Od ponad 2,5 roku Kamila Pasławska idzie do Jerozolimy. W pielgrzymkę, razem z dwiema koleżankami Beatą i Renatą wyruszyły dokładnie 1 stycznia 2012 r. spod bazyliki Najświętszego Serca Jezusa, która znajduje się na warszawskiej Pradze. Pierwszego dnia kobiety doszły do sanktuarium Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie. Pokonały więc tylko 21 km z trasy zaplanowanej na wiele tysięcy kilometrów i... wiele lat.
Ostatni przystanek pątniczek to węgierskie sanktuarium Mariapocs. W międzyczasie nasza grupa rozrosła się do pięciu osób powiedziała „Niedzieli” pani Kamila, a mówiąc o celach na 2014r. dodała. Z Mariapocs w dalszą drogę część z nas ruszy na początku lipca. Natomiast osoby, które nie mogły wziąć w tym czasie urlopu, pójdą ich śladem we wrześniu. W tym roku planujemy przejść do końca przez Węgry i dojść do sanktuarium Csiksomlyó w Rumunii. Do Ziemi Świętej zamierzałyśmy dotrzeć za rok, dwa. Ale jak będzie, nie wiemy. Pielgrzymka nauczyła nas bowiem, że wszystko jest w Bożych rękach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Coraz więcej osób decyduje się na pielgrzymowanie w pojedynkę bądź małych grupach. Najlepiej mogliśmy się o tym przekonać w kwietniu, kiedy z okazji kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII z różnych miejsc w kraju wyruszały grupy pielgrzymów pieszych lub na rowerach do Rzymu. Dużym echem w mediach odbiła się też pielgrzymka trzech Polaków, którzy w 2011 r. przyszli do Asyżu. Do miejscowej bazyliki św. Franciszka każdy z pątników podążał z innej części świata z Jerozolimy, Fatimy i Moskwy.
Systematyczną popularność w Europie zyskują również Drogi św. Jakuba. Ich mazowiecka część (oficjalnie otwarta w lutym 2013 r. przyp. at) zaczyna się przy archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Stąd wiedzie w kierunku Niepokalanowa, a dalej do: Skierniewic, Płocka i Gniezna.
Pątnik, to nie turysta
Zwiększone zainteresowanie wiernych miejscami kultu odnotowują też firmy specjalizujące się w organizacji wyjazdów pielgrzymkowych. Meksyk, Santiago de Compostela, Fatima i Rzym, to w chwili obecnej najpopularniejsze kierunki pielgrzymkowe mówiła Katarzyna Zawada na debacie zorganizowanej przez pallotyńską fundację misyjną Salvatti.pl Najważniejsza jednak zmiana na przestrzeni lat dotyczy tego, że obecnie możemy mówić, że są to pielgrzymki przez duże „P”. Dzisiaj bowiem ludzie jadą do miejsc świętych, aby szukać namacalnych dowodów Pana Boga, a nie na handel, jak to bywało w latach 80. dodała dyrektor Biura Usług Turystycznych „Hermes”.
Jeszcze na początku lat 90. XX wieku na wyjazdy do europejskich sanktuariów zapisywały się często osoby zainteresowane głównie walorami turystycznymi tych miejsc. Wśród takich „pielgrzymów” nie brakowało więc osób niewierzących. Kiedy była Msza św., ludzi ci szli np. na kawę wspominali przewodnicy.
Reklama
Obecnie ten zły trend się odwraca, co nie znaczy, że wszyscy uczestnicy wyjazdu zdają sobie sprawę czym rzeczywiście jest pielgrzymka. Tymczasem różni się ona zasadniczo od wycieczki.
Pielgrzymka to przede wszystkim czas rekolekcji mówił podczas debaty ks. Piotr Nowicki. Są więc codzienne Msze św., modlitwa. A także indywidualne rozmowy o wierze pątników z przewodnikiem, którym jest kapłan. Podczas pielgrzymki nie docieramy więc tylko do jakiegoś miejsca fizycznie, ale staramy się pójść krok dalej. Czyli do miejsca, gdzie człowiek zadaje sobie pytania fundamentalne i otwiera się na sferę duchową podkreślił przewodnik z duszpasterstwa pielgrzymkowego księży pallotynów „Apostolos”.
Człowiek czy anioł przy drodze
Ks. Piotr Nowicki jest przewodnikiem od wielu lat. Często zdarza się, że z niektórymi pielgrzymami spotyka się na kolejnym wyjeździe lub po dłuższej przerwie. Osoby takie mówią mi wówczas, że pielgrzymka była dla nich czasem przebudzenia. Po powrocie zaczęli w domu po raz pierwszy czytać Pismo Święte lub codziennie odmawiać różaniec. A tej regularności też nauczyli się na pielgrzymce.
Właściwie przeżyte pielgrzymki stają się więc nowym początkiem dla wielu osób. A czym są dla tych, którzy jak pani Kamila Pasławska pielgrzymują od lat?
Każda kolejna pielgrzymka jest wejściem na kolejny etap rozwoju duchowego. W drodze do Jerozolimy nauczyłam się zawierzenia. Teraz ufam, że to, co mnie spotka będzie dobre. A jak będzie coś złe, to wiem, że i w tym trzeba szukać dobra mówi nam p. Kamila i na koniec podkreśla. Piesze pielgrzymowanie nauczyła mnie też tego, że zawsze mogę spotkać na swojej drodze ludzi-aniołów, którzy pomogą mi w trudnych chwilach.