Światowy Dzień Chorego, obchodzony z ustanowienia św. Jana Pawła II 11 lutego, w tym roku przypadł w okresie Wielkiego Postu. W diecezji toruńskiej centralne obchody Dnia Chorego miały miejsce w sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Toruniu, gdzie sprawowano Mszę św. pod przewodnictwem bp. Andrzeja Suskiego. Eucharystię koncelebrowali księża kapelani szpitalni. Udzielono sakramentu chorych oraz błogosławieństwa na sposób lurdzki. Pomocy w przebiegu uroczystości udzielili wolontariusze Caritas.
Cierpiący Jezus
Reklama
Ks. kan. Jan Ropel, diecezjalny duszpasterz służby zdrowia, witając zebranych w świątyni, wymienił kapłanów, pracowników służby zdrowia, chorych i ich opiekunów. Każdy przyniósł przed oblicze Jezusa ukrzyżowanego własny krzyż. – Wpatrujemy się w cierpiącego Jezusa, który był biczowany, wyśmiany, założono Mu koronę cierniową, a na koniec wysłano krzyżową drogą. Syn Człowieczy stanął twarzą w twarz z cierpieniem. Cierpienie jest złem, potrafi przepalić do głębi – mówił w homilii bp Andrzej Suski. Zauważył jednocześnie, że Jezus przełamał pogląd, iż każde cierpienie jest efektem grzechu. Po co więc cierpienie, skoro jest złe. I dlaczego ty i ja, dlaczego każdy niosący swój ciężki krzyż, nie żyjemy w czasach Jezusa, który jednym dotknięciem mógłby uleczyć ciało i duszę? Na takie pytania Jezus daje odpowiedź w postaci przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. – Trzeba stać się bliźnim chorego, nie można uciekać od jego choroby, nie można wpędzać go w samotność. Jezus żąda, byśmy zajęli się chorymi. Postawy wobec cierpiących uczą uzdrawiający nawet w szabat Jezus oraz Matka Boża, która stała pod krzyżem swego Syna w milczącym bólu – podkreślał Biskup Andrzej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nauka krzyża
Jak taką naukę rozumieć dzisiaj? Każdy ma swój krzyż i każdy na swój sposób próbuje sobie z nim poradzić. Jedni chcą się go pozbyć, zrzucając na barki innych. Słyszy się wtedy: „Lepiej się nie wtrącać” albo „Matka miała nas dwóch, teraz niech on się nią zajmie”. Inni próbują o krzyżu zapomnieć, a błogość amnezji uzyskują na przykład w kieliszku, próbując utopić problemy. Słyszy się wtedy: „Daję sobie radę, kontroluję to, powoli to zmieniam, bo lepsza ewolucja niż rewolucja”. Nieświadomi, że problemy potrafią pływać. – Jezus proponuje, by wpisać swój krzyż w Jego krzyż. Nikt nie jest bowiem bliższy Bogu jak ludzie, którzy biorą swój krzyż i idą za Nim – mówił kaznodzieja.
Jezus pochylał się nad cierpiącymi. Uczył wrażliwości na wszelki ból i zachęcał, by to cierpienie zmniejszać. Nie nadawałby się na współczesnego szefa korporacyjnego, dla którego pracownik jest numerem i jeśli za często choruje, to wymienia go na inny numer. Jezus stanął twarzą w twarz z cierpieniem. Nie udawał, że nie boli. Bolało. Ale nie uciekał. Brudny, zakrwawiony, nie nadawałby się na bohatera pierwszych stron gazet o młodych pięknych. Nauka miłosierdzia dla mnie i dla ciebie.