Założyciel Zgromadzenia Księży Michalitów, ks. Bronisław Markiewicz, patron naszego Oratorium, mówił: "Dusza dziecka jest jak gleba niezaorana. Umiej ją uprawić, a wyda owoc stokrotny". Pracujemy z dziećmi od 9 lat, bezinteresownie jako wolontariusze. Dzieciaki odpłacają nam swoim uśmiechem i wdzięcznością. W Oratorium wychowankowie bawią się, uczą, sprzątają, jeżdżą na wycieczki i kolonie.
Obecna kadra pracująca pod dyrekcją ks. Józefa Gibały to w zdecydowanej większości ludzie z wyższym wykształceniem, o sporym doświadczeniu pedagogicznym. Przy tak wielkiej liczbie dzieci ogromną pomocą są praktykanci z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, którzy realizują u nas swoje projekty socjoterapeutyczne. Organizujemy warsztaty terapeutyczne poświęcone konkretnym problemom, np. "Radość bez alkoholu". Dzieci z Oratorium pochodzą często z rodzin patologicznych, niesprawnych wychowawczo, zagrożonych alkoholizmem czy narkomanią. Ulegają często zgubnym wpływom rówieśników i, niestety, także własnych rodzin. W kręgu oratoryjnym dzieci uczą się asertywności, uczą się mówić "nie" w sytuacji, kiedy są namawiane do picia alkoholu.
Prowadzimy też inne działania wychowawcze, np. dyżury, sprzątanie. W Oratorium pod wpływem kolegów i wychowawców dziecko uczy się porządku i współdziałania w zespole. Doprowadzamy do tego, że dziecko nie tyle musi, ile chce coś zrobić. Temu służą także różnego rodzaju koła zainteresowań, np. teatralne. W czasie prób dzieci uczą się wyraźnie mówić i śpiewać, uczą się samodzielnej gry aktorskiej. Muszą opanować spore partie tekstu, co potem procentuje w szkołach, z którymi ściśle współpracujemy. Niejeden dyslektyk czy dziecko z wadą wymowy zaczyna lepiej pisać i czytać. Dzieci uczą się także bardzo ważnej rzeczy: dawania siebie innym. Z przedstawieniami jeździmy do innych placówek, np. do Przedszkola nr 10 w Toruniu, gdzie nasi aktorzy prezentują swoje umiejętności dzieciom niepełnosprawnym i zdrowym, wspólnie się bawią, dają coś od siebie bardziej potrzebującym.
Na zajęciach kroju i szycia lub w kole gotowania dziecko poznaje, jak wygląda ścieg "za igłą", jak przyszyć guzik i zrobić coś na drutach, jak ugotować zupę czy obrać ziemniaki. Dyplomy koła modelarskiego zajmują całą ścianę w naszej "michalickiej uczelni". Szef koła Zygfryd Franckiewicz, były mistrz świata w modelarstwie, wychował już wielu następców. Dzieci potrafią godzinami cierpliwie konstruować modele samolotów, balony i latawce, które szybują po toruńskim niebie. Trener sportowy uczy dzieci gry w piłkę nożną. Jeśli tylko połowa naszych wychowanków - a przez te dziewięć lat przewinęły się ich setki - potrafi potem poradzić sobie w życiu - to już będzie to nasz wielki sukces.
Oczywiście, nie dalibyśmy sobie rady finansowo ani kadrowo bez pomocy sponsorów, do drzwi których bez przerwy puka nasz dyrektor, Ksiądz Józef. Ludzi na szczęście nie trzeba przekonywać, że dzieciom warto pomóc. Parafia Michalitów, dzięki ofiarności proboszcza ks. Piotra Bieńka, łoży na nasze ogrzewanie i prąd. Bez sponsorów, bez pomocy Wydziału Oświaty i Wydziału Zdrowia Urzędu Miasta nie byłoby ogólnotoruńskich imprez typu "Michayland" czy "Czas ucieka - szkoła czeka", na których bawią się tysiące małych torunian. Ks. Markiewicz powiedział: "Chciałbym zebrać miliony dzieci i za darmo je żywić na duszy i na ciele", i my właśnie próbujemy to robić.
Często jest nam trudno. Brak środków, trudności finansowe i wychowawcze, niewielka liczba pedagogów. Mamy świadomość, że nasze starania wydają się kroplą w morzu potrzeb, ale wtedy przypominamy sobie słowa Jezusa: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40).
Pomóż w rozwoju naszego portalu