Reklama

Polska

Z Maryją pokonamy wszystko

Z bp. Ignacym Decem, ordynariuszem diecezji świdnickiej – o pielgrzymowaniu, związkach z Zakonem Paulinów i pobożności maryjnej – rozmawia Julia A. Lewandowska

Niedziela świdnicka 32/2014, str. 1, 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

JULIA A. LEWANDOWSKA: – Pamięta Ksiądz Biskup swoją pierwszą pielgrzymkę na Jasną Górę?

Reklama

BP IGNACY DEC: – Moją pierwszą zapamiętaną pielgrzymką na Jasną Górę była pielgrzymka na centralne uroczystości milenijne, które odbyły się na Jasnej Górze w dniach 2 i 3 maja 1966 r. Byłem wówczas klerykiem trzeciego roku studiów filozoficzno-teologicznych w Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym we Wrocławiu. Na pielgrzymkę udaliśmy się kilkoma autokarami. Zatrzymaliśmy się w Częstochowie przy parafii św. Jakuba. Wieczorem, 2 maja, podczas nabożeństwa majowego patriotyczne kazanie wygłosił abp Bolesław Kominek z Wrocławia. Zakończył je słowami: „Jeszcze Polska nie zginęła i nie zginie”. O północy z kilkoma kolegami uczestniczyłem we Mszy św. sprawowanej w Kaplicy Matki Bożej przez bp. Kazimierza Kowalskiego z Pelplina. Po Mszy św. odprawiliśmy na wałach jasnogórskich Drogę Krzyżową. O godz. 6 wysłuchaliśmy na wałach wspaniałej homilii abp. Karola Wojtyły. Tłumaczył pielgrzymom, co to znaczy oddanie się Maryi w niewolę miłości za wolność Kościoła w świecie i w naszej Ojczyźnie. O godz. 10 wzięliśmy udział w uroczystej procesji po wałach jasnogórskich z obrazem Matki Bożej. Jako kleryk znalazłem się w grupie alumnów idącej za Księdzem Prymasem, mającej za zadanie ochronę Księdza Prymasa przed naporem wiernych. Podczas Sumy sprawowanej przez abp. Karola Wojtyłę kazanie wygłosił kard. Stefan Wyszyński, Prymas Polski, który na tę uroczystość był mianowany przez papieża Pawła VI jego legatem. Przechowuję do dziś notatki z tego milenijnego kazania. To był bardzo ważny początek moich przyszłych pielgrzymek do Matki Bożej Jasnogórskiej.

– Dlaczego warto pielgrzymować?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Pielgrzymowanie jest przedsięwzięciem religijnym. Nie jest to zwykła podróż, ale akt modlitewny. Pielgrzymowanie wiąże się zawsze z jakimś celem. Zwykle miewamy trzy cele pielgrzymowania: dziękczynny, przebłagalny i błagalny. Pielgrzymowanie może być dziękczynieniem za otrzymane łaski. W tym roku wiele pielgrzymek na Jasną Górę ma charakter dziękczynny za kanonizację Jana Pawła II. Pielgrzymowanie może stanowić akt ekspiacji, zadośćuczynienia za grzechy. Może mieć również charakter błagalny, żeby otrzymać jakąś potrzebną łaskę dla siebie lub dla kogoś. Pielgrzymowanie ma także charakter pokutny, bowiem wiąże się zawsze z wysiłkiem fizycznym i duchowym. W czasie pielgrzymowania są różne niewygody, ograniczenia. Rezygnujemy z telewizji, z wygodnego łóżka, z regularnych posiłków, z wygodnej toalety itd. W Polsce centralnym miejscem pielgrzymek jest Jasna Góra. Pielgrzymowanie na Jasną Górę ma szczególny charakter. Wskazywał na to wielokrotnie Prymas Tysiąclecia, a także św. Jan Paweł II. Pielgrzymujemy na Jasną Górę, by się duchowo oczyszczać i odradzać, by nabierać mocy do dawania świadectwa o Chrystusie w codziennym życiu. Z Jasnej Góry zawsze wracamy inni, przemienieni, duchowo ubogaceni. W moim kapłańskim życiu tak się złożyło, że chwile przygotowań do ważnych życiowych wydarzeń przeżywałem z Maryją. Nasze rekolekcje przed święceniami prezbiteratu, w czerwcu 1969 r., odprawiliśmy w sanktuarium Matki Bożej Strażniczki Wiary w Bardzie, zaś rekolekcje przed święceniami biskupimi odprawiłem w marcu 2004 r. w sanktuarium jasnogórskim. Z Maryją zawsze czujemy się dobrze.

