Reklama

Kochał lud afrykański, kochał Czarny Ląd

Niedziela włocławska 6/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

17 lutego br. przypada druga rocznica tragicznej śmierci kapłana diecezji włocławskiej, pracującego przez wiele lat na misji w Zambii - śp. ks. Mariana Kołackiego. Śmierć tego zasłużonego misjonarza była wielkim i bolesnym przeżyciem zarówno w Zambii, szczególnie w diecezji Mpika, jak również w Polsce, w jego macierzystej diecezji. Ks. Marian Kołacki zginął tragicznie w sobotę 17 stycznia 2001 r., późnym wieczorem w misji, której od kilku lat był proboszczem i przełożonym. Został zmasakrowany przez autokar jadący z Lusaki do Dar-es-Salaam, stolicy Tanzanii. Minęły dwa lata, lecz okoliczności śmierci Księdza Mariana wciąż nie są wyjaśnione. Sprawcy wypadku - kierowcy autokaru jadącego z nadmierną prędkością - zostali zatrzymani i aresztowani przez policję zambijską: byli już blisko granicy z Tanzanią.
Dzięki łaskawości i pomocy biskupa włocławskiego Bronisława Dembowskiego byłem na uroczystości pogrzebowej ks. M. Kołackiego w Zambii, jako delegat Księdza Biskupa i reprezentant diecezji włocławskiej. Teraz pragnę podzielić się z Czytelnikami garścią wspomnień o Księdzu Marianie, moim przyjacielu i koledze z pracy misyjnej.
Poznałem go w lipcu 1982 r. w Warszawie, gdzie uczył się języka angielskiego. Wcześniej dużo słyszałem o nim i jego zapale misyjnym. Już podczas studiów w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku ks. Kołacki opanował język hiszpański z myślą o wyjeździe na misje do Ameryki Południowej (już jako misjonarz w Zambii kilka razy odwiedził Meksyk). Bp Jan Zaręba, ówczesny ordynariusz diecezji włocławskiej, wyraził zgodę na usilne prośby i starania ks. Kołackiego i skierował go do pracy misyjno-duszpasterskiej w Zambii. Tam, w diecezji Mbala-Mpiku, pracowałem już trzeci rok. W sierpniu 1982 r., w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, podczas uroczystości poświęcenia placu pod budowę kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski na włocławskim Zawiślu, Ksiądz Marian otrzymał upragniony krzyż misyjny z rąk Pasterza diecezji.
W Szpetalu Górnym, gdzie pracowała na plebanii Matka Księdza, słyszałem jej słowa: "Nie mogę mu zabronić wyjazdu na misje, jeśli chce jechać - niech jedzie. Widocznie tam go Pan Bóg potrzebuje". Wkrótce po pożegnaniu z najbliższymi ks. Kołacki i ks. Andrzej Halemba wyjechali do Irlandii na intensywny kurs języka angielskiego. Pod koniec kwietnia 1983 r. obydwaj przylecieli do Zambii, aby rozpocząć przygotowania do pracy misyjnej. Odwiedzili mnie w misji Kayambi na północy diecezji Mbala. W tym czasie przechodziłem ciężką i przewlekłą malarię, która mnie często atakowała. Po krótkim zaaklimatyzowaniu ks. Andrzej Halemba dołączył do grupy księży diecezji katowickiej, którzy już od paru lat prowadzili misję Mambwe i tam uczył się języka tego plemienia. Ks. Marian Kołacki, decyzją ordynariusza bp. Fürstenberga - został skierowany na kurs języka ci-bemba w misji Ilondola. Język ten jest bardzo popularny w Zambii: posługuje się nim prawie 1/3 ludności. Język angielski jest nadal językiem urzędowym i administracyjnym. Podczas trwania kursu Ksiądz Marian powiedział do mnie: "Nerwa mnie bierze na ten trudny do opanowania język plemienny, ale zaciąłem się". I rzeczywiście. Dzięki wytrwałości i pracowitości, z każdym miesiącem czynił postępy w nauce i po kilku latach opanował ów język doskonale.
Ksiądz Marian cieszył się dużym uznaniem i szacunkiem miejscowego bp. Fürstenberga, jak również Ojców Białych (Misjonarzy Afryki), którzy widząc jego zapał misyjny, umiejętnie i stopniowo wprowadzali go w trudne arkana życia i pracy misyjnej. Los nie szczędził mu chwil bolesnych. W połowie lipca 1984 r. Ksiądz Marian przyjechał do mnie z misji Chalabesa, był bardzo smutny. Powiedział: "Dostałem telegram o śmierci mojej Mamy, zmarła w Liskowie, gdzie pracowała na plebanii u ks. Dąbrowskiego". Złożyłem mu kondolencje, wzięliśmy różańce i poszliśmy wysoko w górę, za dom misyjny, odmawiając w drodze część bolesną i chwalebną Różańca. Spoglądając ukradkiem, widziałem łzy w oczach Księdza, który nie mógł być obecny na pogrzebie swojej Matki. To też jest krzyż misjonarzy. W uroczystości żałobnej uczestniczyli jego koledzy kursowi.
