Niemało komentarzy wywołał już – a pewnie kolejne pojawią się wkrótce – ślub, którego chilijskiej parze stewardesy i stewarda udzielił na pokładzie samolotu papież Franciszek. Przypomnijmy, że w trakcie lotu Franciszka z Rzymu do Santiago – Carlos Ciuffardi i Paola Podest podeszli do wyjątkowego pasażera z prośbą o błogosławieństwo. Papież chwilę z nimi porozmawiał. Dowiedział się, że kilka lat temu wzięli ślub cywilny oraz że mieli zamiar zawrzeć ślub kościelny, ale przeszkodziło im w tym trzęsienie ziemi, podczas którego uległ zniszczeniu parafialny kościół. A ponieważ chcieli tego nadal, Papież postanowił udzielić im sakramentu na pokładzie samolotu. Watykan potwierdził, że małżeństwo zostało zawarte ważnie, zgodnie z doktryną i prawem kościelnym. Krytycy jednak otwarcie pytają Ojca Świętego: A co z pewnością, czy oboje nupturienci byli ochrzczeni? Czy nie jest to czasem sygnał deprecjonujący proces przygotowania do małżeństwa? W Internecie, szczególnie w anglosaskiej – konserwatywnej – blogosferze pojawiły się już nawet żarty na ten temat.
Papieża bronią jego zwolennicy. Ich zdaniem – wyrazicielem jest tu np. brytyjski katolicki tygodnik „The Tablet” – takimi i podobnymi gestami Franciszek chce wskazać drogę dla Kościoła i usunąć przeszkody w głoszeniu Ewangelii, które są jak te ciernie z przypowieści o ziarnie i siewcy – spowolniające wzrost ewangelicznego ziarna albo w ogóle niepozwalające mu wzrosnąć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu