W Światowy Dzień Hospicjów i Opieki Paliatywnej w Sali Obrad Rady Miasta Krakowa im. Stanisława Wyspiańskiego, w Pałacu Wielopolskich odbyło się spotkanie z okazji jubileuszu Towarzystwa Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” w Krakowie.
Jak to się zaczęło?
W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele władz świeckich i kościelnych, a przede wszystkim – przyjaciele Towarzystwa. Miejsce nie było przypadkowe, bo jak podkreślała dr Jolanta Stokłosa (prezes Towarzystwa), dokładnie w tym samym miejscu 35 lat temu podjęto decyzję o wpisie organizacji do rejestru stowarzyszeń i związków. Co warto i należy przypomnieć, było to pierwsze w Polsce stacjonarne hospicjum! Z okazji jubileuszu listy gratulacyjne i życzenia przesłali przedstawiciele wielu instytucji, organizacji, w tym władz państwowych oraz samorządowych z Krakowa i Małopolski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jubileusz stał się okazją do wspomnień i podsumowań. Pamiętający powstawanie „Hospicjum św. Łazarza” przypominali m.in., że w latach 70. XX wieku członkowie Zespołu Synodalnego Arki Pana w Nowej Hucie, wspólnie z ówczesnym proboszczem – ks. Józefem Gorzelanym, opiekowali się chorymi na oddziale zakaźnym w Szpitalu im. S. Żeromskiego. W 1980 r. zainicjowano z kolei wolontaryjne wizyty domowe u pacjentów terminalnie chorych wypisywanych ze szpitala.
Reklama
Podkreślano, że w pierwszym Zespole Opieki Hospicyjnej, działającym w l. 1985-93, opiekę nad osobami chorymi pełnili w ich domach tylko wolontariusze. Wśród nich byli: lekarze, pielęgniarki, psycholodzy oraz osoby wykonujące inne zawody, ale pragnące służyć cierpiącym i umierającym.
Kto pomaga?
Obecnie pomoc terminalnie chorym w hospicjum niosą i pracownicy, i wolontariusze w Hospicjum Stacjonarnym, Hospicjum Domowym i Poradni Medycyny Paliatywnej. Jak poinformowano: „W skład zespołów wchodzą: lekarze, pielęgniarki, kapelan, psycholodzy, fizjoterapeuci, pracownik socjalny, dietetyk oraz 126 wolontariuszy. Wolontariusze nadal wspomagają opiekę nad chorym, włączając się w czynności pielęgnacyjne oraz służąc swoją obecnością i towarzyszeniem”.
Co warto podkreślić, duże grono wolontariuszy, skupionych wokół hospicjum, to osoby starsze, 55 plus. Wśród pomagających są m.in. p. Maria i p. Józefa. Wolontariuszki przyznały, że dla nich pomaganie to sposób na własne słabości i choroby. – Wie pani, gdy rano mam iść do hospicjum, to się zastanawiam, jak sobie poradzę, ale gdy już tam dotrę, to o wszystkich niedomaganiach zapominam – mówi p. Józefa, uśmiechając się serdecznie. Moje rozmówczynie przekonują, że każdy może pomóc – jeden poświęcając swój czas, inny – modląc się, a jeszcze inny – przekazując choćby drobny datek na hospicjum…
Towarzystwo cały czas jest otwarte na wolontariuszy. Zgłoszenia chętnych do pomagania przyjmuje Ośrodek Wolontariatu. Więcej informacji na stronie: www.wolontariat.hospicjum.pl/, w zakładce wolontariat.
Reklama
Przy okazji spotkania postawiono także pytanie, czy opieka hospicyjna jest potrzebna? I podkreślano, jak cenna jest pomoc, którą hospicjum niesie od 35 lat. W filmie Joanny Adamik i Katarzyny Katarzyńskiej, przybliżającym historię Towarzystwa, zaprezentowano m.in. wypowiedzi zarówno osób przebywających w hospicjum, jak również ich bliskich. Z ich treści wynika uznanie dla całościowej i zespołowej opieki.
Co dalej?
Odnosząc się do aktualnej sytuacji „Hospicjum św. Łazarza”, dr Tomasz Grądalski (lekarz naczelny hospicjum), powiedział m.in.: – Niestety, od 2014 r. rozwój aktywności hospicjum został wyhamowany – ograniczyły się możliwości efektywnej pomocy chorym. Stopniowo wydłużała się kolejka chorych oczekujących na przyjęcie. Nie tylko na oddział hospicjum, ale także na rozpoczęcie opieki domowej. W ostatnim czasie coraz częściej osoby skierowane do opieki hospicyjnej nie dożywają momentu przyjęcia do hospicjum. Ta kolejka oczekujących liczy prawie tylu, ilu obejmujemy obecnie opieką. Dr Grądalski przyznał, że hospicjum boryka się z problemami finansowymi, a część doskonale wyszkolonych pracowników medycznych odeszła do ośrodków oferujących lepsze warunki materialne.
– Czy istotnie jest tak źle? – dopytuję dr Jolantę Stokłosę, która przyznaje, że największym problemem jest brak lekarzy i pielęgniarek chcących przyjść do hospicjum jako pracownicy czy wolontariusze. I wyznaje: – Cały czas ufam Panu Bogu, że to Hospicjum będzie trwało i że ten czas, i te dni, i te lata jednak zaowocują. Wierzę, że przyjdą następne osoby, które zaangażują się w pomaganie chorym, aby, jak to mówię, człowiek nie był sam. Aby obok chorego był ktoś, kto służy mu pomocą, opiekuje się nim i uśmierza mu ból, bo to na tym etapie życia też jest bardzo istotne.