Placówki misyjne, gdzie pracował Ksiądz Marian, to: Chalabesa i Kopa, kilka lat duszpasterzował w misji Mambwe, gdzie musiał uczyć się języka ci-mambwe. Najwięcej czasu, pracy i kapłańskiego serca poświęcił misji Chilonga, która decyzją Biskupa Ordynariusza i Rady Diecezjalnej została przekazana pod zarząd polskich księży diecezjalnych (Fidei Donum). Za administracji polskich księży wybudowano w misji Chilonga piękny, nowoczesny kościół. Ks. Kołacki ma liczne zasługi w upiększeniu i wystroju artystycznym tej świątyni: sprowadzał rzeźby i figury, sam też malował niektóre partie ścian. W ostatnim liście do mnie pisał, że musi zdobyć fundusze na dalsze malowanie kościoła. Miał wyjątkowe zdolności artystyczne, które ujawniły się już w trakcie studiów w WSD. Bp Zaręba miał zamiar wysłać go na studia w zakresie historii sztuki w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Ksiądz Marian widział jednak siebie w pracy misyjnej.
Był człowiekiem o uosobieniu pogodnym, łagodnym, niekonfliktowym. Potrafił załagodzić napięte sytuacje. Kiedyś powiedział do mnie: "Jak trudno być aniołem dobroci i pojednania". Nie lubił, gdy ktoś gniewał się na niego i sam nigdy nie gniewał się na nikogo. Umiał przebaczać i przepraszać. Czuł się bardzo dobrze we wspólnocie braterskiej (Community Life). To wszystko ułatwiało mu kontakt z ludźmi: z księżmi misjonarzami różnych narodowości i z różnych zgromadzeń zakonnych, a przede wszystkim z ludnością tubylczą, dla której był bratem i ojcem, cierpliwym i wyrozumiałym, ale też wymagającym i stanowczym. Umiłował czarny lud afrykański, oddał mu całe serce. Pracował wśród biednych i chorych, ludziom głodującym w dolinie rzeki Luangwa Valley systematycznie dowoził samochodem żywność. Wracając, przywoził do szpitala misyjnego chorych i rannych. Byłem świadkiem, jak osiem godzin wiózł do szpitala chłopca, któremu groziła amputacja nogi.
Ks. Kołacki zyskał też uznanie i zaufanie obecnego ordynariusza diecezji Mpika (dawniej Mbala), bp. Jerzego Telesfora Mpundu, który bardzo go prosił o przedłużenie kontraktu i pobyt w Zambii przez następne 2 lata, do czasu wyświęcenia kleryków - diakonów na kapłanów. Ksiądz Marian zgodził się. Miał zakończyć pracę w Zambii w 2003 r.
Podczas tygodniowego pobytu w misji Chilonga (z okazji 100. rocznicy erekcji parafii misyjnej) widziałem, jak codziennie dojeżdżał do domu chorego afrykańskiego księdza Evaristo Mukolwe i koncelebrował z nim Mszę św.
Kiedy kapłan poważnie zaniemógł, zawiózł go do szpitala misyjnego, a stamtąd będącego w ciężkim stanie zabrał do domu misyjnego i sprawował nad nim opiekę. Wspominała to wszystko siostra ks. Evaristo, Teresa Mukolwe, która również z wielką troską pielęgnowała chorego brata kapłana - pracowała jako pielęgniarka w miejscowym szpitalu.
Dzisiaj na cmentarzu w misji Chilonga spoczywają obok siebie tak dobrze mi znane i drogie osoby. Księża afrykańscy: ks. Pashal Kokota (przez wiele lat życia sparaliżowany) i ks. Evaristo Mukolwe, tuż obok jest mogiła ks. Jakuba Gazura, mojego serdecznego kolegi z diecezji katowickiej, za nią mogiła Jana Woźniaka, wolontariusza (pochodził z okolic Konina), który kilka lat temu zginął w tragicznym wypadku samochodowym w diecezji Mbala-Mpika.
Podczas kursu przygotowawczego dla misjonarzy i świeckich w Warszawie mówiono nam: "Afryka drogo kosztuje. Do Afryki trzeba wciąż dopłacać". Jakże często płacą misjonarze, i drogo - własnym zdrowiem i życiem.
Na cmentarzu w Chlondze przybyła jeszcze jedna mogiła. Pogrzeb ks. Mariana Kołackiego był nie tylko wielką manifestacją, ale i dowodem żywej wiary i wdzięczności ludności afrykańskiej. Uroczystości pogrzebowe trwały od godz. 9.00 do 15.00. Wzięły w nich udział tłumy ludzi, dwaj biskupi afrykańscy, arcybiskup z Kasamy, kapłani diecezjalni i zakonni, młodzież i dzieci - rozśpiewane i zapłakane. Przez trzy dni i noce w miejscowym kościele trwały nieustanne modły i pieśni o spokój wieczny Zmarłego.
Żegnałem go w imieniu Biskupa Włocławskiego, w końcowym fragmencie mowy powiedziałem: "Niech Ci, Drogi Księże Marianie, ziemia zambijska lekką będzie, a lud afrykański, który tak bardzo umiłowałeś, niech modli się za Ciebie, bo my w Twojej macierzystej diecezji włocławskiej nie zapomnimy o Tobie. Dobry Jezu, a nasz Panie, daj mu wieczne spoczywanie. Kafikeni Mukway Ba Father Marian Kołacki Tukamona ku Mulu. Do zobaczenia w niebie".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Adam Woronowicz: Nie poradziłbym sobie bez Eucharystii

2024-09-30 10:46

[ TEMATY ]

świadectwo

Adam Woronowicz

Karol Porwich

Adam Woronowicz

Adam Woronowicz

Adam Woronowicz to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. Producenci biją się o niego, a filmy z jego udziałem osiągają rekordowe wyniki – „Teściowie”, „The Office PL”, „Skazana” i ostatnio „Bokser”. Przełomem w jego karierze była rola księdza Jerzego Popiełuszki, zaś za rolę Hermanna von Krausa w „Kamerdynerze” dostał nagrodę dla najlepszego aktora na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. W szczerej rozmowie opowiada o swych wschodnich korzeniach, wspomina zawodowych mistrzów, opisuje, jak radzi sobie ze scenami miłosnymi oraz wyznaje, co uważa za najważniejsze w życiu. Jasno deklaruje, że jeśli chodzi o politykę przynależy do „ziemi niczyjej” i wprost odpowiada na pytanie, czy od dziennikarzy głupsi są tylko aktorzy - to opis wywiadu Bogdana Rymanowskiego z aktorem Adamem Woronowiczem. Ukazał się on na kanale na YT Rymanowski Live.

– Umiem wraz z zostawieniem kostiumu, z wejściem do samochodu… Totalny reset. Siadam sobie w Bieszczadach… byliśmy tam ostatnio z Agnieszką. Nie myślę kompletnie o żadnych rolach, o tym, co przede mną. Wiem, że mam tylko dwa dni albo trzy. Czytam sobie tylko czasami jakąś wiadomość; wiem, że one ostatnio są, jakie są – że jest coraz gorzej, a nie coraz lepiej – opowiadał aktor. – Ale to rzeczywiście daje mi taki duży dystans – przyznał.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł najstarszy kardynał Kościoła katolickiego

2024-09-29 16:46

[ TEMATY ]

śmierć

Pixabay.com

Nie żyje najstarszy kardynał Kościoła katolickiego na świecie. Kard. Alexandre do Nascimento, arcybiskup Luandy w Angoli w latach 1986-2001 i najstarszy afrykański kardynał wszech czasów, zmarł w sobotę w wieku 99 lat - donoszą angolskie i portugalskie media. W latach 1986-2001 kard. do Nascimento był arcybiskupem stołecznej angolskiej diecezji Luanda. Wcześniej był biskupem swojego rodzinnego miasta Malanje (1975-1977) i arcybiskupem Lubangi (1977-1986). Najstarszym kardynałem w Kościele powszechnym jest obecnie 98-letni Estanislao Esteban Karlic, emerytowany arcybiskup Parany w Argentyny.

Czterotygodniowe porwanie kard. do Nascimento przez grupę angolskich rebeliantów jesienią 1982 r. wywołało poruszenie na całym świecie. Papież Jan Paweł II (1978-2005) publicznie wezwał porywaczy do uwolnienia arcybiskupa. W 1983 r. powołał do Nascimento do Kolegium Kardynalskiego. W latach 1983-1991 był przewodniczącym "Caritas Internationalis".
CZYTAJ DALEJ

Przewodniczący Episkopatu zaapelował o codzienną modlitwę różańcową

2024-09-30 16:40

[ TEMATY ]

abp Tadeusz Wojda

październik

rożaniec

przewodniczący KEP

Karol Porwich/Niedziela

Przewodniczący KEP abp Tadeusz Wojda zaapelował do wiernych o codzienną modlitwę różańcową – przekazało biuro prasowe KEP. W tradycji Kościoła katolickiego październik jest miesiącem poświęcony tej modlitwie. Odpowiada ona znanej na Wschodzie modlitwie Jezusowej.

Pierwsze ślady modlitwy różańcowej zanotowali egipscy pustelnicy w V w. n.e. Mnisi powtarzali wielokrotnie pierwszą część modlitwy "Zdrowaś Maryjo", czyli pozdrowienie anielskie, i błogosławieństwo św. Elżbiety. Drugą jej część dodano prawdopodobnie w XIV w. podczas epidemii dżumy w Europie. Ostateczny tekst "Zdrowaś Maryjo" zatwierdził papież Pius V w 1568 r.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję