Na świecie robi się coraz bardziej niebezpiecznie. Podczas odbywającej się w Monachium Konferencji Bezpieczeństwa kanclerz Angela Merkel złożyła deklarację zwiększenia budżetu Niemiec na wojsko. Bynajmniej nie idzie o jakieś ekstraordynaryjne środki, ale o wypełnienie natowskich zobowiązań. Ustalone zostały one na poziomie 2 proc. Produktu Krajowego Brutto każdego kraju członkowskiego. Dotychczas jednak pułap ten osiągnęły nieliczne. W tym wąskim gronie obok USA, Wielkiej Brytanii i Estonii znajduje się także nasz kraj. Niemcy dotychczas przeznaczały na armię 1,22 proc. PKB i aby wypełnić sojusznicze zobowiązanie, będą musiały rocznie dodatkowo wyasygnować około 25 miliardów euro. Bagatela! Będzie to, oczywiście, rozłożone w czasie, ale... Zdaniem jednego ze szwajcarskich obserwatorów – „Merkel tym samym wychodzi naprzeciw uzasadnionym postulatom prezydenta USA Donalda Trumpa”. Toż to szok – jak mówił Kazimierz Pawlak w filmie „Kochaj albo rzuć”.
Podobne mieszane uczucia zapanowały w unijnej centrali. Przewodniczący Komisji Europejskiej natychmiast skrytykował ten trend. Jego zdaniem, „Europa nie powinna się godzić na żądanie Amerykanów”, a dalej kręcił coś o rekompensatach na pomoc humanitarną itp. Jean-Claude Juncker stanął więc w kontrze do Merkel. Co takiego się stało? Otóż prawda może okazać się bardzo prozaiczna. Jeśli zwiększy się wydatki na wojsko w ramach NATO, może po prostu zabraknąć pieniędzy na budowę odrębnej, unijnej europejskiej armii.
Od dawna uważałem ten mityczny projekt za utopię, ale – jak widać – niektórym, zwłaszcza „szczerym Europejczykom”, takim jak Juncker, bardzo trudno się z nim rozstać. Czy ma on świadomość, że Europa – w tym kraje UE – bez Stanów Zjednoczonych nie jest w stanie się obronić? Gdy więc główny atlantycki sojusznik powołuje się na zasadę „pacta sunt servanda”, Europa musi się dozbroić.
Parlament Europejski odesłał sprawozdanie ws. zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego do Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia. Tym samym nie doszło 22 października br. do zapowiadanego przyjęcia rezolucji, która postulowała m.in. uznanie aborcji za podstawowe prawo człowieka. O komentarz na ten temat „Niedziela” poprosiła prof. Mirosława Piotrowskiego, posła do Parlamentu Europejskiego.
W Parlamencie Europejskim w Strasburgu na wniosek naszej grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów zablokowano możliwość głosowania nad sprawozdaniem dotyczącym zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego. To rzadki przypadek, gdyż proaborcyjne lobby w tej Izbie posiada większość. Odesłany do komisji dokument zawierał wiele niebezpiecznych zapisów. W par. 26 podkreślono, że „zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne są podstawowymi prawami kobiet i mężczyzn, których nie można ograniczać ze względów religijnych, np. przez zawieranie konkordatów”. W kolejnych paragrafach nie tylko żądano dostępności aborcji dla wszystkich, legalizacji podróży aborcyjnych, zakazu karania kobiet i lekarzy dokonujących nielegalnych aborcji, ale także wprowadzenia aborcji do programów pomocowych UE (par. 78 i 83). W dokumencie tym domagano się także edukacji dotyczącej zmiany płci oraz in vitro dla samotnych kobiet oraz lesbijek. Proponowano, aby wszystkie te postulaty zostały zakorzenione w prawie międzynarodowym (par. 69). Sądzę, że przygotowany dokument miał stanowić przeciwwagę dla europejskiej inicjatywy obywatelskiej „Jeden z Nas”, pod którą podpisało się blisko półtora miliona obywateli z wielu krajów UE. Inicjatywa ta ma na celu zablokowanie finansowania przez Unię Europejską projektów, w których niszczone są ludzkie embriony, oraz zagwarantowanie poszanowania życia ludzkiego od chwili poczęcia. W przywoływanym sprawozdaniu zablokowanym w PE wskazuje się Polskę, a także Irlandię i Maltę jako kraje, w których tzw. bezpieczna aborcja jest „poza bardzo ściśle określonymi wypadkami zakazana”. W intencji Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia PE, forsującej ten dokument, miał on być uchwalony w momencie, gdy „inne państwa członkowskie ograniczają jeszcze możliwość dostępu do aborcji”. Jakkolwiek forma sprawozdania-rezolucji nie wywołuje automatycznie skutków prawnych, to jej przyjęcie odświeżyłoby i ugruntowało niesprzyjający ochronie życia klimat w UE.
Dnia 15 kwietnia br. zaopatrzony Świętymi Sakramentami w 92. roku życia odszedł do Pana śp. Franciszek Ryś, Tato kardynała Grzegorza Rysia, metropolity łódzkiego.
Sąd Najwyższy w Londynie ogłosił w środę, że definicja prawna kobiety odnosi się do płci biologicznej. Tym samym zajął stanowisko w sporze szkockich aktywistów z rządem Szkocji, który w uchwalonej ustawie do definicji kobiety włączył osoby transpłciowe z certyfikatem uzgodnienia płci.
Pod budynkiem sądu zgromadził się tłum oczekujących na wyrok. Wielu aktywistów trzymało transparenty z hasłami takimi jak "Kobiety to dorosłe ludzkie samice" i "Mężczyzna nie może być lesbijką".
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.