Katoliccy wyborcy w USA są grupą szczególną. Kandydaci w wyborach prezydenckich z uwagą przyglądają się sondażom wśród tej grupy elektoratu, gdyż zwykle jest ona języczkiem u wagi i decyduje o zwycięstwie lub porażce. Podobnie jest w tegorocznych wyborach. Kogo poprą katolicy – kandydatkę Demokratów czy kandydata Republikanów?
Kandydatury Hillary Clinton i Donalda Trumpa wzbudzają wiele kontrowersji wśród katolików, którzy mają poważny dylemat, na kogo głosować. W ostatnim sondażu niespodziewanie przychylność katolików jest po stronie Hillary Clinton, która wyprzedza Donalda Trumpa o 23 punkty procentowe. Czym to tłumaczyć? Główny powód jest taki, że wśród katolików jest coraz więcej Latynosów, którzy tradycyjnie głosują na podkreślających kwestie społeczne Demokratów. Ale to tylko część prawdy. Jeśli przeanalizuje się głębiej ostatni sondaż, pojawi się wniosek, że na Clinton chętniej głosowaliby katolicy rzadziej uczęszczający do Kościoła. Wśród tych, którzy na nabożeństwa chodzą częściej, przewagę – 17 punktów procentowych – ma Trump. Komentator brytyjskiego tygodnika „The Economist” podkreśla jednak, że grupa ta jest niewielka w porównaniu z grupą konserwatywnych protestantów, wśród których Trump miażdży Clinton. Dlaczego katolicy odwracają się od Republikanów, choć mogłoby się wydawać, że kandydat tej partii może być im bliższy? Zdaniem analityków, winna jest retoryka Trumpa, która bazuje na lękach i uprzedzeniach rasowych. Dodatkowo nie pomogła mu wypowiedź papieża Franciszka, który pośrednio skrytykował zapowiedzi miliardera na temat polityki wobec imigrantów. Wreszcie straszenie imigrantami, które często pojawia się w wystąpieniach republikanina, po prostu na katolików nie działa, gdyż są bardziej niż inne grupy oswojeni z przybyszami, których spotykają na nabożeństwach w kościele.
Pomóż w rozwoju naszego portalu