Cały tydzień trwał w Krakowie pierwszy Światowy Dzień Ubogich, ustanowiony przez papieża Franciszka. Archidiecezjalne obchody rozpoczęły się 12 listopada Mszą św. odprawioną wieczorem w kościele św. Barbary oraz akcją modlitewną „Jerycho”. Przez cały czas trwania wydarzenia wszyscy zainteresowani modlili się za archidiecezję, Kraków i w intencji Nowej Ewangelizacji. Jak przekonywał w czasie konferencji prasowej ks. Dariusz Raś (przedstawiciel komitetu organizacyjnego i jego koordynator), wydarzenie ma nas uczulić na ludzi ubogich, którzy nieraz wstydzą się swego ubóstwa.
W czwartkowy wieczór 16 listopada w bazylice Mariackiej abp Marek Jędraszewski przewodniczył Mszy św. Był to równocześnie początek prowadzonych przez ks. Mirosława Toszę i wspólnotę Betlejem rekolekcji pod hasłem „Ubogi niech do mnie przyjdzie”. W homilii Metropolita Krakowski przekonywał: – Nie będzie prawdziwej czci oddawanej Chrystusowi Eucharystycznemu, jeśli nie uklękniemy przed Chrystusem, który czeka, by Go ogrzać, nakarmić, przygarnąć, a przede wszystkim z miłością spojrzeć w Jego oczy tak, jak patrzy się na kogoś, kto jest bliski i komu chcemy pozwolić, by mógł na nas spojrzeć swoim wzrokiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Istotnym elementem projektu był „Namiot Spotkań”, który od wtorku 14 listopada zajmował znaczną przestrzeń na Małym Rynku. We wnętrzu namiotu można było spotkać bardzo wiele osób. Julia, która w sobotnie popołudnie rozdawała odwiedzającym gorącą kawę i herbatę, stwierdziła: – Trzeba pomagać ludziom, którzy nie mają domu, a czasem nie mają nawet co jeść. Przecież w każdej chwili możemy się znaleźć w takiej sytuacji. Wolontariuszka przyznała, że zachowanie korzystających z pomocy jest różne, ale większość z nich okazuje wdzięczność. A niektórzy nawet proponują ze swej strony pomoc.
Spotkana w namiocie rzeczniczka Światowego Dnia Ubogich w archidiecezji krakowskiej s. Teresa Pawlak, albertynka, zauważa: – To jest miejsce, które przyciąga ludzi. Praktycznie od 10 rano do 21 wieczorem namiot przeżywa oblężenie. Dodaje, że zainteresowani przychodzą m.in. po porady prawnika i psychologa. I relacjonuje: – Jedni piją kawę, jedzą darmowe posiłki, ale są i tacy, którzy korzystają z sakramentu pojednania. Można prosić o modlitwę. Zaznacza, że w intencji potrzebujących i wszystkich, którzy są zaangażowani w pomaganie, nieustannie trwa modlitwa w kościele św. Barbary.
Oceniając wstępnie realizację projektu, s. Teresa Pawlak stwierdza: – Myślę, że wstrzeliliśmy się w potrzeby osób, które tutaj przychodzą. Widzimy, że są zadowolone. W trakcie indywidualnych spotkań wiele rzeczy się wyjaśnia. Nie wiemy, czy to jest tylko chwilowy zapał, ale są tacy, którzy mówią, że to miejsce im dużo dało, że dostali szansę, ale też wsparcie. Przekonują, jak cenne są dla nich rozmowy z siostrami, z kapłanami, z wolontariuszami. W czasie tych dni ubodzy zobaczyli, że nie są gorsi i mogą ze sobą, ze swym życiem wiele zrobić.