Pan Jasny się zadumał: Może ja czegoś nie wiem? Może ja czegoś nie rozumiem? Ale wydaje mi się jakieś mdłe to nasze jaśnie oświecone rządowe towarzystwo. Nie sądzi Pan, że jak się tak na nich patrzy i słucha, to przypominają się słowa Pana Wołodyjowskiego, który zawsze zarzekał się, że nie jest „jakowyś mydłek”… A oni to takie właśnie „mydłki”.
Myli Pan pojęcia rzeczowo odpowiedział Niedziela. Ktoś mdły to osoba nijaka, bez charakteru, a mydłek to mężczyzna niebudzący zaufania ani szacunku, często ugrzeczniony i fałszywy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przecież w zasadzie to jedno i to samo zaripostował Jasny.
No nie, i nie wiadomo, które określenie jest gorsze energicznie zaprzeczył Niedziela. Przecież nijaka, mdła postać to coś o wiele gorszego niż fałszywy mydłek Wołodyjowskiego! Ten ostatni to chociaż prezentuje jakiś charakter… Zły charakter, ale przynajmniej można go w jakiś sposób ocenić, nie zgodzić się z nim, sprzeciwić się… No nie wiem. A taki nijaki, z głupim uśmiechem dobrotliwego nieudacznika, to nawet nie wzbudzi złości, tylko irytację, nie mówiąc już o minimalnym szacunku czy respekcie.
Przecież minister spraw zagranicznych nie był i nie jest jakowyś mydłek? podpuszczająco zapytał Jasny.
Reklama
Trudno samemu oceniać innych, skoro nie jedzie się na tym samym wózku filozoficznie ocenił swoje prawo do krytyki Pan Niedziela.
Śmiem twierdzić, że „pierwszy strażnik żyrandola” to jednak nie jest nawet mydłek, tylko mdły, czekoladopodobny prezydent dalej wkręcał Niedzielę w dyskusję Pan Jasny.
O, proszę pana, wali pan z grubej rury odpowiedział sąsiadowi Niedziela.
To dlaczego nasz rząd, łącznie z prezydentem, tak mało robi na rzecz wolnej Ukrainy?! dramatycznie spytał Jasny.
Nie nam, maluczkim, wiedzieć, co się dzieje za kulisami wielkiej polityki. A tak w ogóle, to o co Panu chodzi? obruszył się Niedziela.
Panie, przecież tam giną ludzie, tam ludzie marzną, tam ludzie się boją.
Tak, ale te ich nadzieje, te ich bóle, te nieprzespane, pełne strachu noce są pod ścisłą kontrolą speców od kryzysów. Ci już niejedną awanturę przygotowali, przeżyli i sfinalizowali. Co się Pan tak gorączkuje? odpowiedział twardo Niedziela.
Czyli to, co dzieje się na placu kijowskim i to, że ludzie na Majdanie są zmanipulowani, nie jest prawdą? I, że tak naprawdę nie to jest najważniejsze w tej całej sprawie? Jasny naciskał dalej.
Tak, to jest gra na politycznej szachownicy. Pionki i figury idą na pierwszy ogień walczą, giną, przemieszczają się. Ale przecież szachowi arcymistrzowie są ponad szachownicą i to właśnie oni kierują ruchami tłumaczył Niedziela.
Reklama
Ludzie-pionki? Na pierwszej linii frontu…? Ci, co stoją w maskach gazowych, ci, którzy na tle palących się opon odważnie deklarują walkę o wolność Ukrainy? Pionki?! Jasny rozłożył ręce w wymownym geście.
Bohaterowie z krwi i kości. Nie „jakoweś mydłki”, ale pokolenie ukraińskich patriotów patetycznie odpowiedział Niedziela i dodał: Takie jak nasze solidarnościowe pokolenie, które obecnie rządzi.
Teraz to ja nie wiem, o co Panu chodzi, Panie Niedziela? zawołał gniewnie Jasny.
O to, że tak bezkarnie i bezproduktywnie strzępić język się nie godzi. Lepiej w tej sytuacji pomodlić się o pokój dla bratniej Ukrainy i o pomyślność dla Polski. Matka Boża Różańcowa najlepiej rozważy i rozwiąże problemy naszego regionu. Nie mędrkuj, tylko chwyć za różaniec, Lachu! zawołał Niedziela do zaskoczonego sąsiada.