Wietnam nazywany jest najstarszą córą Kościoła katolickiego w Azji. Ewangelia jest tam przepowiadana przez przeszło 450 lat. Obok Filipin, Indii i Korei - Wietnam jest jednym z najważniejszych ośrodków katolicyzmu w Azji. Liczba katolików wynosi tam ok. 8 mln i stanowi prawie 10 proc. ogółu ludności. Do tej liczby należy dodać wiele tysięcy katolickich emigrantów żyjących w USA i Europie, którzy uciekli z ojczyzny przed prześladowaniami reżimu komunistycznego.
Wierni aż po krzyż
Ks. Van Vien, jeden z kapłanów wietnamskich, w wywiadzie dla Radia Wolna Azja powiedział, że ziemia wietnamska nasączona jest potem i łzami misjonarzy, zwłaszcza męczenników, którzy doświadczyli różnych prześladowań. Trwały one prawie przez cały okres istnienia tamtejszego Kościoła. Wyznawcy Chrystusa represjonowani byli przez miejscowych władców od chwili pojawienia się pierwszych misjonarzy w XVI wieku. Niejako symbolicznie 117 z nich, duchownych i świeckich, zostało kanonizowanych w 1988 r. przez bł. Jana Pawła II, wbrew woli władz komunistycznych tego kraju.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Okrutne prześladowania z XIX wieku były zapowiedzią tego, czego doświadczyli tam katolicy po II wojnie światowej ze strony reżimu. Przewrót komunistyczny na północy kraju, a później bratobójcza wojna domowa i podział kraju w 1954 r. na dwa państwa były przyczyną wielu prześladowań katolików. Tysiące z nich uciekło przed tymi represjami na południe Wietnamu. Niestety, w 1975 r. cały kraj znalazł się w rękach komunistów. Podobnie jak 20 lat wcześniej, Wietnamczycy masowo opuszczali kraj i wiele tysięcy zginęło podczas ucieczki.
Te prześladowania trwają do dzisiaj, chociaż zmieniła się ich forma i nastąpiła pewna odwilż w stosunku do Kościoła katolickiego. Ale i tak nie dopuszcza się katolików do niektórych zawodów, np. nauczycieli. Utrudnia się im dostęp do lepiej płatnych i wyższych stanowisk, utrudnia się też dostęp dzieci chrześcijańskich do szkół. Wierzący poddawani są różnym szykanom, łącznie z pobiciami i więzieniami, konfiskowane i niszczone są ich dobra materialne.
Mimo tych prześladowań katolicy wiernie trwają w swej wierze. Nie powiodły się próby stworzenia Kościoła patriotycznego na wzór chiński. Wspomniany wyżej ks. Vien mówił, że prawie 100 proc. wierzących praktykuje i wielu z nich cierpi ubóstwo. - Oni ufają Panu bardziej niż inni, ponieważ polegają w życiu na Jego wskazówkach. Żywa wiara rodzi liczne powołania do stanu duchownego - powiedział kapłan.
Więzień reżimu
Reklama
W ostatnim okresie pierwszą radosną wiadomością dotyczącą Kościoła w Wietnamie jest kończący się proces beatyfikacyjny kard. François-Xaviera Nguyena Van Thuana (1928 - 2002). 5 lipca 2013 r. zakończył się diecezjalny etap procesu w Bazylice św. Jana na Lateranie w Rzymie. Następnego dnia przy jego grobie w kościele Santa Maria della Scala na Zatybrzu została odprawiona Msza św. w intencji szybkiego zakończenia procesu kanonizacyjnego, a sama beatyfikacja powinna nastąpić dość szybko, gdyż stwierdzony jest cud za jego wstawiennictwem. Kościół na rzymskim Zatybrzu był jego kościołem tytularnym. Warto w tym miejscu wspomnieć, że był to także kościół tytularny niedawno zmarłego śp. kard. Stanisława Nagyego SCJ - objął go kanonicznie jako kardynał w styczniu 2004 r.
Postulator w procesie kard. Van Thuana - Waldery Hilgeman tak określił sługę Bożego: „Był więźniem reżimu komunistycznego w Wietnamie. Został uwięziony bez sprawiedliwego procesu. Aż dziewięć lat spędził w totalnym odizolowaniu. Była to kara za to, że nie chciał zaprzeć się swojej wiary i pójść na najmniejszy kompromis. Słynny jest krzyż pektoralny kardynała, który po swoim uwolnieniu chętnie pokazywał, który stał się symbolem jego uwięzienia. Wykonał go sam w więzieniu z kawałeczków drewna, które dostał od swych strażników, a za łańcuch posłużył mu zwykły drut elektryczny. Kiedy został kardynałem, nadal nosił ten krzyż jako symbol uwięzienia i zarazem swej duchowości. Kard. Van Thuan jest dla Wietnamczyków bohaterem, biskupem-męczennikiem nadziei. Mimo tylu lat więzienia nie stracił nadziei, nigdy nie odrzucił Kościoła i nie wyparł się wiary. Jest przykładem dla tego narodu, który wciąż nie żyje w pełnej wolności religijnej”.
Reklama
Bł. Jan Paweł II na konsystorzu 21 lutego 2001 r. włączył kard. Van Thuana w skład Kolegium Kardynalskiego. Był przewodniczącym Rady „Iustitia et Pax”. Pod jego kierownictwem rozpoczęto prace nad „Kompendium nauki społecznej Kościoła”, które ukazało się po jego śmierci w 2004 r. Jako biskup i kardynał uczestniczył w wielu posiedzeniach Synodu Biskupów. W marcu 2000 r. na zaproszenie Ojca Świętego Jana Pawła II wygłosił rekolekcje dla papieża i pracowników Kurii Rzymskiej. Zostały one wydane drukiem, także w języku polskim, pt. „Świadkowie nadziei”.
Odwilż i nowe zagrożenia
Reklama
W Wietnamie są dziś pewne oznaki nadziei, jak otwarcie 27 kwietnia br. domu zakonnego i formacyjnego Księży Sercanów w dawnej stolicy kraju - Sajgonie, który dzisiaj nazywa się Ho Chi Minh. Dom ten będzie służył formacji nowych kapłanów i zakonników sercańskich. W ostatnich dziesięciu latach były różne próby przeszczepienia zgromadzenia do Wietnamu. W tym czasie pierwsi sercanie zostali uformowani w Manili, w seminarium zgromadzenia, gdzie młodzieńcy pragnący być sercanami przyjeżdżali na studia w sposób nie zawsze legalny. Obecnie grupa księży i kleryków przygotowanych na Filipinach tworzy już nowy region zgromadzenia, liczący prawie 30 zakonników. Dom ten poświęcił biskup pomocniczy Ho Chi Minh Pierre Nguyen Van Kham. Wydarzenie to było wielką radością dla zgromadzenia zakonnego, a także zapowiedzią możliwości pracy apostolskiej w tym kraju. Z tej okazji bp Pierre Nguyen Van Kham udzielił wywiadu jednemu z włoskich księży tam obecnych. Wyraził w nim radość z poprawiającej się sytuacji Kościoła w ostatnich dziesięciu latach. Mówił, że ciągle są jeszcze różnego rodzaju zakazy. Kościół nie może np. prowadzić szkół i szpitali - może to czynić tylko państwo. Natomiast nie trzeba już zgody państwa na przyjmowanie kandydatów do seminarium duchownego, udzielanie święceń kapłańskich. Dawniej potrzebna była taka zgoda i nowych kleryków można było przyjmować tylko co dwa lata. Obecnie seminarium w mieście Ho Chi Minh liczy 160 kleryków, a wkrótce będzie miało 240 alumnów.
Ksiądz Biskup mówił, że najtrudniejszym problemem w archidiecezji jest dziś sekularyzacja oraz kontrola państwa. W ostatnich latach zauważa się gwałtowny rozwój ekonomiczny. Jest on owocem programu „odnowy” przyjętej przez partię i wolności ekonomicznej na wzór chiński. Wietnam stał się także otwarty na świat. W kraju nadal obowiązują oficjalna doktryna ateistyczna oraz liberalizm ekonomiczny, który przyczynia się do sekularyzacji społeczeństwa. Do dawnej stolicy przybyło ok. 2 mln ludzi ze wsi oraz z północy kraju, którzy często są narażeni na prądy laicyzacji. Nie ma wystarczającej liczby kapłanów. W Ho Chi Minh pracuje obecnie 260 kapłanów diecezjalnych i 350 zakonnych. Zakonnicy działają w duszpasterstwie, gdyż nie mogą prowadzić szkół, szpitali czy innych dzieł społecznych. Kościół nie może też mieć mediów. Nie ma własnych audycji radiowych, stacji nadawczych, gazet ani wydawnictw katolickich. W czasach, gdy informacje bardzo szybko się rozprzestrzeniają, głoszenie Ewangelii bez tych środków jest utrudnione. Aby informować i formować katolików, Kościołowi pozostaje tylko praca w parafiach oraz świadectwo dawane przez chrześcijan. Kościół nie może jednak żyć na marginesie społeczeństwa, powinien odgrywać istotną rolę w zmianach, jakie zachodzą w kraju. Dlatego powinno się rozwijać katolickie środki komunikacji społecznej i formacji.
Kościół rośnie w siłę
Obecnie Kościół w Wietnamie dzieli się na 3 metropolie: Hanoi, Hue i Ho Chi Minh oraz na 23 diecezje. Pracuje w nich 2668 kapłanów diecezjalnych i zakonnych. Istnieje też 7 seminariów duchownych. Mimo tej trudnej sytuacji i braku środków społecznego przekazu, Kościół jest atrakcyjny dla ludzi poszukujących Boga. Wielu dorosłych przygotowuje się do przyjęcia sakramentu chrztu św. poprzez katechumenat. W święta Wielkiej Nocy w 2010 r. w stołecznej archidiecezji Hanoi przyjęło chrzest 200 osób, a w dawnym Sajgonie 450. Wielu katechumenów było wychowywanych w buddyzmie. Istotnym czynnikiem sprzyjającym podjęciu decyzji o wstąpieniu do Kościoła katolickiego był przykład, czyli świadectwo społeczności katolickiej. Bp Pierre Nguyen Van Kham pytany, czego mogą uczyć się Kościoły Europy od Wietnamu, odpowiedział: „Nie możemy niczego was uczyć. Możemy tylko dawać świadectwo naszego doświadczenia: życia po chrześcijańsku i jako Kościół pod reżimem komunistycznym i razem z komunistami. To wszystko. Mimo komunistycznych prześladowań i restrykcji nasz Kościół rośnie w siłę”. Podziękował też za wieloraką pomoc otrzymywaną od Europy, a zwłaszcza za możliwość kształcenia księży na uniwersytetach katolickich.
Najważniejszym jednak znakiem nadziei dla Kościoła katolickiego w Wietnamie jest żywe nabożeństwo do Matki Najświętszej i Jej sanktuarium w La Vang, znajdujące się w środkowej części Wietnamu, ok. 60 km od miasta Hue, pierwszej stolicy kraju. W tym narodowym sanktuarium katolicy wietnamscy czerpią siłę i moc do wytrwania w wierze i dawania świadectwa. W bardzo trudnej sytuacji ogromnych prześladowań XIX wieku, w latach 1798 - 1801, schronieniem dla wielu wiernych stała się dżungla. Tam przeszło 200 lat temu znaleźli pomoc. Grupie uciekinierów ukazała się Matka Boża w La Vang. Przyniosła im pocieszenie, dodała otuchy i wskazała liście paproci, które leczyły choroby tropikalne. Obiecała także wysłuchiwać ich modlitw z macierzyńską wielkodusznością, zapewniając, że wszystkie prośby zanoszone w tym miejscu będą wysłuchane. Od tej pory La Vang zasłynęło cudami, stając się bastionem wiary katolickiej w Wietnamie. Corocznie tysiące Wietnamczyków pielgrzymuje do „Naszej Pani”, czyli do ich „Matki Bożej Jasnogórskiej”. W ostatnią rocznicę objawień Matki Bożej przybyło do Niej aż 100 tys. wiernych. Katolicy wietnamscy wierzą głęboko, że Matka Boża z La Vang kontynuuje opiekę nad nimi. Dzisiaj wielu z nich żyje na obczyźnie w różnych krajach świata jako ofiary prześladowań. Ale jako swój skarb przechowują Jej wizerunek w swoich domach. To także analogia do Matki Bożej Częstochowskiej, do Jej obecności w życiu naszego narodu.