KS. PAWEŁ KŁYS: – Jako duszpasterz często spotyka się Ksiądz Biskup z młodymi, rozmawia z nimi, udziela im sakramentów świętych. Jak wygląda kondycja młodych w Kościele?
Reklama
BP MAREK SOLARCZYK: – Niech każdy z nas zada sobie pytanie, w jaki sposób przeżywał swoją młodość, i w jaki sposób patrzył na wiarę, na Pana Boga, na Kościół? Bo ja mam wrażenie, że kondycja młodych w Kościele jest ciągle taka sama. Młodzi pod pewnym względem są przewidywalni. Wchodząc w życie, szukają jego sensu i swojego w nim miejsca. Próbują także odnaleźć sens i miejsce Pana Boga w tym życiu. I to jest uniwersalne. Bo gdy sięgnąć do listu Jana Pawła II do młodych, który został opublikowany w 1985 r., czyli ponad 30 lat temu, to on jest wciąż aktualny. Chociaż zmieniają się okoliczności, które nas otaczają i warunki, które mają wpływ na młodych ludzi. Kiedyś oczywistym było, że młodzi ze względu na to, że ich rodziny były związane z Kościołem, byli niejako przeprowadzani przez pewien etap swojej młodości, wiarę i wspólnoty kościelne, dziś to już tak oczywiste nie jest. Ważne było to, co w domu czy co w szkole było powiedziane, co w Kościele było powiedziane, to co najbliższe środowisko rówieśnicze mówiło. Obecnie możliwości szybkiego zdobycia informacji jest bardzo dużo, ale też trudniej je skontrolować i zweryfikować. I to niewątpliwie wprowadza wiele trudności w życie młodego człowieka, ale też przy dobrym wykorzystaniu może pomóc!
– Ksiądz Biskup od ćwierć wieku uczy katechezy, od 24 lat dokładnie w tej samej szkole, i z pewnością doświadczył tego, jak zmienia się młodzież. Jak dziś mówić młodym ludziom o Panu Jezusie? Jak zachęcić, by czytali słowo Boże? Jak sprawić, by chcieli przyjść do Chrystusa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Punktem wyjściowym dla tych, którzy w ogóle starają się mówić o Chrystusie – księży i katechetów – jest to, by oni sami byli autentycznymi świadkami wiary. Bo młody człowiek – i to może brzmieć jak hasło, które dość często się powtarza – o wiele więcej odczyta z tego, kim jesteś, a nie z tego, co mówisz.
Drugą rzeczą jest to, że młody człowiek, szczególnie ten nastoletni z przełomu obecnego gimnazjum i liceum, staje wobec wyzwania, które w nim jest wpisane. On musi się sam poukładać ze wszystkim. Różne rzeczy może słyszeć i słyszy – w domu, w szkole czy od księdza, ale tak naprawdę walka toczy się w nim samym. Czasem jest to może jakaś mała potyczka, ale nieraz naprawdę wielka walka. Nieraz w młodym jest bunt, nieraz powie: ja nie wierzę! Znam takich, którzy z jednej strony mówią, że nie wierzą, a jakiś czas później, to wcale nie są tygodnie, ale godziny, modlą się. I to najlepszy dla mnie znak, że są to reakcje płynące z różnych doświadczeń. I świadectwo wewnętrznego bogactwa, szczerości i chęci, żeby rzeczywiście to, co duchowe, w nim było.
Trzecim elementem jest wpływ środowiska rówieśników. Jeżeli da się zgromadzić, skupić w jakieś grupie takich, którzy chcą z odpowiedzialnością dojść do sytuacji wiary, znalezienia swojego miejsca w Kościele, przeżywania swojej religijności, taki człowiek szybciej posłucha i zwróci uwagę na to, co robi jego kolega i koleżanka niż na człowieka, który patrzy z pozycji autorytetu. Niesamowite jest to, co przyniosły Światowe Dni Młodzieży. To największy sukces. To największy owoc, który trwa. Różni młodzi ludzie, zaangażowani czy nie, obecni w Krakowie, czy tylko na dniach w diecezjach, zobaczyli swoich rówieśników z Polski i całego świata, którzy wiarę przeżywali w sposób szczery, radosny, z zaangażowaniem, w takich formach, które nie zawsze kojarzyły się tylko z pobożnością. Ich zjednoczył Pan Jezus. To jest niesamowite bogactwo.
– Przed jakimi zadaniami wobec młodych stoi dziś parafia? Jak powinno działać i na czym się skupić duszpasterstwo młodzieży w parafii?
Reklama
– Po pierwsze, biorąc pod uwagę polskie doświadczenia, w sposób niemal naturalny otrzymujemy młodych w nasze ręce, pod naszą opiekę w czasie religii w szkole, młodszych młodych – w przygotowaniu do bierzmowania, a starszych młodych – w przygotowaniu do małżeństwa. Oni są, pojawiają się może z różnych powodów w Kościele, ale jedną z podstawowych rzeczy jest, aby nie zmarnować szansy! Żeby dać im coś, co będzie szczere, autentyczne, co będzie też jakąś próbą wsłuchiwania się w to, czego oni by oczekiwali, na co by zwracali uwagę. Bo to niejednokrotnie jest wyzwanie!
Drugą sprawą jest to, co jesteśmy w stanie zaoferować właśnie takim ludziom po tym czasie, kiedy oni byli w naszych rękach, czyli w szkole, w przygotowaniu do bierzmowania czy małżeństwa. Na ile dla nich są grupy, wspólnoty i szanse uczestniczenia w różnych formach doświadczenia swojej wiary. Życie pokazuje, że w naszym kraju są młodzi, którzy gromadzą się w ruchach, takich jak choćby Ruch Światło-Życie, czy w innych wspólnotach młodzieżowych. Przykładem jest też cała rzeczywistość związana z kołami Żywego Różańca. Na szczęście można zauważyć młodych, dla których różaniec czy wspólnota różańcowa w ramach róży różańcowej nie jest równoznaczna ze skojarzeniem, że to są babcie, które nie mają co robić, więc się gromadzą i modlą. Ale jest to niezwykle ważny udział w wyjątkowym dziele modlitwy za swoich bliskich. To są te miejsca, w których warto zastanawiać się i działać. By te wspólnoty nie ginęły, nie obumierały, nie słabły. A tam, gdzie ich nie ma, trzeba zastanowić się, jaką ofertę czy propozycję przedstawić młodym. Gdy rozejrzymy się wokół, dostrzeżemy całą rzeszę młodych ludzi, którzy niosą wielkie pragnienie, wielkie tęsknoty. Zbliżają się wakacje, ja w ostatnich latach jako odpowiedzialny za duszpasterstwo powołań w Polsce, miałem okazję brać udział w wakacyjnych dziełach prowadzonych przez diecezję lub wspólnoty zakonne. To są setki, tysiące młodych ludzi z całej Polski, którzy z parafii, ze wspólnot przyjeżdżają na tydzień czy kilka dni, aby się spotkać i wspólnie zastanawiać nad swoją przyszłością. To zachęta dla nas, duszpasterzy, którzy odpowiadamy za życie wiary, za ludzi, którzy są nam powierzeni, abyśmy chcieli się o nich starać.
Trzecia grupa to młodzi, którzy są niezaangażowani w Kościele lub ich w ogóle nie mamy. Ale są w innych różnych miejscach. Ostatnio miałem okazję być, jako absolwent technikum samochodowego, na spotkaniu organizowanym przez Polski Automobilklub. Szef tego Automobilklubu mówił, że u niego w klubie jest tysiąc młodych ludzi oraz instruktorzy szkół jazdy i wspomniał, że zasadnicza cześć ich klientów to ludzie młodzi. Na pierwszy rzut oka może się okazać, że to wszystko nie jest związane z wiarą, ale tam jest tyle wartości, tyle momentów, że to, co budzi szacunek dla zdrowia, dla życia, budzi refleksję wiary i daje okazję, aby przyjść z czymś interesującym i ważnym. Jest też ogromna rzesza ministrantów zaangażowanych w tzw. ligi ministranckie. Oni nie tyle przyjdą z uwagi na to, że interesuje ich liturgia, ale dlatego, że lubią piłkę, bo mogą z kumplami pograć. To niesamowita szansa, abyśmy umieli zadać sobie pytanie: gdzie jest młody człowiek, gdzie go możemy spotkać i gdzie są środowiska, z którymi możemy współpracować? To też ruch skautowy, harcerski, w różnych strukturach ZHP, ZHR, Zawiszacy.
– Czasem można spotkać się ze stwierdzeniami księży, że młodzież w parafii owszem jest, ale tylko wtedy, gdy coś się dzieje, gdy jest jakaś akcja. Gdy zaś po danej akcji przychodzi czas tradycyjnych praktyk, ich już nie ma. Jak przełożyć duszpasterstwo akcyjne na duszpasterstwo tradycyjne? Jak zatrzymać młodych na dłużej, a nie na akcje?
