Reklama

Wiara

VI Niedziela w ciągu roku C

Rozważanie Ks. Mariusza Rosika: Konsternacja na górze

„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie” (Mt 5,1) – takimi słowami ewangelista Mateusz wprowadza czytelnika do wysłuchania Jezusowego Kazania na górze, które rozpoczyna się ośmioma błogosławieństwami. Ta sama mowa u Łukasza wprowadzone została zupełnie inaczej: „Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie” (Łk 6,17). Tak jawna rozbieżność – Mateuszowa góra i Łukaszowa równina – przez wieki budziła konsternację biblistów. Próbowano wyjaśniać ją na wiele sposobów.

2025-02-15 11:21

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

James Tissot/pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedni dowodzili, że zwyczajem wędrownych nauczycieli było powtarzanie tych samych nauk w różnych okolicznościach. Można więc z powodzeniem przyjąć, że Jezus powtarzał błogosławieństwa nie tylko na górze czy równinie, ale także w domach, synagodze czy świątyni. Inni twierdzili, że zamiarem Mateusza było ukazanie Jezusa jako nowego Mojżesza. Skoro Mojżesz wyszedł na górę, być narodowi wybranemu dać Dekalog, tak Jezus jako nowy Mojżesz wychodzi na górę, by rodzącemu się Kościołowi, dać przykazanie miłości bliźniego. Najnowsza propozycja biblistów każe sięgnąć do aramejskiego tła wygłoszenia mowy. W języku Jezusa słowo taurah oznacza zarówno „górę”, jak i „pole”. Wydaje się, że ten właśnie termin stoi u podstaw obydwu przekładów. Można więc uniknąć konsternacji spowodowanej różną lokalizacją Jezusowego kazania.

Dużo większą konsternację natomiast budzi jego treść. Jezus uczy, jak widzieć przegraną zwycięstwem, smutek radością, ubóstwo bogactwem, ofiarę darem, a śmierć życiem. Jego największym marzeniem jest uczynić nas najszczęśliwszymi na świecie. A klucz otwierający drzwi takiego szczęścia jest tylko jeden: trwanie w bliskości Boga. Bo ostatecznie nie jest tak ważne, gdzie błogosławieństwa zostały wygłoszone. Dużo istotniejsza jest odpowiedź na inne pytanie: na ile kształtują one mój sposób widzenia świata?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Źródło szczęścia

Reklama

Gdy kilka lat temu wraz z grupą pielgrzymów stanęliśmy przy zatłoczonym Murze Płaczu w Jerozolimie, byliśmy świadkami interesującej sceny. Dwóch wyznawców judaizmu w tradycyjnych strojach wyraźnie się kłóciło. Stali naprzeciw siebie, wymachiwali rękoma, a wypowiadanie zdania stawały się coraz głośniejsze. Podszedł do nich trzeci mężczyzna, by ich uciszyć i … w pewnym momencie padł na ziemię. Czyżby zasłabł? Nie! Może ktoś go uderzył? Również nie! Czemu więc upadł? Bo gdy stanął pomiędzy kłócącymi się mężczyznami, ci zaczęli wypowiadać przeciw sobie złorzeczenia. Aby żadne z nich nie spadło na niego – sam rzucił się na ziemię.

Wyznawcy judaizmu mają ogromną wiarę w moc wypowiadanego słowa. Bohater tej rodzajowej scenki sądził, że jeśli będzie stał zbyt blisko kogoś, kto życzy drugiemu zła, to owo złorzeczenie może dotknąć jego samego. Wolał usunąć się z drogi!

Czy słowa Jeremiasza „przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku” są formą złorzeczenia? Czy ten sam wydźwięk mają słowa Chrystusa, który kilkukrotnie woła: „Biada wam!”? Albo konstatacja Pawła, który twierdzi, że jeżeli „tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania”? Na szczęście wszyscy trzej – Jeremiasz, Jezus i Paweł – mówią także o błogosławionych, czyli szczęśliwych!

Jeremiasz: szczęście z zaufania Bogu

Żyjący w VI wieku przed Chr. prorok Jeremiasz ogłasza przeklętym tego, kto woli ufać ludziom niż Bogu. Właśnie takim było pokolenie proroka wobec szykujących się do natarcia na Jerozolimę wojsk babilońskich. Ufali własnej sile, zamiast Bogu. Nie poszli za nawoływaniem Jeremiasza. A nawoływał do nawrócenia i pełnienia woli Boga, aby w ten sposób ocalić Jerozolimę. Jego głos pozostał bez echa.

Reklama

Na zasadzie kontrastu postawę człowieka, który ufa Bogu Jeremiasz ukazuje za pomocą obrazu, który przemawia bardzo mocno w Ziemi Świętej, kraju o suchym, miejscami pustynnym klimacie: „Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad płynącą wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, że przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście”. Jak drzewo czerpie życiodajne soki ze źródła, tak człowiek ufający Bogu od Niego czerpie siłę do pokonywania przeciwności.

Filozofia próbuje określić szczęście jako stały, trwały stan zadowolenia z życia. Współczesne kierunki myśli o człowieku głoszą, że szczęście przybiera postać osoby. Nie można być szczęśliwym bez bliskiej relacji z drugą osobą, bez przyjaźni czy miłości – nawet wtedy, gdyby miały być one złączone z niepokojem czy bólem. „Nikt nie jest samoistną wyspą” – pisał przedstawiciel angielskiego baroku John Donne.