– W ubiegłym roku, w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, został Ksiądz Biskup przyjęty w poczet konfratrów Zakonu Paulinów. Ówczesny wikariusz generalny, o. Arnold Chrapkowski (dzisiaj generał Zakonu), przypominając zasługi Księdza Biskupa, mówił m.in. o maryjnej pobożności wyniesionej z domu rodzinnego. Czy mógłby Ksiądz Biskup przybliżyć Czytelnikom „Niedzieli Świdnickiej” atmosferę swojego domu?

Reklama

– Przyjęcie mnie do konfraterni Zakonu Paulinów uznaję za szczególne wyróżnienie i wielką łaskę. Jestem wdzięczny Ojcu Generałowi i całemu Zarządowi Zakonu za ten dar włączenia mnie do szeroko rozumianej wspólnoty paulińskiej. Jest prawdą, że pobożność maryjną wyniosłem z domu rodzinnego. Nasz dom rodzinny znajdował się w Hucisku k. Leżajska. Wychowywałem się w domu, w którym byli rodzice, sześć sióstr i jeden brat. Byłem siódmym dzieckiem wśród rodzeństwa. Rodzice wychowywali nas w skromnych warunkach materialnych, ale swoim przykładem uczyli nas dwóch najważniejszych rzeczy: gorliwej modlitwy i solidnej pracy. Wychowywaliśmy się w cieniu Matki Bożej Leżajskiej, przy sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Mama codziennie rano śpiewała Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP. W okresie zimowym chodziła z nami na piechotę do bazyliki leżajskiej, oddalonej od domu rodzinnego o 10 km. W okresie letnim jeździliśmy do leżajskiego sanktuarium prawie w każdą niedzielę powozem konnym. Pamiętam z lat dziecięcych i chłopięcych odpusty w sanktuarium. Było ich w roku co najmniej osiem. Największe z nich to: uroczystość Zesłania Ducha Świętego, Wniebowzięcia NMP – Matki Bożej Zielnej (15 sierpnia) oraz uroczystość Narodzenia NMP – Matki Bożej Siewnej (8 września). Podczas wielkich odpustów jako ministrant szkoły średniej byłem odpowiedzialny za ubieranie księży i przygotowanie ołtarzy do odprawiania Mszy św. Nie było wtedy jeszcze możliwości koncelebrowania. Trzeba było organizować odprawianie Mszy św. dla wielu kapłanów, indywidualnie. Na wiosce w maju odprawialiśmy „majówki” pod krzyżem, który stał przy drodze na naszym podwórku, gdyż nie mieliśmy we wsi kościoła. W dziewiątym roku mego kapłaństwa, w roku 1978, ojcowie bernardyni wybudowali w naszej miejscowości niewielki kościół, który do tej pory obsługują. Przy tym kościele skupia się całe życie religijne wioski. Wiele mieszkańców Huciska, zwłaszcza ci, którzy mają własne samochody, przyjeżdżają na niedzielną Eucharystię do sanktuarium, które od 1969 r. (od moich święceń kapłańskich) jest także parafią należącą do archidiecezji przemyskiej.

– Jest Ksiądz Biskup szczególnie związany z jasnogórskim sanktuarium i Zakonem Paulinów… Czym dla Księdza Biskupa jest ta łączność z Jasną Górą?

– Z Jasną Górą jestem związany od wspomnianej uroczystości milenijnej. Jako kleryk byłem kilkakrotnie na Jasnej Górze. Natomiast jako ksiądz nawiedzałem Jasną Górę kilkanaście, a niekiedy i kilkadziesiąt razy w roku. Najczęściej nawiedzenia jasnogórskiego sanktuarium miały miejsce podczas mojej drogi do domu rodzinnego. Nigdy nie przejechałem przez Częstochowę, nie wstępując na Jasną Górę. Obecnie jako biskup też chętnie przybywam na Jasną Górę. Na Jasnej Górze mamy w listopadzie doroczne rekolekcje księży biskupów. Przybywam także na posiedzenia Rady Biskupów Diecezjalnych w maju i w sierpniu. Jestem również każdego roku w marcu z młodzieżą maturalną oraz na zakończenie diecezjalnej pielgrzymki pieszej, które ma miejsce 9 sierpnia. W 2013 r. pielgrzymowałem na Jasną Górę 12 razy.
Rok obecny jest rokiem dziesięciolecia istnienia naszej diecezji. Udajemy się na Jasną Górę w pieszej pielgrzymce po raz jedenasty. Włączamy się w ogólnonarodowe i ogólnokościelne dziękczynienie za kanonizację Jana Pawła II.

Reklama

– „Z Maryją wszystko pokonamy, wszystko zwyciężymy, bo Ona rodząc Jezusa, przyczyniła się do zwycięstwa nad szatanem” – to słowa, które Ksiądz Biskup wypowiedział na Jasnej Górze 8 grudnia ub.r. Jaką rolę odgrywa Maryja w posłudze biskupiej Waszej Ekscelencji?

– Moja mama krótko przed śmiercią powiedziała do mnie: „Ignaś, ja już wnet odejdę, żebyś nie płakał za mną. Pamiętaj, Maryja będzie twoją matką”. Po śmierci mamy jakiś czas płakałem jednak za mamą, ale z czasem przestałem i staram się wypełnić życzenie mamy, które mi zostawiła. To było utwierdzenie się w pielęgnowaniu przyjaźni z Matką Bożą, która zaczęła się w latach dzieciństwa i młodości. Uważam się za biskupa maryjnego, chociaż w życiu niejeden raz może zasmucałem Maryję. Bardzo się cieszę, że mogłem przyjąć święcenia biskupie właśnie w uroczystość Pańskiego Zwiastowania, 25 marca 2004 r. Za Maryją wypowiedziałem wówczas słowa: „Oto ja sługa Pański. Niech mi się stanie według słowa Twego”. Maryję prosiłem wtedy, by mi wyprosiła łaskę wiernego i pokornego wypełniania każdej woli Bożej. Od tamtego czasu niemal codziennie z siostrami uczestniczę w Apelu Jasnogórskim, łącząc się z Kaplicą Matki Bożej przez pośrednictwo Telewizji Trwam.

– W 2012 r. wprowadził Ksiądz Biskup do diecezji świdnickiej Zakon Świętego Pawła I Pustelnika, przekazując ojcom paulinom administrację parafii św. Józefa w Świdnicy. Jak układają się relacje i współpraca z Zakonem?

– Zapraszając Ojców Paulinów do Świdnicy, mówiłem księżom i wiernym świeckich, że chcemy mieć Jasną Górę bliżej nas, bowiem Jasna Góra kojarzy się nam zawsze na pierwszym miejscu z Matką Bożą, ale także z ojcami paulinami, stróżami jasnogórskiego sanktuarium. Od samego początku, gdy przyszedłem do Świdnicy, wiedziałem, że w mieście biskupim, nawet tak niewielkim jak Świdnica, powinien posługiwać przynajmniej jeden zakon męski. Czekałem tylko na stosowną okazję, by zaprosić jakiś zakon do naszego miasta. Ze względu na Jasną Górę myślałem o paulinach. I udało się. Od dwóch lat duchowi synowie św. Pawła, pierwszego pustelnika, swoim charyzmatem ubogacają nasze duszpasterstwo. Wśród wielu różnych posług bardzo cenimy sobie służbę w konfesjonale, nie tylko w parafii św. Józefa, gdzie duszpasterzują, ale także w dyżurnym konfesjonale w katedrze, jak również w Wyższym Seminarium Duchownym oraz w żeńskich domach zakonnych. Współpraca z ojcami paulinami zarówno w dekanacie, jak i w całej diecezji układa się bardzo dobrze. Wierni ogromnie sobie cenią posługę ojców i są z niej bardzo zadowoleni. Obecność paulinów w Świdnicy możemy uznać za wielkie Boże błogosławieństwo.

2014-08-07 11:28

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Światło-Życie

Ks. Zbigniew Suchy: – Jakie wrażenie odniósł Ksiądz podczas pierwszego spotkania z ks. Blachnickim?
CZYTAJ DALEJ

Benedykt XVI: uczmy się modlitwy od św. Szczepana - pierwszego męczennika

Drodzy bracia i siostry, W ostatnich katechezach widzieliśmy, jak czytanie i rozważanie Pisma Świętego w modlitwie osobistej i wspólnotowej otwierają na słuchanie Boga, który do nas mówi i rozbudzają światło, aby zrozumieć teraźniejszość. Dzisiaj chciałbym mówić o świadectwie i modlitwie pierwszego męczennika Kościoła, św. Szczepana, jednego z siedmiu wybranych do posługi miłości względem potrzebujących. W chwili jego męczeństwa, opowiedzianej w Dziejach Apostolskich, ujawnia się po raz kolejny owocny związek między Słowem Bożym a modlitwą. Szczepan został doprowadzony przed trybunał, przed Sanhedryn, gdzie oskarżono go, iż mówił, że „Jezus Nazarejczyk zburzy...[świątynię] i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał” (Dz 6, 14). Jezus podczas swego życia publicznego rzeczywiście zapowiadał zniszczenie świątyni Jerozolimskiej: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Jednakże, jak zauważył św. Jan Ewangelista, „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J, 21-22). Mowa Szczepana przed trybunałem, najdłuższa w Dziejach Apostolskich, rozwija się właśnie na bazie tego proroctwa Jezusa, który jako nowa świątynia inauguruje nowy kult i zastępuje ofiary starożytne ofiarą składaną z samego siebie na krzyżu. Szczepan pragnie ukazać, jak bardzo bezpodstawne jest skierowane przeciw niemu oskarżenie, jakoby obalał Prawo Mojżesza i wyjaśnia swoją wizję historii zbawienia, przymierza między Bogiem a człowiekiem. Odczytuje w ten sposób na nowo cały opis biblijny, itinerarium zawarte w Piśmie Świętym, aby ukazać, że prowadzi ono do „miejsca” ostatecznej obecności Boga, jakim jest Jezus Chrystus, a zwłaszcza Jego męka, śmierć i Zmartwychwstanie. W tej perspektywie Szczepan odczytuje też swoje bycie uczniem Jezusa, naśladując Go aż do męczeństwa. Rozważanie Pisma Świętego pozwala mu w ten sposób zrozumieć jego misję, jego życie, chwilę obecną. Prowadzi go w tym światło Ducha Świętego, jego osobista, głęboka relacja z Panem, tak bardzo, że członkowie Sanhedrynu zobaczyli jego twarz „podobną do oblicza anioła” (Dz 6, 15). Taki znak Bożej pomocy, przypomina promieniejące oblicze Mojżesza, gdy zstępował z góry Synaj po spotkaniu z Bogiem (por. Wj 34,29-35; 2 Kor 3,7-8). W swojej mowie Szczepan wychodzi od powołania Abrahama, pielgrzyma do ziemi wskazanej przez Boga, którą posiadał jedynie na poziomie obietnicy. Następnie przechodzi do Józefa, sprzedanego przez braci, którego jednak Bóg wspierał i uwolnił, aby dojść do Mojżesza, który staje się narzędziem Boga, aby wyzwolić swój naród, ale napotyka również wielokrotnie odrzucenie swego własnego ludu. W tych wydarzeniach, opisywanych przez Pismo Święte, w które Szczepan jest, jak się okazuje religijnie zasłuchany, zawsze ujawnia się Bóg, który niestrudzenie wychodzi człowiekowi naprzeciw, pomimo, że często napotyka uparty sprzeciw, i to zarówno w przeszłości, w chwili obecnej jak i w przyszłości. W tym wszystkim widzi on zapowiedź sprawy samego Jezusa, Syna Bożego, który stał się ciałem, który - tak jak starożytni Ojcowie - napotyka przeszkody, odrzucenie, śmierć. Szczepan odwołuje się zatem do Jozuego, Dawida i Salomona, powiązanych z budową świątyni Jerozolimskiej i kończy słowami proroka Izajasza (66, 1-2): „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? Przecież moja ręka to wszystko uczyniła” (Dz 7,49-50). W swoim rozważaniu na temat działania Boga w historii zbawienia, zwracając szczególną uwagę na odwieczną pokusę odrzucenia Boga i Jego działania, stwierdza on, że Jezus jest Sprawiedliwym zapowiadanym przez proroków; w Nim sam Bóg stał się obecny w sposób wyjątkowy i ostateczny: Jezus jest „miejscem” prawdziwego kultu. Szczepan przez pewien czas nie zaprzecza, że świątynia jest ważna, ale podkreśla, że „Najwyższy jednak nie mieszka w dziełach rąk ludzkich” (Dz 7, 48). Nową, prawdziwą świątynią, w której mieszka Bóg jest Jego Syn, który przyjął ludzkie ciało. To człowieczeństwo Chrystusa, Zmartwychwstałego gromadzi ludy i łączy je w sakramencie Jego Ciała i Krwi. Wyrażenie dotyczące świątyni „nie zbudowanej ludzkimi rękami” znajdujemy także w teologii świętego Pawła i Liście do Hebrajczyków: ciało Jezusa, które przyjął On, aby ofiarować siebie samego jako żertwę ofiarną na zadośćuczynienie za grzechy, jest nową świątynią Boga, miejscem obecności Boga żywego. W Nim Bóg jest człowiekiem, Bóg i świat kontaktują się ze sobą: Jezus bierze na siebie cały grzech ludzkości, aby go wnieść w miłość Boga i aby „spalić” go w tej miłości. Zbliżenie się do krzyża, wejście w komunię z Chrystusem oznacza wejście w to przekształcenie, wejście w kontakt z Bogiem, wejście do prawdziwej świątyni. Życie i mowa Szczepana nieoczekiwanie zostają przerwane wraz z ukamienowaniem, ale właśnie jego męczeństwo jest wypełnieniem jego życia i orędzia: staje się on jedno z Chrystusem. W ten sposób jego rozważanie odnośnie do działania Boga w historii, na temat Słowa Bożego, które w Jezusie znalazło swoje całkowite wypełnienie, staje się uczestnictwem w modlitwie Pana Jezusa na krzyżu. Rzeczywiście woła on przed śmiercią: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” (Dz 7, 59), przyswajając sobie słowa Psalmu 31,6 i powtarzając ostatnią wypowiedź Jezusa na Kalwarii: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46); i wreszcie, tak jak Jezus zawołał donośnym głosem wobec tych, którzy go kamienowali: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7, 60). Zauważamy, że chociaż z jednej strony modlitwa Szczepana podejmuje modlitwę Jezusa, to jest ona skierowana do kogo innego, gdyż jest ona skierowana do samego Pana, to znaczy do Jezusa, którego uwielbionego kontempluje po prawicy Ojca: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (w. 56). Drodzy bracia i siostry, świadectwo św. Szczepana daje nam pewne wskazania dla naszej modlitwy i życia. Możemy się pytać: skąd ten pierwszy chrześcijański męczennik czerpał siłę do stawiania czoła swoim prześladowcom i aby dojść do daru z siebie samego? Odpowiedź jest prosta: ze swej relacji z Bogiem, ze swej komunii z Chrystusem, z rozważania Jego historii zbawienia, dostrzegania działania Boga, które swój szczyt osiągnęło w Jezusie Chrystusie. Także nasza modlitwa musi się karmić słuchaniem Słowa Bożego w komunii z Jezusem i Jego Kościołem. Drugi element to ten, że św. Szczepan widzi w dziejach relacji miłości między Bogiem a człowiekiem zapowiedź postaci i misji Jezusa. On - Syn Boży - jest świątynią „nie zbudowaną ludzkimi rękami”, w której obecność Boga stała się tak bliska, że weszła w nasze ludzkie ciało, aby nas doprowadzić do Boga, aby otworzyć nam bramy nieba. Tak więc nasza modlitwa powinna być kontemplacją Jezusa siedzącego po prawicy Boga, Jezusa jako Pana naszego, mojego codziennego życia. W Nim, pod przewodnictwem Ducha Świętego, możemy także i my zwrócić się do Boga, nawiązać realny kontakt z Bogiem, z zaufaniem i zawierzeniem dzieci, które zwracają się do Ojca, który je nieskończenie kocha. Dziękuję. tlum. st (KAI) / Watykan
CZYTAJ DALEJ

Projektant zabawek erotycznych dla dorosłych prezentuje szopkę na wystawie watykańskiej

2024-12-26 11:08

[ TEMATY ]

Watykan

Włodzimierz Rędzioch

Nie osłabły kontrowersje wokół maskotki o nazwie „Luce”, jaką dla Watykanu na Rok Jubileuszowy zaprojektował Simone Legno, włoski twórca marki Tokidoki. Nie tak dawno okazało się, że firma współpracowała także z brytyjskim producentem zabawek erotycznych Lovehoney. Podobnie jak nowa maskotka, wraz z towarzyszącymi jej dodatkowymi maskotkami o imionach Fe, Xin i Sky, erotyczne zabawki są inspirowane japońską estetyką kiczu – podaje portal „Life Site News”. Firma Tokidoki promowała też miesiąc gejowskiej „Dumy” materiałami podobnymi w stylu do watykańskich maskotek. Teraz Simone Legno zaprezentował swoją szopkę w ramach wystawy „100 szopek w Watykanie”.

Lovehoney zainicjowała we współpracy z Tokidoki nową serię swoich erotycznych produktów w październiku 2016 r. Pooneh Mohajer, współzałożycielka Tokidoki, stwierdziła wówczas, że nowy projekt ma na celu promowanie „znaczenia zdrowia seksualnego i ogólnego dobrego samopoczucia”. Docelowy klient to dla obu firm osoby w wieku od 18-30 ze względu na popularność w tej grupie kultury japońskiej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję