Zdaleka widać, że zostały zmienione okna. Ale nadal nikt tu nie mieszka. Chociaż już na początku 2014 r. tutejsza społeczność, podczas zebrania zorganizowanego przez władze gminy i sołtysa, Janusza Starca, jednogłośnie zadecydowała, aby w budynku znalazły swoje nowe miejsce na ziemi polskie rodziny z Ukrainy.
Na początku był pomysł
Wszystko zaczęło się od pomysłu, który po obejrzeniu programu „Polski punkt widzenia” w TV Trwam, miał Jerzy Kozek. Mieszkaniec Krzywaczki wspomina: – W tym programie występowali m.in. pani Wiktoria Charczenko i ks. proboszcz z Ługańska oraz pan Michał Dworczyk, który był wtedy prezesem fundacji „Wolność i Demokracja”. Oni opowiadali o problemach w Donbasie, w Doniecku i w Ługańsku oraz apelowali o pomoc. Jerzy Kozek pomyślał wtedy o pustym budynku w Krzywaczce. Po czym zwrócił się z pomysłem do proboszcza parafii ks. Zbigniewa Drobnego oraz sołtysa Krzywaczki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Zbigniew przyznaje, że od momentu, kiedy przedszkole wyprowadziło się z budynku, niejednokrotnie się zastanawiał, jak można by to miejsce zagospodarować. Toteż gdy pojawił się pomysł, aby w nim zamieszkały polskie rodziny z Donbasu, chętnie się w jego realizację zaangażował.
Reklama
Te wydarzenia dobrze pamięta Wiktoria Charczenko reprezentująca rodziny, które będą mieszkać w remontowanym budynku. Prezes fundacji Pomoc Polakom Donbasu opowiada: – W styczniu 2015 r. zadzwonił pan Jerzy Kozek z Krzywaczki i zaprosił nas na spotkanie. Wtedy przyjechał z nami były konsul generalny Polski w Doniecku, dziś śp. Jakub Wołąsiewicz. Przyjechały też trzy rodziny, bo mieszkańcy Krzywaczki postawili warunek, że przyjmą swoich. Pani Wiktoria przyznaje, że w czasie spotkania wiele łez popłynęło.
Janusz Starzec potwierdza relację. I zauważa: – Może by się ludzie bali, gdyby nie wiedzieli, kto tu zamieszka, ale mieli okazję ich poznać, przekonać się, że to są rodziny z dziećmi, że mówią po polsku, że są katolikami. Sołtys dodaje, iż szczególnie starsi mieszkańcy Krzywaczki, pamiętający czasy II wojny światowej, byli wzruszeni i pozytywnie nastawieni do pomysłu.
Gmina przekazała budynek
Po tej decyzji trzeba było ustalić szczegóły i zgodnie z prawem przekazać budynek dla przybyłych z Donbasu rodzin. Po dyskusjach, nieraz burzliwych, radni gminy Sułkowice z burmistrzem Piotrem Pułką ustalili, że gmina przekaże budynek na rzecz fundacji z przeznaczeniem dla tych rodzin. Jerzy Kozek wyjaśnia: – Gmina Sułkowice, do której należy Krzywaczka, sprzedała notarialnie za 1 proc. wartości budynek. Od tej chwili jest on własnością fundacji. Reprezentująca ją Wiktoria Charczenko wyjaśnia: – Tak będzie przez najbliższe 10 lat, a gdy już rodziny odnajdą się w nowej rzeczywistości, wówczas mieszkania zostaną im przekazane na własność.
Reklama
Przyszli mieszkańcy Krzywaczki sami starają się angażować w remonty budynku, w pozyskiwanie funduszy na zakup potrzebnych materiałów i wykonanie niezbędnych prac wykończeniowych. – W czasie wakacji, przez dwa i pół miesiąca trzech mężczyzn pracowało w budynku całymi dniami; od 7 rano do 18 – mówi z uznaniem sołtys. Warto podkreślić, że wieś od razu przyszła im z pomocą. Jerzy Kozek informuje, że panowie zamieszkali u Jacka Biedka. Wiktoria Charczenko dodaje, że przyszli mieszkańcy tego domu bardzo się starają, chociaż łatwo im nie jest. – Rodziny pracują, bo muszą się same utrzymać – wyjaśnia. I zaznacza, że są bardzo serdecznie przyjmowani: – Igor, który w wakacje remontował budynek w Krzywaczce, zadzwonił do mnie i z przejęciem opowiadał, jak są tu traktowani. Mówił, że ktoś przyniósł im zupę, a ktoś inny kotlety, żeby nie byli głodni.
Zbierają fundusze i materiały
Ponieważ wciąż jeszcze jest wiele prac do wykonania i brakuje materiałów do remontu, fundacja Pomoc Polakom Donbasu, proboszcz z Krzywaczki oraz tutejsza parafia, w tym wspólnota Domowego Kościoła, szukają sposobów pozyskania funduszy. Starają się m.in. o zaproszenia na niedzielne Msze św., podczas których zespół (działający jeszcze w latach 90. XX wieku przy parafii w Ługańsku, a składający się z przedstawicieli rodzin, które zamieszkają w Krzywaczce) gra i śpiewa, a Wiktoria Charczenko daje świadectwo. Opowiada m.in., jak to Matka Boża opiekuje się swymi czcicielami, którzy przybyli do Polski – ziemi swych przodków, a dziś także ich ojczyzny, bo prezydent RP Andrzej Duda przyznał większości z nich polskie obywatelstwo.
Ks. Zbigniew Drobny, sam wspierający zaproszone rodziny, przyznaje, że stara się przekonać kapłanów, aby pomogli nowym mieszkańcom Krzywaczki. Zauważa, że czasem, gdy już proboszcz poczynił zobowiązania, to trudno planować w krótkim czasie kolejne zbiórki. Z uznaniem mówi o proboszczu w Krzęcinie: – Ks. Zdzisław Budek wyznał, że ta sprawa też mu leży na sercu, zaprosił zespół do parafii i przeznaczył ofiarę, złożoną w niedzielę na tacę, na wykończenie budynku w Krzywaczce.
Reklama
Moi rozmówcy dodają, że z tą otwartością spotkali się także w innych parafiach i wymieniają ks. Wiesława Cygana z Kalwarii, ks. Kazimierza Klimczaka z parafii w Krakowie-Mydlnikach czy ks. Tadeusza Różałowskiego z Makowa Podhalańskiego. Lokalna społeczność jest za tę formę wsparcia bardzo wdzięczna. Okazuje się jednak, że na prace wykończeniowe trzeba jeszcze ok. 300 tys. zł. Jerzy Kozek przyznaje, że najbardziej są potrzebne pieniądze na zakup niezbędnych do wykończenia materiałów. Wylicza: – Trzeba zrobić podłogi, położyć płytki ceramiczne w kuchniach i łazienkach, pomalować wnętrza. A wcześniej wykonać ogrzewanie i hydraulikę.
W Krzywaczce tak mają
Podkreśla, że chęć pomocy wyraziła Izba Gospodarcza z Sułkowic: – Było spotkanie z prezesem Stanisławem Biernatem i Januszem Strzebońskim – jego zastępcą. Podaliśmy listę potrzebnych materiałów. Czekamy na decyzję. Właściciel hurtowni „Kalbud 2” z Czarnego Dunajca ma przekazać drzwi do wnętrza budynku. Sołtys wyjaśnia: – Można pomagać i gotówkowo, i rzeczowo. Lista potrzeb jest długa. Najlepiej dzwonić do Jerzego Kozka i proponować przekazanie konkretnych rzeczy. Zauważa, że może tak być, iż dana hurtownia czy przedsiębiorstwo dysponuje materiałami, które przy trwających remontach mogą się okazać bardzo potrzebne.
Reklama
Gdy z uznaniem wyrażam się na temat ich zaangażowania, sołtys wyjaśnia, że w Krzywaczce ludzie tak mają. Jak się ich o coś poprosi, jak ks. proboszcz w niedzielę ogłosi, że trzeba pomóc, to od razu jest pozytywna odpowiedź. Ksiądz potwierdza tę opinię. Przyznaje, że się jeszcze nie spotkał, aby w Krzywaczce ktoś mu powiedział, że nie pomoże. Oczywiście, na miarę swoich możliwości. I powołuje się na film z cyklu parafia z sercem, gdzie Krzywaczka została nazwana „Parafią ludzi życzliwych”. Jerzy Kozek dodaje także: – Gdy 13 sierpnia zespół grał w Kalwarii, a pani Wiktoria dawała świadectwo, to sobie uświadomiłem, że to, co się teraz dzieje, jest dziełem Matki Bożej. My tylko jesteśmy narzędziem w ręku Maryi. A Józef Dusza zauważa: – Doświadczenie szukania domu to jest też doświadczenie Jezusa i Jego rodziny. A wszystkim, którzy otwierają drzwi przed gośćmi, warto przypomnieć, że: „Gość w dom, Bóg w dom”.
Proszą o wsparcie
Już na zakończenie spotkania w Krzywaczce zapytałam moich rozmówców, dlaczego warto pomagać? Józef Dusza zauważa: – Jeśli ktoś prosi o wsparcie albo sami widzimy, że potrzebuje pomocy, to myślę, iż jest to wręcz nasz obowiązek odpowiednio zareagować. Jerzy Kozek przekonuje, że pomaganie daje człowiekowi radość i satysfakcję, a ks. Zbigniew Drobny dodaje: – Warto przypomnieć, iż dobro wraca podwójnie…
Jak informuje sołtys, w Krzywaczce mieszkają 1673 dorosłe osoby. Ta lokalna społeczność zaprosiła do siebie 19 osób! O pomoc dla nich prosimy także czytelników „Niedzieli Małopolskiej”. Każda forma wsparcia jest na wagę złota: modlitwa, ofiarowanie cierpień przez ludzi chorych i materialne wsparcie. Polskie rodziny z Ukrainy są w potrzebie. Pomóżmy rodakom!
nr tel. do Jerzego Kozka: 601-441-032
nr konta: Bank PEKAO
45 1240 6074 1111 0010 6836 5388