Ksiądz Stefan Frelichowski przez pierwsze miesiące po święceniach kapłańskich pełnił najpierw funkcje kapelana i sekretarza biskupa chełmińskiego Stanisława Wojciecha Okoniewskiego. Od stycznia 1938 r. posługiwał jako wikariusz w parafii pw. Trójcy Świętej w Wejherowie, a od 1 lipca tegoż roku był wikariuszem parafii Mariackiej w Toruniu. Najdłuższa, bo ponad 5-letnia, jego posługa kapłańska miała miejsce w więzieniach oraz obozach. To przede wszystkim w tamtych ekstremalnych warunkach realizowało się jego powołanie kapłańskie.
Zatroszcz się o spotkanie przy stole
Reklama
Ze wspomnień najmłodszej siostry ks. Stefana Marcjanny dowiadujemy się, że bratu brakowało ważnego aspektu wspólnych spotkań kapłanów w parafii Mariackiej w Toruniu. Podzieliła się tym przy okazji przywołania genezy ich obecności w Toruniu. Przez lata związani byli bowiem z Chełmżą. Oddajmy jej głos: „Wydaje mi się, że o przeprowadzce do Torunia zadecydował mocno jeszcze jeden fakt. Wikarzy przy kościele Najświętszej Maryi Panny nie stołowali się w parafii. Wicek był z tego bardzo niezadowolony, brakowało mu wspólnego stołu, przy którym spędzało się czas. Biorąc to wszystko pod uwagę, rodzice, za namową Wicka, przeprowadzili się do Torunia. Przeżywali jednak bardzo wyjazd z Chełmży, w której spędzili tyle lat i pozostawili rodzinę. Przeprowadziliśmy się w maju 1939 r. Zamieszkaliśmy przy ul. Fosa Staromiejska 24. Była to wielka wygoda dla brata. Z tego domu prowadziła długa klatka schodowa do ul. Franciszkańskiej, a stamtąd do Rynku Staromiejskiego. W ten sposób Wicek bardzo szybko docierał do domu i do kościoła. Do domu przychodził najczęściej na posiłki”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
O co się upominał ks. Stefan? O wspólny kapłański stół. Wrażliwość, którą wyniósł z domu, dopominała się spotkania przy stole.
Nie myśl tak często o sobie
Współwięzień ks. Stanisław Biedrzycki tak po wojnie przywoływał postać ks. Stefana: „Na tle tej ogólnej atmosfery myślenia tylko o sobie, aby przetrwać, czasem za wszelką cenę, postać śp. ks. Stefana jaśniała wspaniałym blaskiem miłości dla braci.
Patrząc na niego w tych trzech obozach, odnosiłem wrażenie, że zachowuje się tak, jakby biskup przydzielił mu tu placówkę duszpasterską.
Swoją gorliwością duszpasterską obejmował najpierw nas, kapłanów. Zastanawiające było dla mnie jako dla neoprezbitera w 1939 r., że On, młody kapłan, potrafił przez swą wielką pobożność kapłańską zasłużyć sobie na miano ojca duchownego. Byli tam przecież kapłani starsi, profesorowie, były wyższe godności kościelne, ale w modlitwach, rozmyślaniach, przewodniczył nam śp. ks. Stefan”.
Przywołane słowa można odnieść do każdego z nas, w tym także do kapłanów i zapytać o postrzeganie innych ludzi na osobistej drodze wiary i powołania kapłańskiego. Jaką oni odgrywają rolę? Czy ja o nich zabiegam? Co chcę im dać?
Szukaj tych, którzy są zagubieni
Reklama
Współwięzień ks. Tadeusz Sukiennik po wojnie wspominał: „Z ks. Wincentym Frelichowskim zetknąłem się bezpośrednio na I sztubie bloku 28. Szare, smutne życie wypełniało każdy dzień obozu. Więźniowie zmęczeni pracą, zgłodniali chciwie spożywali lichą strawę obozową i wyczekiwali na schyłek dnia, by złożyć zbolałe kości na pryczę obozową. Każdy był zajęty sobą, myślał tylko o zaspokojeniu głodu. Dzień tu przeżyć było wielką rzeczą. Ks. Wincenty umiał się wznieść wyżej, ponad to szare życie obozowe.
Na środku izby stał duży piec, za nim można było się ukryć. I tutaj jeden z kapłanów, przeważnie ks. Wincenty, sprawował ofiarę Nowego Zakonu. Reszta kolegów, przeważnie kapłanów, siedziała przy stołach, mając przed sobą menażki i kubki – na wszelki wypadek kontroli władz, lecz w skupieniu i duchu katakumbowym uczestniczyła w ofierze Mszy św.
Ks. Wincenty obóz uważał za swoją parafię, pamiętał, że dobry pasterz idzie szukać owieczek”. W tej specyficznej sytuacji szukał, a może lepiej powiedzieć, walczył o drugiego człowieka. Rodzą się pytania: Czym my sami, czym kapłani, jesteśmy tak zajęci, że myślimy często przede wszystkim o sobie? Dlaczego tak trudno wyjść ze swojego ułożonego świata i pójść szukać tych, którzy żyją w lęku i cierpią?