Jak więc w takim kontekście rozumieć słowa, iż przeklęty jest ten, kto pokłada nadzieję w człowieku? Czy mamy uciekać od ludzi? Absolutnie nie! Słowa te nie są wezwaniem do zerwania relacji z innymi, ale zachętą do szukania przyjaźni z tymi, którzy ufają Bogu. Dopiero w relacji z drugim człowiek jest w stanie w pełni rozwinąć swoje możliwości. A ta najgłębsza relacja zwie się miłością. Ostatecznym źródłem miłości jest zawsze Bóg. A skoro tak, to jest On również źródłem szczęścia.

Jezus: szczęście pomimo kłopotów

Reklama

Gdybyśmy dzisiaj znaleźli się na przesyconym słońcem ateńskim rynku niemal 25 wieków wstecz, gdzieś pomiędzy monumentalnymi świątyniami starożytnych bogów a tchnącymi klasycznym pięknem rzeźbami Fidiasza moglibyśmy spotkać wędrującego filozofa, Arystotelesa, nauczającego o szczęściu. Swym słuchaczom wyjaśniał, że jest to stały stan zadowolenia z życia i że szczęściem jest już samo dążenie do celu, nie tyle osiągnięcie go. Porównywał Arystoteles szczęście do zdobywania góry. Cała radość płynie nie tyle ze zdobycia szczytu, ile w samej wędrówce, w każdym kroku, który przybliża nas do celu.

O szczęściu również uczy nas dzisiaj Jezus. Moglibyśmy parafrazować zanotowane przez Łukasza błogosławieństwa mówiąc: Szczęśliwi, którzy nie przywiązują wagi do dóbr tego świata; szczęśliwi, którzy potrafią się dzielić z potrzebującymi; szczęśliwi, którzy pozostają wierni prawdzie bez względu na konsekwencje; szczęśliwi, którzy wybierają Chrystusa nawet za cenę odrzucenia przez innych. Bo ostatecznie dla chrześcijanina szczęście przybiera twarz Chrystusa. Nawet trudne warunki zewnętrzne nie mogą wyrwać szczęścia z serca osoby, która przylgnęła do Niego.

Paweł: ku szczęściu wiecznemu

Francuz, Maxence van der Meersch, autor książki Ciała i dusze, pisał: „Człowiek godzi się na to, że dalej nie ma nic, kiedy myśli o sobie. Ale nigdy nie może na to przystać, kiedy chodzi o tych, w których dojrzał blask piękna, dobra, o tych, których kochał”. Z pewnością prawdą jest, że człowiek nigdy nie chciałby utracić tych, których kocha i pragnie być z nimi również w wieczności. Ale prawdą jest również to, że człowiek zatroskany jest także o swoją wieczność, czy – jak niekiedy mówimy – o szczęście wieczne. Szczęście ma nie tylko wymiar doczesny. Sięga poza granice naszego ziemskiego życia. Dlatego Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu zauważa: „Gdybyśmy tylko w tym życiu nadzieję pokładali w Chrystusie, bylibyśmy bardziej od innych godni politowania”.

Jeremiasz, Jezus i Paweł mówią dziś do nas o szczęściu. Człowiek samotny nie może być w pełni szczęśliwy. Dlatego Bóg daje nam przyjaciół i ludzi nam bliskich. Daje nam siebie. Ta bliskość trwać będzie także w wieczności, jeszcze bardziej uwypuklona i oczyszczona.

„Szczęście pomimo kłopotów”, Biblioteka Kaznodziejska 1 (2025) 186-188.

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy pozwalam, aby Duch Święty uświęcał moje życie?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 20, 19-23.

Niedziela, 28 maja. Zesłanie Ducha Świętego, uroczystość
CZYTAJ DALEJ

Kolęda bez formy

2025-02-14 22:40

[ TEMATY ]

kolęda

Milena Kindziuk

Red.

Milena Kindziuk

Milena Kindziuk

Gdy odwiedzałam ostatnio przyjaciół mieszkających w bloku na jednym z dużych warszawskich osiedli, na drzwiach wejściowych do klatki schodowej zobaczyłam kartkę z informacją z parafii o dacie i godzinie wizyty duszpasterskiej.

W następnym akapicie zaś, przeczytałam następujący tekst: „Odwiedziny u Was to wspólna okazja, aby się spotkać, porozmawiać na ważne dla Was tematy i pomodlić się w Waszych intencjach. Chcemy Was spotkać w Waszej codzienności i dlatego nie trzeba gruntownie sprzątać mieszkania, kłaść białego obrusu i zeszytu do religii”. NIE sprzątać, NIE kłaść białego obrusu, NIE pokazywać zeszytu do religii…!
CZYTAJ DALEJ

Między tablicą a ołtarzem: Historia nauczania religii w polskich szkołach

2025-02-15 18:06

[ TEMATY ]

religia

religia w szkołach

Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Religia w polskiej szkole to temat, który od lat budzi emocje, zarówno wśród uczniów, rodziców, jak i decydentów. Jej obecność na lekcjach to efekt złożonej historii, w której splatają się losy Kościoła, państwa i społeczeństwa. Jak zmieniało się nauczanie religii na przestrzeni dekad? Kiedy była obowiązkowa, a kiedy zniknęła z planu lekcji? Jakie wydarzenia wpłynęły na obecny kształt tych lekcji? Oto fascynująca podróż przez dzieje jednego z najbardziej wartościowych przedmiotów w polskim systemie edukacji.

Początki nauczania religii w Polsce sięgają średniowiecza, gdy edukacja była nierozerwalnie związana z Kościołem. Szkoły parafialne i klasztorne, prowadzone przez duchownych, stanowiły główne ośrodki wiedzy. Nauka religii była nie tylko przedmiotem, ale fundamentem wychowania, kształtującym system wartości młodych Polaków.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję