ARTUR STELMASIAK: – Jakim wydarzeniem w Pana życiu była katastrofa smoleńska?
CEZARY JURKIEWICZ: – Przełomowym! Pewnie byliśmy jedną z pierwszych rodzin, które przyjechały rankiem 10 kwietnia 2010 r. na Krakowskie Przedmieście, aby w tym miejscu modlić się i zapalić znicze. Moje życie zmieniło się po tej tragedii, bo wówczas zdecydowaliśmy wspólnie z Żoną o moim włączeniu się w politykę. To zaangażowanie jest również świadectwem dla moich dzieci, że są w życiu i historii narodu sprawy ważne. Takie, obok których nie można przejść obojętnie.
– Czy czuje się Pan faszystą?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– (Śmiech) Nie! Czuje się człowiekiem, który 7 lat temu stwierdził, że katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. jest ważnym wydarzeniem dla Polski. Jeżeli ktoś atakuje wartości, które są dla mnie bardzo ważne, to moje miejsce jest i będzie na Krakowskim Przedmieściu. Poza tym ci, którzy mówią o faszystach na Krakowskim Przedmieściu zupełnie nie wiedzą, czym był faszyzm.
– Jaką rolę Pan pełni podczas tzw. Marszy Smoleńskich?
Reklama
– Nasze doświadczenia w organizacji są różne. W maju 2010 r. odbył pierwszy Marsz Pamięci, organizowała go pani poseł Anita Czerwińska. Od zabójstwa w biurze PiS w Łodzi śp. Marka Rosiaka w 2010 r. jestem odpowiedzialny za służbę porządkową, a od lat także przewodniczącym zgromadzenia.
– Jaką formę prawną ma przemarsz Krakowskim Przedmieściem?
– W tej chwili jest to wydarzenie cykliczne, które zostało zarejestrowane od maja 2017 r. na trzy lata, czyli do 10 kwietnia 2020 r.
– Doskonale pamiętam tzw. miesięcznice z 2010 r. i 2011 r., ale także w późniejszych latach często obserwowałem wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu. Poza kampanią wyborczą Ruchu Palikota w 2011 r., to mieliście względny spokój. Nikt wam nie przeszkadzał w Apelach Pamięci i modlitwie. Dlaczego kontrmanifestacje pojawiły się dopiero na wiosnę 2016 r.?
– Palikot robił kampanię wyborczą przed Pałacem Prezydenckim, ale chyba nie przeszkadzał podczas miesięcznic i rocznic. Obecne protesty rozpoczęły się dopiero w marcu 2016 r. Kontrmanifestacje pojawiały się najpierw obok Pałacu Prezydenckiego, później naprzeciwko, pod Kordegardą, a w grudniu 2016 r. stanęli już na naszym miejscu przy tablicach smoleńskich przy Pałacu Prezydenckim. Natomiast od dwóch miesięcy organizują blokady na trasie przemarszu. Robią wszystko, aby na Krakowskim Przedmieściu znów było gorąco.
– Ale przecież od maja 2017 r. takie blokady są już nielegalne?
– Tak. W miejscu zarejestrowanym jako zgromadzenie cykliczne nie ma prawa odbywać się żadne inne zgromadzenie.
– Skąd się biorą kontrmanifestanci?
Reklama
– Pamiętam, jak po wygranych wyborach w 2015 r. rozmawialiśmy o tym, czy nie zaprzestać organizacji marszów każdego 10. dnia miesiąca. Wówczas prezes Jarosław Kaczyński przewidział, że trzeba trwać nadal, bo właśnie teraz będą najsilniej nas atakować. Obecnie doskonale widać, że szef PiS nie pierwszy raz miał rację. Moim zdaniem jest to próba odświeżenia tego, co robił kiedyś Palikot, ale w bardziej radykalnej i brutalnej formie. 10 czerwca, bez pozwolenia księdza rektora, ktoś wszedł na wieżę kościoła św. Anny i rozwiesił transparenty „Obywatele RP”, „Łapy precz od grobów” oraz zrzucił ulotki. W maju mieliśmy próbę zakłócenia Mszy św. w katedrze, a więc to są ludzie, którzy nie mają już żadnego poszanowania dla sfery sakralnej. Z miesiąca na miesiąc próbują przekraczać kolejne bariery.
– Wydawało się, że po tym, gdy ekshumacje ofiar pokazały gigantyczną skalę barbarzyństwa, to zapał kontrmanifestantów wyhamuje. Naiwnie myślałem, że prawda będzie oczyszczająca dla naszego społeczeństwa.
– Było na odwrót, bo jeszcze bardziej się zradykalizowali. Ostatnio 10 czerwca siedzieli w poprzek Krakowskiego Przedmieścia skuci łańcuchem, aby policja miała dodatkowe utrudnienie.
– Czyli oni sprzeciwiają się nawet temu, że państwo polskie chce w godny sposób pochować swoich obywateli. Czy obserwujemy zjawisko, które jest w Polsce obce kulturowo?
– Podczas jednej z rozmów w biurze bezpieczeństwa m. st. Warszawy, jeden z naszych przeciwników mówił, że jest nawet przeciwko procesjom Bożego Ciała. Mało tego, są też okrzyki i gwizdy podczas wykonywania Hymnu Polski, a ich krakowski odłam protestuje nawet przeciwko temu, że prezes Jarosław Kaczyński chce odwiedzić grób swojego brata. Oni idą dalej niż komuniści, którzy mimo wszystko tolerowali uroczystości religijne. Przeszkadzają nam, gdy odmawiamy Różaniec, podczas Apelu Jasnogórskiego, a miesiąc temu zakłócali nawet Mszę św. w katedrze.
– Ale przecież Marsze Pamięci nie są w sensie ścisłym wydarzeniem religijnym, jak np. procesja, która jest zgłoszona przez konkretną parafię.
Reklama
– Ale świeccy katolicy są częścią legalnie działającego i zarejestrowanego Kościoła. A naszą modlitwę prowadzą kapłani tego Kościoła. Przecież pielgrzymki, czy nabożeństwa majowe pod kapliczkami także nie są rejestrowane, a są aktami religijnymi w przestrzeni publicznej. Nasi przeciwnicy mogą sobie protestować, jak chcą i kiedy chcą. My, wspólnie z rodzinami ofiar, chcemy mieć prawo do tego, aby raz na miesiąc spokojnie przejść kilkaset metrów. Komu to przeszkadza?
– Kontrmanifestanci pojawiają tylko dlatego, że przechodzi Marsz Smoleński. Czyli wy jesteście sensem ich protestu?
– To jest pewne w 100 proc. Choć oficjalnie mówią, że my zawłaszczamy przestrzeń publiczną.
– Inne przyczółki do manifestowania już się wyczerpały. Nie udało się nic ugrać w manifestacjach i prowokacjach pod Sejmem. Komitet Obrony Demokracji skompromitował się za sprawą nadużyć swojego byłego lidera. Jedynym atrakcyjnym celem są teraz Marsze Smoleńskie. Czy nie jest tak, że skrajna opozycja po prostu szuka nowego miejsca do protestowania?
– Ma pan rację. Ludzie, którzy nie lubią Prawa i Sprawiedliwości nie mają co ze sobą zrobić. Słyszałem jak nowy lider KOD ubolewał nad tym, że się spóźnił... i policja go nie wyniosła z Krakowskiego Przedmieścia. Pojawienie się kolejnej znanej postaci, Władysława Frasyniuka, również nie jest przypadkiem.
– A co będzie podczas kolejnego Marszu 10 lipca?
– Tego nie wiem, ale pewnie coś nasi przeciwnicy wymyślą. Każdy może przyjść, aby modlić sie razem z nami i zobaczyć wszystko na własne oczy. Proszę o wspólną obecność, bądźmy razem!