o zasadzie rzekomo wyznawanej przez tego świętego, że obdarowuje prezentami jedynie tych, którzy postępowali dobrze, a niegrzecznym daje rózgę. To głębokie zafałszowanie tej postaci – stwierdził arcybiskup. Przypomniał legendę, w której św. Mikołaj, jeszcze zanim został biskupem, pomógł grzesznym kobietom, podarowując im złoto na posag: – Uczynił to nie dlatego, że były idealne, dobre. Wręcz przeciwnie – postąpił tak wiedząc o ich grzechach. Święty wiedział, że tylko wtedy, kiedy pomoże tym dziewczynom takimi, jakimi są, da im szansę na to, żeby się zmieniły.
– Kult św. Mikołaja polega na tym, że jesteśmy dobrzy dla ludzi, którzy może na tę dobroć sobie nie zasłużyli. Ale on tego właśnie uczy, że mamy być dla nich dobrzy. W tym sensie możemy nawet powiedzieć, że Mikołaj nie był sprawiedliwy, ale miłosierny. Różnica polega na tym, że przez miłosierdzie dajemy człowiekowi szansę przemiany. Sprawiedliwość jest rozrachunkiem z przeszłością, miłosierdzie zaś daje nadzieję na przyszłość i otwiera nową perspektywę – tłumaczył abp Kupny.
Reklama
Przypomniał encyklikę św. Jana Pawła II o miłosierdziu i jego słowa, że miłosierdzie to wydobywanie dobra z wszelkich nawarstwień zła. A to oznacza, że naśladowanie św. Mikołaja polega na pomocy ludziom w odkrywaniu ich dobra. – Tak działa Bóg. Bóg nie daje prezentów jedynie grzecznym, idealnym. Bóg nie kocha nas za to, jacy jesteśmy. Kocha nas dlatego, bo jesteśmy Jego dziećmi. On przychodzi, żeby podać rękę tym, którzy dotknęli dna – przekonywał hierarcha.
Podkreślał, że takie odkłamywanie postaci św. Mikołaja jest bardziej wartościowe niż zmaganie się z kultura popularną: – Nie musimy tej kultury zwalczać czy protestować. O wiele ważniejsze jest pokazywanie św. Mikołaja jako tego, który jest zatroskany o drugiego człowieka. Który świadczy dobro każdemu, bez względu na to, jaki on jest. I głosić jego prawdziwą historię naszymi czynami.
Metropolita prosił, byśmy naśladowali św. Mikołaja wykorzystując nasze zdolności i talenty do obdarowania bliźnich. – Ważne jest głoszenie Ewangelii, ale równie ważne są czyny wynikające z przyjętej wiary. Bez czynów jesteśmy po prostu niewiarygodni. Pamiętajmy, że człowiek swoją postawą może zablokować orędzie, które głosi ustami. Może sprawić, że ludzie, z którymi się spotyka będą zamknięci na Słowo Boże. Wielkość św. Mikołaja objawia się w spójności między przyjęciem Słowa Bożego a życiem. On przede wszystkim Słowo Boże głosił swoją postawą. To, jak żył i to, jak traktował bliźniego, sprawiało, że otwierał innych na słuchanie Bożej nauki, przyciągał do Chrystusa. I w tej misji warto go naśladować – przekonywał metropolita.
Podczas liturgii arcybiskup poświęcił też odrestaurowane zabytkowe wyposażenie wnętrza kościoła, m.in. chrzcielnicę, ambonę, emporę muzyczną i konfesjonały. A po Eucharystii razem z wiernymi zapalił światełka na choince przy kościele.