Reklama

Kiedy powstaje Kościół?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W katedrze pachniało czystością i świeżo palonymi kadzidłami. Ludzie powoli schodzili się na Mszę św. Mieli podczas niej poznać swojego nowego ordynariusza. Niewielu parafian zdążyło spotkać go osobiście (przybywał z misji w Afryce), z tym większym więc podnieceniem i zaciekawieniem rozprawiali o jego przyjściu.

Przed wejściem do katedry zebrał się spory tłumek żywo dyskutujących niewiast.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Powiem pani, że dowiedziałam się, iż on naprawdę jest wierzący.

– Co też pani wygaduje, przecież wiadomo, że jak biskup, to wierzący.

– Wcale bym taka pewna tego nie była – odpaliła starsza z kobiet.

– Oj wstydziłybyście się, człowiek do nas przychodzi, a wy o nim już złośliwie plotkujecie – dwie kobiety umilkły pod karcącym spojrzeniem wysokiego, szpakowatego mężczyzny, który z wyglądu przypominał Franciszka Pieczkę.

– Ale przyzna pan, że jakoś to dziwnie wygląda. Zwykle ingres nowego biskupa odbywa się z pełną pompą, a tu tylko zapowiedzieli Mszę św. i nic więcej – starsza z kobiet wyraźnie odzyskała rezon i nadal zdradzała skłonność do dzielenia się swoimi wątpliwościami z innymi parafianami.

– Może i inaczej, ale czy każdy biskup ma obowiązek spełniać pani wyobrażenia? – „Pieczka” uśmiechnął się ciepło.

Reklama

– O, może ksiądz wie coś więcej! – młodsza z kobiet ruszyła truchtem za przechodzącym obok młodym wikarym.

– Szczęść Boże, proszę księdza. Kiedy ten nasz nowy biskup ma się tu zjawić?

– Przyjdzie.

– No wiem, ale kiedy? Chcielibyśmy go godnie u nas powitać.

– Spokojnie, jak go znam, to na pewno nie spóźni się nawet o minutę.

– Czemu wy wszyscy jesteście dziś tacy tajemniczy? – dla pewności, że jej nie ucieknie, złapała go za rękaw sutanny.

– Na pewno będzie. Trochę cierpliwości i wszystko będzie pani wiedziała.

W tym momencie spojrzenie kobiety powędrowało na zarośniętego nędzarza, który skromnie ukląkł przy schodach wiodących do katedralnego wejścia.

– Jakiś obcy, naszych to już rozpoznaję – pomyślała i obojętnie minęła go, drepcząc za znikającym w przedsionku wikarym.

Kościół był już pełny po brzegi, nawet w nawach bocznych wierni stali, dotykając się ramionami i plecami. Wszyscy byli podekscytowani czekającym ich wydarzeniem. Z pierwszych ław słychać było głośno odmawiany Różaniec. To szefowa Rady Parafialnej i jej koleżanki prowadziły ostatnią dziesiątkę.

Przy ostatniej zdrowaśce zauważyły, że w pierwszej ławce cicho usiadł zarośnięty nędzarz, który dotąd tkwił przy wejściu. Jedna z pań wstała i delikatnie zwróciła mu uwagę:

– Proszę pana, to raczej nie jest miejsce dla pana. Tu zwykle siadają inni ludzie – wyszeptała.

Reklama

Mężczyzna spokojnie skinął głową i – lekko utykając na prawą nogę – powlókł się do ławek pod chórem. Mógł mieć nie więcej niż pięćdziesiąt kilka lat, jednak był wyraźnie zaniedbany. Może tylko nie śmierdział tak intensywnie jak większość ludzi w jego położeniu. Zapaliły się światła i z chóru popłynął dźwięk organów.

– Mamy dziś wyjątkowy zaszczyt, nasz nowy biskup wygłosi dziś do nas swoje pierwsze słowo – głos wikarego, który koncelebrował nabożeństwo, był ciepły i spokojny. Proboszcz uniósł ręce w górę i rozpoczął celebrację Eucharystii. Wikary z przejęciem odczytał słowa Ewangelii. Kościół wypełniony był tak szczelnie, iż można było odnieść wrażenie, że wspólnie oddycha i myśli, że wypełnia go jedno ciało, które razem doznaje, czuje i marzy. Proboszcz, wysoki, postawny mężczyzna z całkowicie posiwiałymi skroniami, wolno wstał i podszedł do mikrofonu.

– A teraz proszę, aby przemówił do nas nasz nowy pasterz, biskup Jan Pustelnik.

W kościele zapadła taka cisza, że słychać było jedynie rzężenie starych głośników.

Cisza trwała i ... nie działo się nic. Nikt nie wyszedł z zakrystii. Nikt, odziany w uroczysty ornat, nie stanął na miejscu proboszcza. Ten zaś siedział niewzruszony, wpatrzony gdzieś kilka centymetrów ponad spojrzeniami swoich parafian. Nagle z ławki pod organami wygramolił się niedbale odziany, zarośnięty człowiek. Właściwie każdy z obecnych w kościele miał okazję wcześniej go zobaczyć. Teraz szedł wolno w kierunku ołtarza. Ciszę zaczęły przerywać ostre syknięcia i narastający gwar szeptów. Mimo wszystko tłum rozstępował się, aż pomiędzy ludźmi utworzyła się ścieżka wiodąca ku pustemu miejscu przy mikrofonie.

Reklama

Zaniedbany mężczyzna stanął właśnie tam.

– Nazywam się Jan. Jan Pustelnik.

Przez katedrę przeszedł pełen emocji szum.

– Pozwólcie, że przypomnę wam znajome słowa:

„Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie». Wówczas zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?». A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili»” (Mt 25, 34-40).

Biskup miał donośny, dźwięczny głos. Wyjął z kieszeni maszynkę do golenia i przez kilka minut golił nią twarz, aż stała się gładka.

– Czy teraz jestem bardziej godny zauważenia? – zawiesił głos i spojrzał na tłum stojący kilka metrów od niego.

– Widzę tu mnóstwo ludzi, dobrych ludzi, ale nie widzę Kościoła!

Ludzie stali w milczeniu. Wielu z nich spuściło oczy...

* * *

Nie martwcie się. Wymyśliłem całą tę sytuację, biskupa Pustelnika też stworzyła moja wyobraźnia. Całość zdarzenia oparłem na prawdziwej historii pastora Jeremiaha Steepka. On rzeczywiście zrobił coś podobnego...

Autor też stoi teraz ze spuszczonym wzrokiem...

2017-12-27 10:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Od niekatoliczki do założycielki pierwszego katolickiego klasztoru w Etiopii

2024-11-08 13:16

[ TEMATY ]

klasztor

Etiopia

Karol Porwich/Niedziela

Miała 16 lat, gdy po raz pierwszy uczestniczyła w Eucharystii. Fascynacja pięknem liturgii doprowadziła ją do Kościoła katolickiego. Serce Haregeweine było jednak niespokojne. Marzyła o stworzeniu w swej rodzinnej Etiopii wspólnoty, która modliłaby się w lokalnym języku i służyła miejscowej ludności. Po latach modlitwy i zbierania środków, otworzyła benedyktyński klasztor w stołecznej Addis Abbebie. Zakonnice z tej wspólnoty otrzymały tytuł „emahoy”, co po amharsku znaczy „moja matka”.

Matka Haregeweine jest pionierką w tworzeniu rodowitego katolickiego życia zakonnego w Etiopii. Podkreśla, że od początku jej pragnienie wykraczało jedynie poza bycie katolicką zakonnicą. To udało jej się zrealizować wstępując do międzynarodowej wspólnoty Małych Sióstr Jezusa (założonych przez św. Karola de Foucaulda). Jak wyznała czuła się w niej szczęśliwa i kontynuowała swą formację zakonną w kilku krajach, m.in. w Nigerii, Kenii, Egipcie, Francji i Włoszech, nieustannie poszukując odpowiedzi na swoje duchowe pytania. Nadszedł rok 2007. Uczestniczyła w seminarium na temat etiopskich tradycji monastycznych i wtedy poczuła, że znalazła odpowiedzi, których od lat szukała. Ten moment zapoczątkował i ukierunkował jej misję: założenia katolickiego klasztoru, który odzwierciedlałby wyjątkową duchową i kulturową tożsamość Etiopii.
CZYTAJ DALEJ

Miara wartości u Boga jest inna niż u człowieka

2024-10-16 09:53

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Richard Mayer/commons.wikimedia.org

Rozważania do Ewangelii Mk 12, 41-44.

Niedziela, 10 listopada. Trzydziesta druga niedziela zwykła
CZYTAJ DALEJ

Atak na franciszkański Klasztor Świętego Ducha w Walencji

2024-11-10 12:22

[ TEMATY ]

franciszkanie

atak

ofiary

Walencja

pixabay.com

Nie żyje zakonnik, a trzech innych jest rannych. Sprawca jest poszukiwany. Mężczyzna w średnim wieku zaatakował franciszkanów z Klasztoru Świętego Ducha w Gilet w prowincji Walencja we wschodniej Hiszpanii, „wszystkim, co wpadło mu w ręce” - poinformowała agencja EFE.

Portal wPolityce.pl podaje, że napastnik, który krzyczał, że jest Jezusem Chrystusem i zamierza zabić mnichów, wdarł się do budynku klasztoru w sobotę przed południem – poinformował regionalny portal A Punt.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję