W latach 2005-10 w różnych mediach można było zobaczyć sędziego Bogusława Nizieńskiego i posłuchać jego krótkich precyzyjnych odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Pełnił on wówczas funkcję rzecznika interesu publicznego. Zawsze poruszał mnie jego wizerunek człowieka szlachetnego, uczciwego, sumiennego prawnika. Widać było, że nie ma w nim nic sztucznego, że wszystko, co robi, robi z pasją, zaangażowaniem, że nie jest to na pokaz, ale służy wielkiej sprawie. Mówił: „Polska zasługuje na to, aby najwyższe stanowiska w państwie zajmowali ludzie o nieskazitelnej przeszłości, godni, prawi, pragnący szczerze służyć Ojczyźnie”. Gdy sprawę lustracji powierzono rzecznikowi interesu publicznego, sędzia Nizieński rozpoczął swoją wielką pracę, „by życie publiczne w Polsce było przejrzyste, bez krętactwa, kłamstwa, zdrady, by wyborcy wiedzieli, na kogo głosują, komu powierzają swój los i przyszłość Polski”.
Reklama
Obserwując i słuchając sędziego Nizieńskiego, wiedziałam, że powinnam zrobić z nim film dokumentalny odpowiadający na pytanie: Czy ktoś superuczciwy, zdolny, pracowity, kulturalny, ale delikatny i wrażliwy, postawiony na czele odpowiedniej instytucji państwowej ma szansę wygrać z machiną zła, by przywrócić w państwie, społeczeństwie, normalność, prawdę, a przez to wzajemne zaufanie rządzonych i rządzących? Był jednak poważny problem. Sędzia Nizieński bowiem nie lubi popularności, pokazywania się przed kamerą, a tym bardziej nie lubi być bohaterem filmu dokumentalnego. Udało mi się przekonać go dopiero wtedy, gdy zobaczył mój film o przedwojennym Wilnie, jego ukochanym mieście, i bliskich mu bohaterach narodowych. Wilno pomogło i sędzia Nizieński zgodził się na nagrania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Film jest krótki, zaledwie półgodzinny, w odpowiednio skonstruowanej narracji (tempo, rytm), prowadzi widza przez kolejne etapy od przedstawienia sytuacji w Polsce po 1989 r. do chwili obecnej. W Polsce nie było dekomunizacji, lustracji, deubekizacji. Zbrodniarze, kłamcy, donosiciele, wszelkiego rodzaju agenci, kapusie nie zostali osądzeni. W takiej rzeczywistości w 1999 r. sędzia Bogusław Nizieński został rzecznikiem interesu publicznego, z zadaniem przeprowadzenia lustracji w Polsce. Film pokazuje 6 lat ciężkiej pracy jego i zespołu najbliższych współpracowników. Możemy się też z niego dowiedzieć, dlaczego tak trudno było ruszyć z lustracją, jakie były ustalenia rządowe w sprawie lustracji, jak przebiegały główne procesy lustracyjne, czy byli fikcyjnie zarejestrowani agenci, jak zachowywały się sądy w Strasburgu oraz czy Europie zależy na tym, aby rozliczyć komunizm. Dowiadujemy się też, kim jest sędzia Nizieński, jakie są jego korzenie rodzinne, jak przeprowadzał lustrację, czy jego delikatność, grzeczność, łagodność nie były przeszkodą w tej trudnej walce.
Kiedyś mój ojciec, żołnierz września ’39, kawalerzysta, akowiec, wielki patriota, dobry człowiek, ale silny, nieugięty, mówił mi, że w walce z bandytami, zbrodniarzami, cynikami trzeba siły oni muszą się bać! Dzisiaj trudno o takich mocnych, zdeterminowanych ludzi. Spośród znanych mi i podziwianych osób walczących skutecznie w III RP, takim człowiekiem był Wojciech Ziembiński. Nie byłoby wymownego pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie w centrum Warszawy (słynne tory, wagony, krzyże, nazwy, miejscowości kaźni), nie byłoby wielu innych tablic, czczonych świąt narodowych, ale przede wszystkim nie byłoby cmentarzy polskich oficerów skrytobójczo zamordowanych na „nieludzkiej ziemi”, gdyby nie determinacja Wojciecha Ziembińskiego. Ktoś mi powiedział: Bo Ziembińskiego się bali. Tu wróciłabym do słów Józefa Piłsudskiego uwielbianego, zarówno przez Wojciecha Ziembińskiego, jak i przez sędziego Nizieńskiego Piłsudskiego, ostro walczącego z prywatą różnych posłów, partyjek i ugrupowań. Powiedział on wówczas: „Gdy ten czy ów poseł czy inny mądrala dostanie w pysk z jednej strony, to podrapie się za uchem z drugiej strony i dopiero wtedy zrozumie, że coś źle zrobił... Głupota jest nieskończona, jedyne lekarstwo na nią to siła!”. Dzisiaj też zwyciężyć może tylko człowiek bardzo silny, jak polski żołnierz z 1920 r. Takie myśli przychodzą, gdy śledzi się w naszych dziejach losy tych największych jednostek, zwycięskich w walce z wrogami narodu polskiego.
Wracając do filmu z sędzią Bogusławem Nizieńskim pt. „Daj rządy mądrych i dobrych ludzi…” mam nadzieję, że będzie on dostępny dla szerszego grona widzów niż tylko zebrani na pokazach w salce Radia Wnet czy w Klubie Ronina, chociaż takie spotkania bardzo cieszą. Byłam na spotkaniu z widzami w Poznaniu, w Kinie Duchowym, prowadzonym przez reżyserkę filmową Wandę Różycką-Zborowską, w podziemiach XVII-wiecznego kościoła Karmelitów na Wzgórzu św. Wojciecha. Dyskusja trwała do późnych godzin wieczornych mnóstwo niezapomnianych wrażeń! Mam jednak nadzieję, że film zostanie wydany na płytach DVD, że pokaże go TVP, która ma taki statutowy obowiązek misję publiczną, niezależną od ludzi władzy.