Reklama

Polska

Dinozaur wśród rzeczników

Z ks. prof. Józefem Klochem – dotychczasowym rzecznikiem Konferencji Episkopatu Polski – rozmawia Diana Golec

Niedziela Ogólnopolska 23/2015, str. 28-29

[ TEMATY ]

wywiad

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

DIANA GOLEC: – Dlaczego po tylu latach bycia wizytówką polskiego Episkopatu rezygnuje Ksiądz z funkcji jego rzecznika?

KS. PROF. JÓZEF KLOCH: – Nawet nie miałem z czego rezygnować, bo dokładnie 9 marca br. upłynęła mi kadencja. W liście do sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu, bp. Artura Mizińskiego, napisałem, że po dwunastu latach mojej pracy warto wybrać kogoś innego, o co bardzo proszę. Nieco wcześniej uświadomiłem sobie, że to jest tak długi czas, jak od pierwszej klasy szkoły podstawowej do matury – to naprawdę sporo. A poza tym jestem już dinozaurem wśród rzeczników, a świadczy o tym np. taka sytuacja. Otóż po audycji w pewnym radiu zapytał mnie redaktor: „A w zasadzie to kto był rzecznikiem przed księdzem, bo ja już nie pamiętam?”. Pomyślałem, że to naprawdę najwyższy czas, żeby ktoś inny objął tę funkcję.

– Ksiądz ma ogromne doświadczenie w pracy z dziennikarzami. Stacje radiowe i telewizyjne to niemal codzienność. Czy jest coś, co nadal zaskakuje Księdza w tej, powiedzmy, współpracy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Nie zaskakuje mnie nic. Natomiast przez ostatnie kilka lat starałem się po każdym wywiadzie czy wypowiedzi porozmawiać z dziennikarzami. Po co? By byli świadomi, że ja faktycznie chcę nawiązać z nimi kontakt. Sądzę, że oni odnosili się z wielkim zrozumieniem do poruszanych problemów. Nauczyłem się nie tylko języka mediów, ale i stylu pracy mediów. Znam wewnętrzne mechanizmy, które nimi kierują. Trzeba wiedzieć, że nie wszystko albo nawet niewiele zależy od kogoś, kto przychodzi do mnie po wypowiedź. Ta jest poddawana potem długiej „obróbce” i kończy się wolą wydawcy w postaci konkretnego newsa. Dlatego daleki jestem od odsądzania dziennikarzy od czci i wiary, bo wiem, jak mielą te młyny.

– Ale wobec nurtu krytyki medialnej nie zawsze było łatwo obronić autentyczną twarz Episkopatu...

– Padło tu ważne stwierdzenie: autentyczność. Tak, to jest istotne! Żeby oceniać, trzeba naprawdę dogłębnie znać realia pracy Episkopatu. Jeśli coś się widzi tylko pobieżnie lub dziennikarz podkreśli tylko wybrane fragmenty informacji, to potem tę samą wiadomość mamy w kilku wersjach. I tak zwykle było – ta sama wieść została kompletnie inaczej przekazana przez media prawicowe, lewicujące i lewicowe. Ale wiele razy udało się dosyć dobrze naświetlić naprawdę trudne sprawy.

– W pracy z mediami szczególnym Księdza konikiem są tzw. społecznościówki i różne nowinki technologiczne, np. elektroniczny system głosowania biskupów zastosował Ksiądz podczas egzaminowania swoich studentów.

– To prawda. Nowe technologie towarzyszą mi od czasu, kiedy zajmuję się zastosowaniami informatyki i Internetem. Bardzo pomagają mi w pracy rzecznika – zwłaszcza Twitter. Na 140 znaków i foto rzecznik ma zawsze czas (śmiech).

– Zwłaszcza podczas wyborów przewodniczącego Episkopatu...

Reklama

– Tak, to rzeczywiście był swego rodzaju hit. Po dziesięciu latach pracy abp. Józefa Michalika było szalenie ciekawe, kto zostanie jego następcą. Ustaliłem wcześniej z moim ówczesnym przełożonym, czyli bp. Wojciechem Polakiem, że będę relacjonował przebieg głosowania za pomocą Twittera.

– I w ten sposób podkręcał atmosferę w mediach.

– Bezpośredniość Twittera, w ogóle mediów społecznościowych, stwarza wrażenie, że każdej obserwującej mnie osobie podaję informację indywidualnie, a że wśród nich jest wielu dziennikarzy, to rzeczywiście mieli oni informacje z pierwszej ręki. To był mój największy eksperyment i najciekawsze doświadczenie medialne. Powtórzyłem je przy wyborach sekretarza generalnego.

– To też pokazało oblicze Kościoła współczesnego i idącego z duchem czasu.

– Oczywiście, podobnym wydarzeniem było ogłoszenie nowego prymasa Polski. Ponieważ miałem okazję wiedzieć o zmianie kilka dni wcześniej, ułożyłem konkretny plan informowania o tym fakcie oraz wizyt w różnych studiach. Tu pomogła też dobra wola abp. Polaka, który najpierw w Gnieźnie uczestniczył w uroczystym ogłoszeniu nowego Prymasa, gdzie odbyło się pierwsze spotkanie z dziennikarzami, a wieczorem był już w studiu u redaktora Krzysztofa Ziemca. Następnego dnia był w Polskim Radiu. Największe stacje publiczne zostały więc obsłużone natychmiast.

– Zetknęłam się z opinią, że trudno będzie zastąpić Księdza na stanowisku rzecznika. Kapłan, dziennikarz, dyplomata... Co szczególnie przygotowało Księdza do bycia rzecznikiem Episkopatu?

Reklama

– To, że pracowałem w radiu, pisałem do „Gościa Niedzielnego”, pracowałem dla KAI oraz byłem współtwórcą portalu Opoka. To było moje praktyczne przygotowanie. Dzięki temu rozumiałem media i mechanizmy, jakie nimi rządzą. Nie dziwiło mnie zatem, że z całej mojej wypowiedzi wycinano zaledwie kilka sekund. Oczywiście, cały czas się uczę i jeśli na początku pracy kładłem nacisk na merytoryczność moich wypowiedzi, tak z czasem, nie rezygnując z poziomu merytorycznego, zacząłem się uczyć mówienia coraz prostszego. Wyrażania dosłownie w trzech zdaniach tego, co mam powiedzieć. Dlatego tak przypadł mi do gustu Twitter! – bo w 140 znakach trzeba coś ciekawego i obrazowego powiedzieć. Mój język był więc coraz bliższy współczesnemu człowiekowi. Nie było w nim żargonu teologicznego. Krótkie zdania – tak mówią dziennikarze i dzięki temu są zrozumiali.

– Czego zatem życzyłby Ksiądz swojemu następcy?

– Dobrego kontaktu z mediami. Ale też wiele cierpliwości, otwartości. Nade wszystko jednak dobrej współpracy tutaj, w Sekretariacie Episkopatu. Ja się cieszyłem tą dobrą współpracą. Ale chcę też dodać, że bardzo dużo słuchałem tego, co radzą inni. Sam zadawałem wiele pytań, więc to, co mówiłem potem mediom, było wypadkową rad zarówno moich przełożonych, specjalistów od public relations, prawników, jak i nawet samych dziennikarzy. Muszę jednak powiedzieć, że najbardziej lubiłem wystąpienia na żywo. To była swego rodzaju szermierka słowna, nikt nie mógł mi nic wyciąć i chociaż to kosztowało bardzo dużo energii i nerwów – bo to były tylko pozory, że mówię spokojnie – to właśnie takie spotkania dawały mi zawsze najwięcej satysfakcji.

– O tych szermierkach słownych mówi Ksiądz z takim błyskiem w oku, że zastanawiam się, czy nie będzie Księdzu brakowało tej adrenaliny w pracy wykładowcy. Na dobre przenosi się Ksiądz na uczelnię?

Reklama

– Pozostaję w kręgu mediów. Nade wszystko jako wykładowca, który analizuje na bieżąco to, co media mówią o Kościele. Jeśli obecny rektor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zatrudnił mnie kiedyś, to znaczy, że pokładał we mnie jakieś nadzieje. Mam nadzieję, że go nie zawiodłem. Napisałem habilitację, nie będąc zwolnionym z żadnych obowiązków. Poza tym naprawdę ciekawe jest prowadzenie ćwiczeń z moimi studentami na zajęciach z biura prasowego czy z rzecznictwa i odnoszenie się do aktualnych wydarzeń. Fenomenalne jest to, że oni wpadają na pomysły, które – jak się później okazuje – podpowiadają profesjonalne firmy PR-owe. Studenci są szalenie kreatywni, myślą bardzo interesującymi kategoriami. Wystarczy dobrze sformułować pytanie czy dobrze postawić problem. Proszę sobie wyobrazić, że wymyślili m.in. takie rozwiązanie w odniesieniu do pogrzebu gen. Jaruzelskiego, jakie rzeczywiście było zastosowane.

