Ten telefon mnie trochę zdenerwował. Sam dźwięk aparatu o późnej porze – była prawie 23. Przyznam, że z lekką złością powiedziałem do słuchawki: Słucham. Dzwonił mężczyzna. Młody. Chyba po dwóch głębszych. Język mu się lekko plątał. Już miałem powiedzieć, żeby zadzwonił, jak wytrzeźwieje, ale w myślach zacząłem sobie mówić: Jezu, ufam Tobie – to taki mój prywatny środek na wzmagającą się niecierpliwość – i spokojnie słuchałem. Zapytał o to, kiedy urodził się Jezus Chrystus. Później zadawał inne pytania, pomału trzeźwiejąc. Rozmawialiśmy z pół godziny. Co jakiś czas mówił, że czuje się zagubiony, że mimo młodego wieku popełnił już w życiu wiele błędów i nie wie, czy to się da odwrócić. Był załamany. Szukał umocnienia w wierze, którą pewnie też gdzieś po drodze zgubił, choć trochę mu jej zostało z domowego wychowania i te resztki broniły go przed tym, aby o wierze zapomnieć, aby ją sobie odpuścić.
Wielu dziś chwieje się w wierze. Z różnych powodów. Ulegają atakom grup niechętnych Kościołowi, gorszą się grzechami chrześcijan, ale także – nie czują wsparcia w wierze, bo dziś wielu wyznawców Chrystusa o swojej wierze milczy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Znak naszych czasów
Tymczasem chrześcijanin powinien swoją wiarę wyrażać. W tym kontekście przypomina mi się niedawne kuriozalne badanie jednej z sondażowni, w którym zapytano grupę ludzi, czy katolicy mają prawo wyrażać swoje poglądy w życiu publicznym. Przytłaczająca większość odpowiedziała, że mają oni takie prawo, ale 12 proc., czyli całkiem sporo, odmówiłoby takiego prawa. Zatrważające jest to, że takie pytanie w ogóle padło, a także to, że całkiem spora grupa ludzi odmawia dużej grupie współobywateli jednego z fundamentalnych praw do wolności wyrażania poglądów. To wymowny znak naszych czasów, w których chrześcijan najchętniej by zakneblowano.
Dar i zadanie
I na koniec cytat z Katechizmu Kościoła Katolickiego, który w artykule 166 mówi: „Wiara nie jest (...) aktem wyizolowanym. Nikt nie może wierzyć sam, tak jak nikt nie może żyć sam. Nikt nie dał wiary samemu sobie, tak jak nikt nie dał sam sobie życia. Wierzący otrzymał wiarę od innych, dlatego powinien ją przekazywać innym. Nasza miłość do Jezusa i ludzi skłania nas do mówienia innym o naszej wierze. Każdy wierzący jest jakby ogniwem w wielkim łańcuchu wierzących. Nie mogę wierzyć, jeśli nie będzie mnie prowadziła wiara innych, a przez moją wiarę przyczyniam się do prowadzenia wiary innych”.