Sprzeciw Niemiec wobec postulatów Polski i krajów bałtyckich, by wzmocnić w tych krajach system antyrakietowy, to sygnał co najmniej zastanawiający, o ile nie wręcz niebezpieczny. Argument, że „nie należy prowokować Moskwy bez potrzeby”, rodzi kilka pytań. Po pierwsze prowokować Moskwę? Do czego? Po drugie czy NATO jest dzisiaj wystarczającym gwarantem bezpieczeństwa wspomnianych krajów? Po trzecie czyżby Polska i kraje bałtyckie nie miały już prawa decydować o tym, w jaki sposób chciałyby się bronić przed agresywną Rosją?
Solą w oku Niemiec jest, oczywiście, to, że w rozbudowie systemu antyrakietowego miałyby uczestniczyć Stany Zjednoczone, a to mogłoby osłabić dominację naszego zachodniego sąsiada w Europie i utrudnić budowanie w porozumieniu z Rosją nowego porządku na Starym Kontynencie. W sensie ekonomicznym budowanie tego porządku trwa od dawna, a najbardziej spektakularnym jego elementem jest Gazociąg Północny (Nord Stream).
Czas pokaże, czy agresja Rosji na Ukrainę nie oznacza przystąpienia do nowego podziału strefy wpływów politycznych. Podziału, w którym wbrew deklaracjom nie byłoby miejsca na podmiotowość, a co za tym idzie na bezpieczeństwo Polski. Lepiej jednak, byśmy jako państwo nie przypatrywali się temu bezczynnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu