Tym prowokacyjnym tytułem pozwalam sobie rozpocząć nowy na łamach „Niedzieli” cykl artykułów pod wspólnym hasłem „W habicie do…”. W habicie do kina, do teatru, do księgarni, a wreszcie: w habicie przed telewizorem. Będzie to cykl poświęcony temu, co w otaczającej nas kulturze jest najcenniejsze, jeśli jednak przyjdzie mi krytykować i polemizować, uczynię to bez wahania.
Tym większa jest moja radość, że mogę zacząć od filmu, który urzeka swoją niewymuszoną, naturalną, bliską naszym codziennym doświadczeniom religijnością. To piękne odkryć głębię tam, gdzie nikt by się jej nie spodziewał. Tak właśnie jest w przypadku najnowszego dzieła Patryka Vegi, znanego polskim widzom z - niezbyt przecież wartościowych - obrazów: „Pitbull” (2005), „Ciacho” (2010) czy „Last minute” (2013). Mowa o głęboko osadzonym w polskiej rzeczywistości, demaskatorskim i kontrowersyjnym filmie „Służby specjalne”, który możemy oglądać w kinach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dzieło wywołało w Polsce obszerną polemikę głównie z powodu obserwacji politycznych, jakich dokonuje reżyser, ale też - czasami ostrych i nie do końca zrozumiałych - krytycznych ocen kilku postaci życia publicznego. Mamy tu więc bezpośrednie i niezawoalowane nawiązania do śmierci Barbary Blidy, ostatnich chwil życia Andrzeja Leppera, roli prezydenta w likwidacji WSI czy raportu Macierewicza (który został zresztą ukazany wyjątkowo karykaturalnie). Niezwykle sprawne kino akcji ogląda się tutaj tym lepiej, że nie oszczędzano na plenerach - włoskie porty, taniec helikopterów wojskowych i ośnieżone szczyty Afganistanu, pasjonujący wątek łotewski - wszystko to stanowi niezwykle filmową materię, a w połączeniu z odruchem „przypasowywania” ukazywanych w filmie zdarzeń do znanych nam z nagłówków gazet skandali i przekrętów jest fascynującym - choć także bardzo przygnębiającym - spektaklem ze świata, którego nie znamy. Świata, którego istnienia możemy się tylko domyślać.
A jednak w tym mitycznym świecie służb specjalnych spotykamy bardzo zwyczajnych ludzi, w niczym niepodobnych do Jamesa Bonda: pooranych przez życie, szukających ratunku, naznaczonych chorobą lub krzywdą normalsów, wrzuconych do świata przemocy i podstępu z powodów, których sami nie rozumieją. „Białko” (fenomenalna Olga Bołądź) to dziewczyna głęboko skrzywdzona przez ojca, ważąca teraz na szali swojego człowieczeństwa pragnienie zemsty; kapitan Cerat to silny mężczyzna zmagający się z dramatem fizycznej niemożności ojcostwa (fascynujący wątek przeżyć związanych z adopcją); a pułkownik Bońka to człowiek, który od 30 lat zbiera haki na księży, nie waha się zabijać i szantażować, jednocześnie jednak zmaga się z najważniejszym pytaniem człowieka: pytaniem o Boga - a ono wręcz dramatycznie domaga się odpowiedzi wobec raka trzustki, w każdej chwili mogącego odebrać bohaterowi życie. I ten właśnie wątek tak intensywnie mnie zafascynował.
Stara jak świat zasada estetyki mówi, że aby coś nabrało właściwych sobie wymiarów, aby można było wyraźnie zobaczyć, jakie to „coś” jest, trzeba owo „coś” umieścić na kontrastowym tle. Oglądamy więc niezwykle brutalny film, wulgarny tak straszliwie, jak to możliwe tylko w polsko-polskich dialogach, pełen przemocy i krzywdy, a dzięki temu opowieść o nawróceniu, wyznaniu grzechów, odnalezieniu miłosiernego Boga, przyjęciu dobra z rąk tego, którego się skrzywdziło, staje się integralną częścią opisywanego świata ekstremów, najintensywniejszych doznań i emocji. Wątek nawróconego esbeka, który przyjmuje rozgrzeszenie z rąk szantażowanego przez siebie kapłana (rewelacyjny - o dziwo - Andrzej Grabowski), jest dla mnie z pewnością najmocniejszą stroną strasznego filmu, który bez tej pięknej historii stałby się niezwykle sprawnie wyreżyserowaną jatką. Szczególnego wymiaru nabiera jednak fakt, że wątek ów nie jest teoretyzowaniem o Bożej dobroci i o świetle, jakie w mrok naszych spraw wnosi wiara: świadomy wybór katolicyzmu, odrzucenie alkoholu i kokainy, przyjęcie Bożego planu - to świadectwo reżysera Patryka Vegi. I tę prawdę opowiadania o Bogu widać na ekranie: nie ma tu religijnej miałkości, przesłodzonej dewocji, świątobliwych banałów. Jest prawda, a prawdę zawsze wyraża się w słowach najprostszych.
„Służby specjalne”
Scenariusz i reżyseria: Patryk Vega
Produkcja: Polska
Premiera: 2014