Koalicja 13 Grudnia, zaczyna wykorzystywać swój wpływ w sposób, który szkodzi zwykłym obywatelom, podważając fundamenty demokratycznego państwa prawa. Co gorsza, dla wielu stało się to już na tyle zwyczajne, że nie budzi większego zdziwienia, gdy polityk rządu komentując skandaliczną decyzję w sprawie „Krwawego Tulipana” publicznie oświadcza, że skład sądu w danej sprawie musi być „odpowiedni”, by morderca, który przyznał się do zbrodni, trafił za kratki. Takie stwierdzenie nie jest już traktowane jako skandal, ale jako element codziennego funkcjonowania w Polsce.
To wszystko, niestety, nie jest przypadkowe. Do takiej sytuacji doprowadziły działania władzy, którą sprawują Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz i Włodzimierz Czarzasty. Ich rządy, pełne zaniechań i wybiegów mających na celu zdewaluowanie statusu części sędziów, ugruntowały podziały, które teraz wykorzystują, by uzyskać pełną kontrolę nad systemem sprawiedliwości. Po latach obietnic usprawnienia działania państwa, dziś jesteśmy świadkami polityki, która pozwala na publiczne dyktowanie, kto może pełnić funkcję sędziego, a kto nie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ironią jest, że w oczach obecnej władzy niezależny sąd to już nie taki, który przestrzega prawa, ale taki, który zgadza się z linią polityczną rządu. Konstytucja, a w szczególności zapis o trójpodziale władzy, z każdym dniem staje się fikcją. Politycy koalicji rządzącej, lekceważąc wyroki Trybunału Konstytucyjnego, próbują wmówić społeczeństwu, że ich opinie mają wyższość nad prawem. Najbardziej rażącym przykładem jest działanie ministra sprawiedliwości, który nie tylko ignoruje konstytucję, ale także wprowadza system, w którym wola władzy wykonawczej staje się ważniejsza niż prawo.
Wola polityczna nade wszystko
Dziś obserwujemy, jak władza unieważnia kluczowe polskie instytucje, gdy są od niej niezależne i uderza w fundamenty państwa od wewnątrz. Jej przedstawiciele na forum publicznym ogłaszają, jaki skład sędziów powinien orzekać w danej sprawie, co więcej – w sytuacjach skrajnych, jak ta dotycząca zabójcy, który przyznał się do winy, usprawiedliwiają wręcz bezprawne decyzje bliskich sobie sędziów. To stanowi nie tylko atak na fundamenty ustroju, ale bezpieczeństwo obywateli.
Działania obecnej władzy mające na celu podważenie niezależności sądów nie są niczym nowym, ale w ostatnich latach osiągnęły niespotykaną dotąd skalę. Przypadek sędziego Ryszarda Milewskiego, który w 2012 roku, po aferze związanej z próbą negocjowania terminu posiedzenia w sprawie Amber Gold, stracił swoją pozycję, staje się mało znaczącym incydentem przy tym jak teraz władza wprost ingeruje w skład orzekający w sprawach sądowych.
Reklama
Czym w takim razie jest ten nowy sposób rządzenia? To już nie są rządy prawa, to rządy „zgodne z wolą władzy”, której celem jest zdobycie absolutnej kontroli. „Zamach stanu” staje się słowem, które przestaje być abstrakcją, a staje się codziennością. Na naszych oczach realizuje się zapisana w art. 127 kodeksu karnego, jako podlegająca surowej karze „zmiana przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej”. Władza nie tylko pozwala sobie na ignorowanie przepisów prawa, ale również na dyktowanie ich interpretacji i stosowania. Z kolejnymi uchwałami, tweetami, konferencjami prasowymi, dekretami, rozporządzeniami i próbami „dostosowywania” składu sądów do politycznych potrzeb, rozgrywa się dramat zwykłych obywateli, którzy wciąż wierzą, że prawo w Polsce jest równe dla wszystkich.
Nie ma wątpliwości, że rządy tej koalicji przekroczyły granice dopuszczalnej ingerencji w niezależność wymiaru sprawiedliwości. Potwierdza to zarówno rosnąca liczba uchylonych wyroków, jak i przypadki uwolnienia morderców czy przestępców, którzy powinni ponieść surowe konsekwencje za swoje czyny. Choć władza tłumaczy się „przywracaniem praworządności”, to faktycznie jej działania skutkują wypuszczaniem na wolność osób, które nigdy nie powinny się z niej wydostać. Zakrawa na ironię fakt, że to bywalcy zakładów karnych są żelaznym elektoratem obozu władzy.
Nie ma się jednak z czego śmiać, bo dotąd wydawałoby się abstrakcyjne bezprawie tej władzy nie jest już jedynie sprawą politycznych gier. To konkretna groźba dla każdego obywatela, dla każdej osoby, która liczy na to, że prawo w Polsce działa sprawiedliwie i równo. Działania te dotykają nie tylko sędziów, którzy tracą swoją niezależność, ale również nas – obywateli, którzy płacą cenę za polityczną grę, prowadzącą do osłabienia państwa prawa.
To nie są tylko słowa
Takie działania rządu mają swoje realne, tragiczne konsekwencje. W świetle ignorowania wyroków Trybunału Konstytucyjnego, Polska staje na skraju poważnego kryzysu praworządności. Zignorowanie konstytucyjnych norm, które nakładają obowiązek poszanowania trójpodziału władzy, jest coraz bardziej powszechne, co prowadzi do sytuacji, w których mordercy i przestępcy wychodzą na wolność. Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat uchylono 155 wyroków, w tym 129 wyroków kasacyjnych, zaledwie z powodu „nienależytej” obsady sądu, co doprowadziło do przedawnienia poważnych przestępstw. To właśnie w wyniku takich decyzji mordercy, którzy powinni ponieść najwyższe konsekwencje za swoje czyny, zostają wypuszczani na wolność, stanowiąc zagrożenie dla społeczeństwa.
Jak to się ma do przysięgi, zgodnie z konstytucją złożone przez każdego z członków Rady Ministrów 13 grudnia 2023 roku? Publicznie przysięgli, że to „dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą zawsze najwyższym nakazem”, a nie interes morderców, złodziei i wszelkiej maści kryminalistów.