Artyści zaprezentowali stare, znane kolędy. Wśród nich nie zabrakło utwóru najbardziej popularnego wśród artystów i widzów - kolędy "Przybieżeli do Betlejem". Były też specjalnie ułożone pastorałki. Do
niektórych z nich Zbigniew Wodecki przygrywał na skrzypcach. Ks. Sylwester Kulka, pomysłodawca sławkowskiego koncertu, przyznał, że Wodeckiego poznał po jego wakacyjnym występie w Sławkowie. Samo miasto,
a zwłaszcza rynek, piosenkarzowi bardzo się wtedy spodobało. "Dzięki niemu dotarłem do Alicji Majewskiej, która organizuje wyjazdy kolędowe i tak do tego spotkania doszło" - opowiada ks. Kulka.
Koncerty kolędowe w wykonaniu artystów estrady rozpoczęły się 14 lat temu, kiedy Alicja Majewska, Łucja Prus i Jerzy Połomski otrzymali propozycję nagrania osobnych kolęd do telewizji, a Włodzimierz
Korcz miał im akompaniować. Ten ostatni zaproponował, żeby zrobić coś wspólnie. Później przyszedł czas na własne kompozycje. Korcz poprosił o napisanie tekstów m.in. Ernesta Brylla i Wojciecha Młynarskiego.
Włodzimierz Korcz przyznaje, że najlepszy klimat do śpiewania panuje w kościołach, pod warunkiem, że mają dobrą akustykę, a więc nie są za wysokie. "Ludzie przychodzą i zapominają, że są w tym miejscu,
zachowując się np. jak w kościołach włoskich: wspólnie z dziećmi i księżmi klaszczą, śpiewają, skaczą. Nie widzę w tym nic świętokradczego" - podkreśla muzyk. Kompozytor przyznał też, że dziennikarze
często pytają go, kiedy ten repertuar ukaże się na płycie. Brakuje na to czasu, ale obiecuję: "Zrobimy to". Niemniej jednak nic nie zastąpi występu na żywo. I o tym wszyscy bardzo dobrze wiedzą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu