Według „Słownika języka polskiego PWN”, przywilej to „prawo do korzystania ze szczególnych względów w jakimś zakresie”. W społeczeństwie przywileje pełniły i pełnią funkcję nagrody za szczególne osiągnięcia lub zachęty do określonego działania, zwłaszcza gdy działanie to obarczone jest szczególnym ryzykiem lub gdy jest społecznie ważne i potrzebne. Stąd biorą się przywileje różnych grup zawodowych czy społecznych.
Czasami różnego rodzaju przywileje były perfidnym instrumentem poróżniania społeczeństwa. Tak było w PRL-u, ale gdy krótko przed Bożym Narodzeniem patrzyłem na nagonkę rozpętaną przez panią minister edukacji przeciw nauczycielom, doszedłem do wniosku, że tak bywa i teraz. Arogancja władzy sięgnęła zenitu.
Nie jestem przeciwnikiem rozumnego ograniczenia bądź modyfikowania zakresu przywilejów. Może z niektórych trzeba zrezygnować, bo nie przystają do rzeczywistości. Nigdy to się jednak nie uda, jeśli będzie realizowane bez debaty z zainteresowanymi grupami zawodowymi czy społecznymi oraz bez woli porozumienia z obu stron.
I jeszcze jeden warunek – najistotniejszy – rozumne ograniczenie przywilejów władza musi zacząć od siebie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu