Skrótowe, z konieczności, relacjonowanie treści filmu Denisa Villeneuve’a „Blade Runner 2049” nie ma sensu. Dość powiedzieć, że to rodzaj kontynuacji „Łowcy androidów” – („Blade Runner”) Ridleya Scotta z 1982 r.
Film, uznawany za arcydzieło, jeden z najważniejszych obrazów science fiction w historii, w Polsce pojawił się po upadku PRL.
W polskich kinach miał premierę w 1990 r., ale był znany z kaset video. Znany i zapamiętany, bo scenariusz oparty na motywach powieści Philipa K. Dicka niepokoił i poruszał, a główne role grali – dobrze i sugestywnie – znani i lubiani aktorzy. Z racji pozycji, jaką sobie wyrobił film sprzed 35 lat, „Blade Runner 2049” z góry był skazany na porażkę. A jednak porażki nie ma – przeciwnie. Jasne, że w tym nowszym obrazie czuje się oddech prawdziwie kultowego filmu Scotta i pobrzmiewają w nim echa poprzednika, ale Villeneuve rozwija historię, sprowadzając ją na nowe tory. Widzowie, którzy nie stronią od filmów s.f., nie zawiodą się.
Pomóż w rozwoju naszego portalu