– Myślę, że nie ma na to prostej recepty. Na pewnym etapie życia młodego człowieka trudno jest utrzymać go przy jednej bardzo konkretnej i konsekwentnej formie. Ale są i tacy młodzi, którzy z konsekwencją i systematycznością podchodzą do swojej wiary, a którym pomaga chociażby wspominany już Ruch Światło-Życie. Są i tacy, którzy poddadzą się trosce i formacji. Ale z drugiej strony, jest to sytuacja, w której wiele zależy od naszej mądrości. Młody człowiek może mieć jakieś wahania, może nawet w domu powiedzieć, a któż z nas tego nie robił: – Dzisiaj nie idę do kościoła! A mama i tata tylko spojrzeli i powiedzieli: – Idziesz! I nie mieliśmy wyboru – szliśmy! I tak jak kiedyś, jest i obecnie, ale mam wrażenie, że dziś jest za mało tych, którzy powiedzą z całym przekonaniem: – Idziesz! – i młody posłucha.
Dziś nie tyle trzeba się trzymać swoich doświadczeń i patrzenia na młodych z perspektywy 40-, 50- czy 60-letniego człowieka. Potrzeba umiejętności wsłuchiwania się i wczytywania w młodego człowieka. To, co jest stałe i to, co powinno być, jest ważne i dobre. Dajmy dobrą ofertę duszpasterską, liturgiczną młodym. Jeśli mówimy o Mszy św. – byłem przez szesnaście lat ceremoniarzem i nie jestem zwolennikiem „majstrowania” przy liturgii, bo liturgia powinna być liturgią, ale... jeśli ona daje sacrum, to ja nie wątpię, że młody człowiek przyjdzie. Bo jak będzie dobra liturgia, tam będzie dobry śpiew liturgiczny, pasujący do wrażliwości młodego człowieka. Jeśli będzie to w dobry sposób zorganizowane, i będzie to angażowało uczestnika, to młodzież przyjdzie! Środowiska wielu naszych miast pokazują, że są takie kościoły, gdzie jest duszpasterstwo młodzieży bez względu na to, czy to będzie Msza św. przy okazji wielkiego święta, czy ta sprawowana co niedzielę świątynia jest wypełniona. Ale przy jednym założeniu, że nie będzie to o godz. 10 rano, ale to musi być pewna godzina, pewien czas. Dlatego w miastach takich jak Warszawa, gdzie ja posługuję, w Łodzi czy w różnych innych są sprawowane Msze św. późnowieczorne w rozumieniu nie tylko o godz. 18 czy 19.30, ale i 20. Są bowiem różne uwarunkowania, które pokazują, że można, że warto, że opłaca się to zrobić dla młodych. Chodzi o to, byśmy umieli znaleźć jak najwięcej sojuszników w działaniach dla młodego człowieka. Jeśli już mamy rozmawiać o młodych, to nie co oni nie robią dobrego albo co robią złego, ale w jaki sposób ich przekonać, zachęcić, okazać to, co jest dobre, by rzeczywiście potrafili to przyjąć. To ogromna szansa. Parafia łączy w sobie dwa duszpasterstwa: duszpasterstwo młodzieżowe oraz duszpasterstwo powołań, które służy temu, by młody człowiek odnalazł swoją drogę z Panem Bogiem, albo drogę Pana Boga dla niego. To finał duszpasterstwa młodzieży. Mamy wspierać młodych, pomagać, aby chcieli, potrafili odnaleźć, zobaczyć sens bycia z Bogiem. To samo, jeśli mówimy o tej trochę starszej młodzieży akademickiej, czy lekko postakademickiej, to przecież widzimy wielu młodych ludzi, którzy szukają swego miejsca w świecie. Skończyłem studia, szukam pracy, albo ją znalazłem. Mam kogoś, nie mam nikogo, chciałbym mieć kogoś. Jak to wszystko oprzeć, jak znaleźć warunki do życia? To pytania i problemy, o których nie możemy zapomnieć. Oni przeżywając swoją wiarę, będą wnosili ją w życie. Jeśli połączymy szacunek dla ich życia, otwartość i serdeczność wiary, to mamy szansę, że Tym, który będzie działał, będzie Pan Bóg, a my obyśmy tylko tego nie popsuli!
* * *
Bp Marek Solarczyk
Przewodniczący Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży, delegat KEP ds. Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, a także delegat KEP ds. Powołań