Słowo „wolontariat” przez ostatni rok odmieniane było przez wszystkie przypadki. Podczas przygotowań do Dni w Diecezji z racji Światowych Dni Młodzieży szkolono setki osób w różnych miejscach. Osoby te poznawały się ze sobą, zżywały, a nawet niektórzy wchodzili nawet w trwalsze relacje. Można było mówić o wolontariacie na różnych poziomach: muzycznym, liturgicznym, porządkowym, a nawet językowym. Trwała również systematyczna modlitwa i liczne adoracje Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie w intencji dobrego przygotowania i owocnego przeżycia spotkania młodych. Diecezjalni wolontariusze organizacyjnie i duchowo mieli być jak najlepiej przygotowani na przyjęcie zagranicznych rówieśników.
Kiedy okazało się, że przyjezdnych z zagranicy będzie mniej niż wcześniej zakładano, powstały centra wolontariackie w większych miastach diecezji. Tam też zostali skierowani nasi goście.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przygotowania się zakończyły, Dni w Diecezji przeszły do historii i rodzi się pytanie, jak zagospodarować ten potencjał młodości? Co zaproponować tym setkom osób, które szkoliły się, aby być do dyspozycji młodych ze świata?
Podsumowanie i impuls
Reklama
Blisko czterystu wolontariuszy uczestniczyło w diecezjalnym podsumowaniu Światowych Dni Młodzieży. Spotkanie odbyło się 10 września w Gorzycach. Z wolontariuszami spotkał się bp Krzysztof Nitkiewicz. Jak zaznaczyli młodzi, kierując zaproszenie do swoich rówieśników: „Podczas spotkania najpierw podziękujemy Panu Bogu za to, że było to w całości Jego dzieło i że dał nam tyle pięknych przeżyć” – napisali na jednym z portali społecznościowych. Spotkanie w założeniu nie miało być tylko podsumowaniem czasu przygotowań i przeżywania ŚDM, ale w zamyśle organizatorów miało dać impuls do dalszych działań. Biskup ordynariusz wraz z odpowiedzialnymi za duszpasterstwo chcieli wskazać na konkretne pola działań, jakie mogą podjąć młodzi ludzie.
Gorzyckie spotkanie rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem bp. Krzysztofa Nitkiewicza sprawowana przez kapłanów, którzy wraz z młodymi zaangażowani byli w dzieło ŚDM-u. Młodzi wraz ze swymi opiekunami przybyli niemal z całej diecezji. Zabrali ze sobą także grupę młodszych kolegów i koleżanek, którzy chcieli włączyć się we wspólne dzieło diecezjalnego wolontariatu.
Pasterskie przesłanie
Reklama
Podczas homilii, mówiąc do wolontariuszy, ksiądz biskup przypomniał żywiołowe reakcje uczestników Światowych Dni Młodzieży na słowa Ojca Świętego Franciszka oraz atmosferę serdeczności, która ogarnęła wszystkich. – Aż ręce bolały od przybijania „piątek”. Nie doświadczyłem wcześniej czegoś podobnego, a opiekuńczość i cierpliwość okazywana przez wolontariuszy biskupom wręcz nas zawstydzała. Mogliśmy się bardzo wiele nauczyć od naszej młodzieży – podkreślał sandomierski ordynariusz. Kaznodzieja zastanawiał się, co należy robić, aby takie podejście pozostało żywe i przynosiło owoce w diecezji i w parafiach. Zauważył, że ten styl zapominania o sobie i bycia dla innych stoi często w sprzeczności z duchem świata. Istnieją również inne przeciwności, jak np. zmęczenie duchowe i fizyczne czy nadmiar zajęć. W nawiązaniu do ewangelicznej przypowieści o domach wzniesionych na skale i na piasku, bp Nitkiewicz podkreślił, że należy troszczyć się o fundamenty wyznawanej wiary. – Trzeba je stale wzmacniać i poszerzać przez mocniejsze zakorzenienie w Słowie Bożym oraz w chrześcijańskiej tradycji narodu polskiego, tak jak drzewa, które im bardziej są wysokie i potężne, tym więcej mają korzeni. Potrzebne jest także pogłębianie wiedzy religijnej, pobożne i świadome przyjmowanie sakramentów, modlitwa, dobrowolne wyrzeczenia i uczynki miłości – wskazywał. – Obok wiary w Boga trzeba mieć również wiarę w ludzi. Musimy przezwyciężać pokusę dzielenia innych na lepszych i gorszych, pokusę robienia wszystkiego w pojedynkę. Nie ma nic gorszego od indywidualizmu – podsumował pasterz diecezji.
Nie tylko modlitwa
Oprócz wspólnej modlitwy dla uczestników spotkania organizatorzy przygotowali również część artystyczną i integracyjną. Na przykościelnym placu młodzi zawiązali wspólnotę i podzielili się chlebem. Były tańce integracyjne i wspólne zabawy. W ramach poczęstunku przygotowano przysmaki z grilla. Część artystyczna zawierała wieczór wspomnień, podczas którego na wielkim polowym ekranie wyświetlano zdjęcia nadesłane przez uczestników spotkań w ramach ŚDM w diecezji i w Krakowie. Rozstrzygnięto także konkurs fotograficzny „ŚDM w waszym obiektywie” i wręczono uczestnikom nagrody. Spotkanie zakończyła nocna zabawa połączona z dyskoteką i wspólnymi tańcami. – Chcieliśmy, aby młodzi poczuli wspólnotę i rozbudzili przez to w sobie chęć działania na polu duszpasterskim jako owoc ŚDM. To oni byli wolontariuszami i liderami w swoich parafialnych wspólnotach. Ta sobota to przede wszystkim czas podziękowania Bogu, a także forma wyrażenia wdzięczności dla wolontariuszy. Jeśli w sercu każdego z nas, młodych, dokonała się przemiana w czasie Światowych Dni Młodzieży, jeśli wystarczająco otworzyliśmy serca na łaski, teraz możemy wydawać owoce tych Bożych łask. Teraz możemy z jeszcze większą siłą podejmować rozmaite akcje, czyniąc przez nie uczynki miłosierdzia – zauważyła Natalia Bełz z komitetu organizacyjnego.
* * *
Zapytani, jak Dni w Diecezji i ŚDM przeżyli jako wolontariusze, odpowiadają:
Reklama
Patrycja Karbowniczak: – Mieliśmy przyjemność gościć w Tarnobrzegu grupę francuską. Poznaliśmy wielu serdecznych i otwartych ludzi, z którymi porozumiewaliśmy się w języku angielskim. Nauczyliśmy się od nich, jak czerpać prawdziwą radość z życia opartą na Bogu i miłosierdziu. Mogliśmy ujrzeć obraz żywego i młodego duchem Kościoła. Ich zapał do nauki języka polskiego nas pozytywnie zaskoczył, a i my też mogliśmy się od nich nauczyć wielu zwrotów z ich języka, było przy tym dużo śmiechu. Zapamiętamy te chwile na długi czas i mamy nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Julia Opalińska: – Hiszpanów, a dokładniej Katalończyków zapamiętam jako bardzo wesołych. Oni cały czas śpiewają i tańczą. Nie wstydzą się niczego. Piękne było, kiedy chcieli uczyć się polskich słów, nie wszystkie zapamiętywali dobrze, ale liczą się chęci.
Magdalena Chmiel: – Po podjęciu decyzji bycia wolontariuszką w moim sercu rozpaliło się coś niesamowitego, taka przeogromna chęć stworzenia pięknego dzieła. Czułam, że jestem potrzebna, że Pan Bóg chce, abym czynnie uczestniczyła w wydarzeniach tych dni. Z wielką radością wracałam ze studiów na weekend do domu, żeby móc uczestniczyć w naszych adoracjach i spotkaniach przygotowujących do Światowych Dni Młodzieży. Wszelkie obawy czy dam radę, czy dogadam się z Włochami, którymi opiekowaliśmy się, były niepotrzebne. Razem modliliśmy się, ale był też czas na zabawę, tańce i poznawanie się. Mieliśmy dużo obowiązków związanych z przygotowaniem, ale zmęczenie, które pojawiało się, bardzo szybko znikało. Czas z tymi ludźmi pozostanie na zawsze w moim sercu, a te dni spędzone w naszej diecezji, a następnie w Krakowie, bez wahania mogę określić jako najlepsze dwa tygodnie mojego życia.
Ela Pyska: – Bardzo miło wspominam okres Światowych Dni Młodzieży. W czasie Dni w Diecezji poznałam niesamowitych ludzi, którzy urzekli mnie swoją otwartością oraz pozytywnym, przyjacielskim nastawieniem do bliźnich. Ujrzałam w nich prawdziwych przyjaciół, na wzór Jezusa. Przeżyłam również wspaniałe chwile, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Jednym z takich wspomnień jest wspólne ognisko, na którym rozmawialiśmy, graliśmy, bawiliśmy się i śpiewaliśmy. Nigdy nie zapomnę kanadyjsko-polskiego wykonania ,,Hej sokoły”. Naszym gościom tak spodobał się ten utwór, że śpiewaliśmy go jeszcze przez następnych kilka dni. Z wielkim uśmiechem na twarzy na wspomnienie tamtych chwil mogę przyznać, że były to jedne z najlepszych wakacji, jakie dotąd miałam.
Robert Róg: – Światowe Dni Młodzieży były najbardziej wyjątkowym przeżyciem, jakiego doświadczyłem w swoim młodym życiu. Było to dla mnie coś tak niesamowitego, że ci którzy nie byli, mają czego żałować. Jestem pewien, że doświadczyłem ogromnego dobra od każdego pielgrzyma, którego spotkałem na swej wędrówce – czy to na Błoniach, w miejscach katechez, czy w Brzegach. Mogłem choć krótko porozmawiać z braćmi i siostrami z krajów tak odległych i tak różnych kulturowo, o których nie miałem pojęcia. Oprócz tego, że mogłem spotkać się z Ojcem Świętym, mogliśmy we własnej grupie bardziej się zintegrować, bo było to dla nas wszystkich niesamowite doświadczenie. Zawsze mogliśmy liczyć na pomoc wolontariuszy, którzy – jak widzieliśmy ich w czasie służby, mięli naprawdę dużo pracy.