– Czyli dotąd pracował Ksiądz z ukształtowanymi dziennikarzami, a teraz będzie miał wpływ na ich kształtowanie?

– Dokładnie! Będę miał wpływ na kształtowanie dziennikarzy, specjalistów od PR-u, znawców mediów społecznościowych czy też znawców zagadnień kościelnych, bo i taki przedmiot wykładam. Zresztą bardzo lubię pracę ze studentami, zawsze mnie ciekawiło uczenie, prowadzenie wykładów, pisanie artykułów naukowych.

– Ale lubi też Ksiądz nordic walking, muzykę, podróże... Kim jest rzecznik Episkopatu, kiedy z garnituru przebiera się w luźniejszy strój?

– Moje pasje to muzyka, chodzenie z kijkami, literatura piękna i nade wszystko koncerty. Muzyka to dziedzina sztuki, którą najbardziej lubię.

– No właśnie, co zrobi Ksiądz z wolnym czasem, którego przecież będzie teraz dużo więcej do dyspozycji?

– Zaangażuję się w pracę naukową i duszpasterską. Już mam kilka zaproszeń na rekolekcje, zarówno dla księży, sióstr zakonnych, jak i w parafiach. Myślę, że mam tu coś do powiedzenia. Zwłaszcza do księży i sióstr zakonnych. Od czasów seminaryjnych jestem bardzo mocno związany z ideą Miłosierdzia Bożego, z s. Faustyną. Wręcz jak gdyby specjalnie dla mnie, jako kaznodziei, Papież ogłosił Rok Miłosierdzia.

2015-06-02 12:39

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Słomka: Nie oglądajmy się wstecz, próbujmy duszpasterzować tak jak proponuje papież Franciszek!

O tym jak wychowywać przyszłych kapłanów u progu XXI wieku mówi KAI ks. dr Marek Słomka, rektor Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Lublinie, które obchodzi jubileusz swego 300-lecia. „Nie oglądajmy się wstecz. Próbujmy duszpasterzować tak, jak proponuje papież Franciszek!” – wyjaśnia.
CZYTAJ DALEJ

Poszukiwanie nadziei. Świadectwo

2024-12-26 12:07

Archiwum prywatne

Mariusz Mikołajek

Mariusz Mikołajek

O sztuce, najnowszej wystawie malarstwa i doświadczeniu łaski wiary z Mariuszem Mikołajkiem, znanym wrocławskim artystą – rozmawia Marzena Cyfert

W przestrzeniach katedry wrocławskiej możemy obejrzeć Pana wystawę sztuki sakralnej. Dlaczego akurat tytuł „Poszukiwanie nadziei”?
CZYTAJ DALEJ

Rozważania bp. Andrzeja Przybylskiego: Święto Świętej Rodziny

2024-12-27 12:00

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

Anna poczęła i po upływie dni urodziła syna, i nazwała go imieniem Samuel, ponieważ mówiła: «Uprosiłam go u Pana». Elkana udał się z całą rodziną, by złożyć Panu doroczną ofiarę i wypełnić swój ślub. Anna zaś nie poszła, lecz oświadczyła swemu mężowi: «Gdy chłopiec będzie odstawiony od piersi, zaprowadzę go, żeby się pokazał przed obliczem Pana i aby tam pozostał na zawsze». Gdy go odstawiła, wzięła go z sobą w drogę, zabierając również trzyletniego cielca, jedną efę mąki i bukłak wina. Przyprowadziła go do domu Pana, do Szilo. Chłopiec był jeszcze mały. Zabili cielca i poprowadzili chłopca przed Helego. Powiedziała ona wówczas: «Pozwól, panie mój! Na twoje życie! To ja jestem ową kobietą, która stała tu przed tobą i modliła się do Pana. o tego chłopca się modliłam, i spełnił Pan prośbę, którą do Niego zanosiłam. oto ja oddaję go Panu. Po wszystkie dni, jak długo będzie żył, zostaje oddany Panu». I oddali tam pokłon Panu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję