Reklama

Wiadomości

Ile warte są „polskie gwiazdy”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska Ludowa była ojczyzną piosenki, która programowo miała napełniać tubylców optymizmem i pogodnym stosunkiem do krwawej władzy. PRL był więc ojczyzną wielu festiwali, na których pracownicy frontu ideologicznego mozolnie lansowali kolejne socjalistyczne przeboje. Były więc: Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu, Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze, Festiwal Interwizji (z pomnikiem Chopina w logo), Międzynarodowy Festiwal Piosenki w Sopocie i Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Były też festiwale resortowe: piosenki milicyjnej, piosenki harcerskiej, piosenki zrzeszeń budowlanych. Każda większa jednostka wojskowa miała swój zespół artystyczny. Pamiętam jak – bliska mi – Dziesiąta Pomorska Dywizja Desantowa (dla niepoznaki stacjonująca w Krakowie) pielęgnowała swój zespół wokalno-taneczny (fikały tam całkiem ładne żołnierki) o wiele mówiącej nazwie „Czasza”. Wiele lat później, gdy kończyłem swój pierwszy kurs spadochronowy, to właśnie emeryci z zespołu „Czasza” przygrywali nam na spadochronowym pikniku w Nowym Targu.

Reklama

Piszę o tym nie z powodu nagle obudzonych sentymentów i starczych wspomnień, ale z powodu wstrętnego zapachu, który od dłuższego czasu unosi się nad festiwalem w Opolu. W III RP powoli obumierały kolejne festiwale. Nawet rosyjskie pieniądze i agenturalne interwencje nie były w stanie utrzymać przy życiu Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze. I na nic zdał się fakt, że to rodzinne miasto oficerskiego syna – pana Tomasza Lisa. Sczezł festiwal w Sopocie, pomimo prób odgrzewania go w postkomunistycznych komercyjnych telewizjach. Nikt też nie pisał już tak pięknych utworów, jak choćby „Hymn Służby Bezpieczeństwa”:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Czy wiecie, dlaczego zwykle pogodna jest nasza twarz?
I chociaż żyjemy w bitwie, radosny jest żywot nasz.
Bo dobrze jest o to bić się, by żaden śmiertelny wróg
Nie sięgał po wasze życie, nie czyhał na żadnej z dróg.

Walka trwa, do walki trzeba męstwa,
Walka trwa, więc razem z nami walcz.
Choćbyś nie był w Służbie Bezpieczeństwa, podaj dłoń, czujny bądź, walka trwa”.

Tak to brzmiało w pierwszej zwrotce. Tego typu teksty pisali znani twórcy, którzy stali się popularni dzięki utworom, które tryumfowały na festiwalu w Opolu.

Ten festiwal przetrwał jedynie dzięki telewizji publicznej. Z roku na rok stawał się jednak zjawiskiem coraz bardziej oderwanym od realnego życia muzycznego w kraju. Wieczne benefisy, ceremonie dla dinozaurów z okresu PRL-u, fetowanie po raz setny Maryli Rodowicz i jej zespołów – na tym skupiały się opolskie ceremonie.

Wielu słuchaczy od dawna skarżyło się na to, że w wiodących stacjach radiowych, na opolskim festiwalu i w sferze oficjalnego poklepywania się po plecach od ponad dwudziestu lat brylują ci sami autorzy, piosenkarze i zespoły, uzupełniani ewentualnie przez ich dzieci.

Reklama

Z oficjalnej estrady od dawna wieje nudą i brakiem nowych idei. Nowa, świeża muzyka rozwijała się gdzie indziej. W społecznościowych serwisach, na YouTube dziś można posłuchać ciekawych młodych artystów. Muzyczna kultura popłynęła zupełnie innym nurtem.

To, co zostało zakorkowane przez takich wykonawców, jak Maryla Rodowicz czy Katarzyna Szczot (debiutowała jeszcze na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze), szerzej znana jako Kayah, płynęło zupełnie innym, świeżym nurtem.

Symptomatyczne dla mainstreamowych karier były wtórność i powielanie wzorców, które w innych krajach już dawno zostały wyeksploatowane. Przykładem jest tu fakt, że artystka Kayah szeroką popularność zdobyła, bezwstydnie powielając wyświechtane utwory Gorana Bregovicia. Nie dość, że dawni koledzy z zespołu Bijelo Dugme wytoczyli mu procesy o kradzież najbardziej znanych utworów, to jeszcze podobne płyty wcześniej zostały wydane (także z towarzyszeniem miejscowych artystów, takich jak Dalaras czy Sezen Aksu) w Grecji, Turcji, krajach bałkańskich, we Francji.

Zalatujący już intelektualną płycizną projekt Bregovicia wskrzesił w Polsce fenomen Katarzyny Szczot „Kayah”. Szansonistka niedawno rozpoczęła wykorzystywanie swoich wpływów do politycznej agitacji, angażując się w „czarne marsze”, KOD i śpiewając ku czci „Człowieka Roku Gazety Wyborczej” – Fransa Timmermansa.

Ta właśnie polityczna lilija rzuciła hasło, aby zbojkotować tegoroczny festiwal w Opolu, bo obecny prezes TVP „nie gwarantuje jego poziomu i stosuje polityczną cenzurę”. To w PRL-u, na Festiwalach Piosenki Radzieckiej, cenzury nie stosowali?! Dopiero Kurski ją wprowadził?

Reklama

Nie żałuję festiwalu w Opolu z przyczyn, które już wyłuszczyłem, a jeśli ma się on stać gwoździem do końca karier niezniszczalnych estradowych zombie, to niech znika jak najszybciej. Szkoda, że Jacek Kurski nie wykorzystał okazji, aby uczynić Opole areną festiwalu prawdziwie nowej, świeżej i młodej polskiej piosenki. Szkoda, że nie zmienił radykalnie formuły tego skostniałego spędu. Być może zabrakło mu do tego odwagi, a może po prostu nikt nie był zainteresowany tym, aby polskiej publiczności zaprezentować zupełnie nową, pełną inwencji i energii scenę. To zresztą problem znacznie poważniejszy, pokazujący, jak dalece polską estradę opanowały kliki i towarzyskie układziki.

W kontekście festiwalu w Opolu warto zwrócić uwagę na fakt, że cała dobrze zorganizowana i przeprowadzona akcja bojkotu TVP została natychmiast wsparta przez prezydenta Opola, który łudzi się, że zabranie „Opola” z TVP i przeniesienie go do TVN przyniesie sukces... Sprawa byłaby niewarta uwagi, gdyby nie fakt, że ostatecznym pretekstem do ataku stało się niedopuszczenie do koncertu premier utworu „Pismo” zespołu Dr Misio – grupy aktora Arkadiusza Jakubika. Teledysk do tego utworu wyszydza zarówno księży katolickich, jak i Mszę św. oraz ideę spowiedzi. Gdyby podobny teledysk pan Jakubik przygotował w odniesieniu do islamu, natychmiast popadłby w poważne tarapaty, ale obrazoburczy autor doskonale wie, co mu wolno, a czego nie... Wierchuszka polskiej estrady wyraźnie więc powiedziała nam, co sądzi o katolikach i ich wrażliwości – ma ją głęboko w nosie. Obchodzą ją jedynie pieniądze, które ci katolicy – chcąc nie chcąc – płacą za ich publiczne występy, choćby właśnie na takich imprezach, jak opolski festiwal.

Skoro zatem tak to wygląda, to może lepiej, aby ten festiwal w tym roku się nie odbył. Tego typu „kultura” niech będzie uzależniona jedynie od wpłat jej zwolenników i wtedy nasze „gwiazdy” przekonają się, ile są naprawdę warte.

2017-05-31 10:04

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zabrzmią po raz pierwszy

Mam nadzieję, że każdy wierny będzie zachwycony, gdy usłyszy w pełni brzmienie tych organów – przyznaje kustosz limanowskiego sanktuarium ks. dr Wiesław Piotrowski.

Bazylika Matki Bożej Bolesnej w Limanowej ma nowe organy, o których na łamach czasopisma parafialnego Mater Dolorosa Tomasz Orlow napisał m.in.: „Nowe piszczałkowe organy (...) zbudowane przez wiodącą europejską, słoweńską firmę organową Škrabl, to jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny pod względem brzmieniowym, instrument symfoniczny...”.
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Bożonarodzeniowe przesłanie abp. Wacława Depo

2024-12-25 13:28

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Boże Narodzenie

Karol Porwich / Niedziela

W tegorocznym przesłaniu na Boże Narodzenie abp Wacław Depo, metropolita częstochowski przypomina, że przyjście Jezusa oznacza triumf dobra i mocy Bożej nad złem, a także wypełnienie ludzkich serc miłością i nadzieją.

- Dla całego świata nadzieja płynie ze stajenki betlejemskiej. Papież Franciszek ogłaszając Rok Święty zatytułowany „Pielgrzymi Nadziei” wskazuje, że nadzieja jest związana z wiarą, a tam, gdzie jest wiara, tam jest też miłość. Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusa? Nikt. Ani ucisk, ani prześladowanie, ani śmierć, bo po to Jezus stał się człowiekiem, żeby nas zbawić i stał się Bogiem z nami, żeby usensownić naszą drogę życia - wyjaśnia.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas: czasem Bóg kojarzy nam się z mieszanką księgowej i policjanta

2024-12-25 19:29

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Abp Adrian Galbas

BP KEP

Czasem Bóg kojarzy nam się z mieszaniną okrutnej księgowej i surowego policjanta; tymczasem On jest całkiem inny: dostępny, bliski, zawsze gotowy na spotkanie - mówił podczas mszy św. w uroczystość Narodzenia Pańskiego metropolita warszawski abp Adrian Galbas.

Mszę św. z okazji uroczystości Narodzenia Pańskiego abp Galbas odprawił w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję