Rok święty Miłosierdzia to były takie całoroczne rekolekcje. Głosił je papież Franciszek, głosili biskupi, głosiło różnego szczebla duchowieństwo. Słowo „miłosierdzie”, odmieniane przynajmniej w języku polskim przez wszystkie przypadki, padło w tym czasie na całym świecie niezliczoną ilość razy.
To był potężny, niespotykany w dziejach siew. Pytanie, czy nie pójdzie to na próżno...
Czy ziemia ludzkich serc to nadal urodzajny czarnoziem, czy może już tylko wypalony step?
Patrząc na uśmiechniętego papieża Franciszka, stawiam na to pierwsze.
Także dlatego, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga i nie może być inaczej
Ojciec Święty Franciszek komunikuje się z nami, ze światem inaczej niż jego poprzednicy. Obserwatorzy tłumaczą to różnie, m.in. tym, że pochodzi z innego kontynentu, że ma inny temperament, że przeszedł formację jezuicką itd. Według mnie, tym, co najbardziej charakteryzuje papieskie wypowiedzi, są ich bezpośredniość i konkret. Zresztą często czepiają się za to Papieża różni supermądrzy komentatorzy. Pewnie docierają do niego te głosy, ale podziwiam też w jego osobie to, że się nie cofa. Prze jak taran w raz obranym kierunku. Psy szczekają – mówiąc brutalnie – a karawana jedzie dalej. Zapewne wynika to także z jego przeświadczenia, które wyraził u początku pontyfikatu, stwierdzając: „Wolę tysiąc razy Kościół poobijany, który miał wypadek, od Kościoła chorego z powodu zamknięcia!”.
Każde rekolekcje, przynajmniej tak mnie uczyli ojcowie duchowni w seminarium – o. Jerzy i o. Grzegorz – żeby były owocne, muszą się kończyć konkretnym postanowieniem. W ostatnich wypowiedziach Papieża, gdy Rok święty Miłosierdzia zbliżał się już do końca, zauważyłem zachętę do poczynienia takiego konkretnego i stałego postanowienia, które byłoby owocem tego czasu łaski i sprawiłoby, że trwałby on nadal. W niedawnej katechezie podczas audiencji generalnej, w której Ojciec Święty zaczął omawiać uczynki miłosierdzia względem ciała i względem duszy, zachęcał na koniec do uczynienia postanowienia wykonywania codziennie jednego uczynku miłosierdzia: – Jeśli każdy z nas codziennie uczyni jeden z nich, będzie to rewolucja w świecie, ale każdy! – zwrócił się do zebranych, słuchających, oglądających – czyli do wszystkich. Później, w ostatnim dniu października, w ostatnim zdaniu skierowanym podczas historycznego spotkania katolików i luteran zebranych w hali w Malmö, zachęcał: – Powracając do naszych domów, zabierzmy ze sobą zobowiązanie, żeby codziennie uczynić gest pokoju i pojednania, abyśmy byli mężnymi i wiernymi świadkami chrześcijańskiej nadziei. Fakt. Gdyby już nawet nie każdy, ale tylko połowa chrześcijan uczyniła takie postanowienie, świat wywróciłby się do góry nogami. Na serio. I wyszłoby to jemu i nam na dobre.
Pytania o wiarę, które rodzą się w naszych sercach często pozostawiamy samym sobie. A może nareszcie czas stawić im czoła i wspólnie na nie odpowiedzieć? Prezentujemy drugi artykuł z cyklu "Pytania o wiarę", w którym przestawimy odpowiedzi biskupa Andrzeja Przybylskiego na niekiedy niełatwe pytania stawiane przez młodych ludzi.
Ola: Ostatnio bardzo dużo myślę o działaniu diabła w życiu człowieka. Oglądałam ostatnio film o egzorcyzmach i bardzo się boję, żeby nie dopuścić do siebie złych mocy. Zaczęłam też czytać w Ewangelii wszystkie fragmenty, w których Jezus wyrzuca złe duchy. Zastanowiło mnie, dlaczego Jezus każe milczeć diabłu? Czy chodzi o to, aby diabeł nie mówił przez człowieka brzydkich rzeczy? Przecież w jednym fragmencie diabeł wyznał Bóstwo Chrystusa, dlaczego więc Jezus go ucisza? Zadaję sobie też pytanie, dlaczego księża na ambonie tak mało mówią o diable, czy to ma jakiś związek z rozkazem Jezusa, aby zły duch milczał?
Uczeń zapytał prowadzącego rekolekcje: „Czy ksiądz widział Boga?”. W dzień Bożego Narodzenia śpiewamy w psalmie: „Ziemia ujrzała swego Zbawiciela”, ale zaraz potem w Ewangelii słyszymy: „Boga nikt nigdy nie widział”. Bóg jest Tajemnicą, która nie dzieje się według ludzkich schematów. Przyjście Syna Bożego jest pełne paradoksów, dokonuje się między ukryciem a jawnością. Nie przymusza do wiary. Zaprasza przez zdziwienie.
W pięknej legendzie Selma Lagerlöf opowiada, jak do starego pasterza, czuwającego w nocy nad stadem owiec, zbliżył się nieznajomy człowiek. Psy pilnujące stada zaczęły szczekać, ale ich głosu nie było słychać. Rzuciły się na przybysza, próbowały go ugryźć, jednak nie były w stanie go zranić. Nieznajomy szedł w kierunku ogniska, a żadna z owiec nawet się nie poruszyła. Pasterz rzucił swój ostro zakończony kij w obcego, ale kij zmienił kierunek i minął zbliżającego się człowieka. Nieznajomy odezwał się do pasterza: „Dobry człowieku, pomóż mi i pożycz trochę ognia. Moja żona powiła właśnie dziecko, muszę ich ogrzać”. Pasterz odburknął: „Weź, ile ci potrzeba”. Wiedział jednak, że człowiek nie ma jak zabrać żaru z ogniska. Jakież było jego zdziwienie, gdy przybysz gołymi rękami wybrał żarzące się drwa i włożył je sobie w połę płaszcza. Pasterz pomyślał: „Cóż to za noc, skoro całe stworzenie okazuje taką litość temu człowiekowi?”. Z ciekawości poszedł jego śladami i zobaczył Matkę z Dzieckiem w zimnej grocie skalnej. Chociaż był twardym człowiekiem, wzruszył się biedą tych ludzi i wyjął z plecaka baranią skórę, by uchronić Chłopca przed zimnem. Ten gest miłosierdzia otworzył mu oczy i ujrzał to, czego przedtem nie dostrzegał: wszędzie było pełno aniołów, którzy z weselem śpiewali, że narodził się Zbawiciel. Świat wypełniały radość i niebiańskie światło. A przecież pasterz wcześniej widział tylko ciemną noc. Uradowany padł na kolana i dziękował Bogu.
S. Goretti, s. Edyta i s. Justyna posługują w Domu Samotnej Matki
Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej prowadzi we Wrocławiu trzy bardzo ważne dzieła: Dom Samotnej Matki, punkt konsultacyno- informacyjny dla osób doświadczających przemocy domowej i streetworking. Zaglądamy do pierwszego, by zobaczyć, jak wyglądają tam święta Bożego Narodzenia.
Dom dla samotnych matek przeznaczony jest na 15 osób, łącznie matek i dzieci. – To nie jest duży dom, a ponieważ są tutaj malutkie dzieci, musiałyśmy stworzyć ciepły klimat, poczucie bezpieczeństwa; zadbać o to, żeby nie było za głośno. Staramy się, żeby to był bardziej dom niż ośrodek; żeby dziewczyny dobrze się tutaj czuły i żeby czuły atmosferę domu jako takiego. Udaje nam się to, bo dziewczyny nie mówią o tym miejscu „ośrodek”, tylko podkreślają, że „wracają do domu” – mówi s. Edyta Kasjan i zaznacza, że każda z mieszkanek ma swój klucz do drzwi, co również jest taką namiastką, że to właśnie jej dom.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.