Akt 5 listopada zawierał obietnicę powstania Królestwa Polskiego, pozostającego w niesprecyzowanej „łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami”. W proklamacji nie określono granic przyszłej monarchii, a słowo określające jej status – „samodzielne” zamiast „niepodległe”, nie satysfakcjonowało Polaków.
Mogło być tylko działaniem pozornym, propagandowym. Niemniej był to postęp, co potwierdziły wydarzenia kolejnych miesięcy. Proklamacja nie dawała oczywiście konkretnej wizji przyszłej niepodległej Polski, jednak wywołała tak szeroki oddźwięk, że jego ogłoszenie okazało się ważnym, jeśli nie kluczowym czynnikiem w staraniach o odzyskanie niepodległości przez Polskę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rezultat bitew
Akt nie powstał sam z siebie, Niemcy i Austro-Wegry zmusiły do tego wydarzenia. Po dwóch latach wojny ich zasoby były w opłakanym stanie, tymczasem ziemie zaboru rosyjskiego wciąż były potężnym rezerwuarem rekruta. Rosjanie przeprowadzili tylko częściową mobilizację. Wiadomo też było, że Polacy nie zaciągną się do wojska bez perspektywy odbudowy swojego państwa.
Reklama
Po bitwie pod Kostiuchnówką na Wołyniu, w lipcu 1916 r., w której I Brygada Legionów Polskich zapobiegła przerwaniu frontu przez wojska rosyjskie, gen. Erich Ludendorff, szef sztabu Frontu Wschodniego, od dawna zwolennik koncesji na rzecz Polaków, w liście do władz w Berlinie, postulował utworzenie zależnego od Niemiec państwa polskiego i zbudowanie polskiej armii. Jego zdaniem, mogło dać to Niemcom zwycięstwo na froncie wschodnim.
Nie było to nic nowego, już wiosną 1916 r. mówiono o tym w rządzie i parlamencie. – Niemcy czy Austro-Węgry nie zamierzały stawiać kwestii odrodzenia Polski. Postawił ją rezultat bitew. Teraz jest już na tapecie i wymaga rozwiązania – mówił w parlamencie kanclerz Theobald von Bethmann-Hollweg.
Złączeni ze sobą
Gdy 5 listopada 1916 r. władze niemieckie i austro-węgierskie wydały proklamację, z podpisami swych generalnych gubernatorów Hansa Hartwiga von Beselera i Karla Kuka, zawierającą obietnicę powstania Królestwa Polskiego, pozostającego w niesprecyzowanej „łączności z obu sprzymierzonymi mocarstwami”, sprawa Polski stała się głośna.
Wydrukowana w polskich, niemieckich i austriackich gazetach i rozplakatowana m.in. w Warszawie proklamacja, wywołała umiarkowaną radość Polaków. W Warszawie odbyły się uroczystości w katedrze, gdzie odprawiono „Te Deum” i na Zamku Królewskim, gdzie odegrano „Boże, coś Polskę” i wywieszono polskie flagi.
– Oby to powołane dzisiaj Królestwo Polskie weszło jako silne ogniwo do związku państw Europy, zależnych od siebie nawzajem, bo złączonych ze sobą równymi interesami duchowymi, politycznymi i gospodarczymi – mówił warszawski generał gubernator von Beseler.
Szafarz polskiej krwi
Reklama
9 listopada 1916 r. ukazała się proklamacja obu gubernatorów, w sprawie ochotniczego wstępowania do wojska. Tłumaczyli, że w związku z wojną władze w nowym polskim państwie będą sprawować tymczasowo władze okupacyjne, ale już teraz co nieco jest możliwe.
M.in. „urządzenia państwowe, które mają poręczyć trwałe ugruntowanie państwa Waszego, jego ukształtowanie i bezpieczeństwo”. W tym wojsko. „Stańcie więc przy nas, jako ochotnicy i pomóżcie nam uwieńczyć zwycięstwo nasze nad Waszym prześladowcą” – apelowali gubernatorzy.
Apel miał zaowocować rzeszą ochotników. Zakładano, że w ciągu pół roku uda się stworzyć trzy dywizje liczące ok. 36 tys. żołnierzy. W ten sposób miały powstać „polskie siły zbrojne” (Polnische Wehrmacht), podporządkowane von Beselerowi jako naczelnemu wodzowi.
Plany te pokrzyżował ogłoszony równolegle tajny werbunek do Polskiej Organizacji Wojskowej. Centralny Komitet Narodowy w Warszawie ogłosił 10 listopada odezwę. „Armię, będącą najczystszym wyrazem woli i zapału narodu, musi powołać Rząd Polski, jedyny uprawniony szafarz polskiej krwi” – zastrzeżono.
Pod berłem Rosji
Proklamacja cesarzy wywołała protesty państw zachodnich i Rosji.„Rząd rosyjski widzi w tym akcie Niemiec i Austro-Węgier wielkie naruszenie prawa międzynarodowego, które zakazuje zmuszania mieszkańców zajętego terytorium do podnoszenia broni przeciw ich własnej ojczyźnie” – czytamy w komunikacie z 15 listopada.
Reklama
Rosja ponowiła przyrzeczenie stworzenia Polski złożonej z wszystkich ziem polskich. Polska, po zakończeniu wojny, miała mieć prawo samodzielnie urządzić swoje życie narodowe, kulturalne i gospodarcze pod berłem Rosji. Sprawy polskiej nie dało się już zamieść pod dywan.
Car Mikołaj II do celów wojny zaliczył odbudowę Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech części, dotąd rozdzielonych. Jak jednak należało przypuszczać na podstawie wcześniejszych oświadczeń, w unii z Imperium Rosyjskim.
W odpowiedzi władze Niemiec wskazały, że Królestwo Polskiepowołano aktem końcowym Kongresu Wiedeńskiego; tymczasem Rosja wchłonęła samodzielną Polskę, zabrała jej samodzielność, a w końcu zniknęła nawet nazwa Polski i pozostało tylko gubernatorstwo nadwiślańskie. Dlatego swoim aktem państwa centralne przywróciły zasady prawne z roku 1815.
Tymczasowa rada
Początkiem wprowadzania w życie „Aktu…” było powołanie w styczniu 1917 r. Tymczasowej Rady Stanu (z siedzibą w nie istniejącym już dziś warszawskim Pałacu Kronenberga, u zbiegu ulicy Królewskiej i placu Małachowskiego). Powstała na podstawie rozporządzeń gubernatorów warszawskiego i lubelskiego. Jej inauguracja odbyła się 14 stycznia 1917 r. na Zamku Królewskim w Warszawie. Rada została pomyślana jako organ doradczy, przygotowujący powstanie przyszłych instytucji państwowych.
Żywot TRS był krótki. Wystąpienie przez nią pod adresem władz okupacyjnych z żądaniami przekraczającymi jej uprawnienia, m.in. przejęcia szkolnictwa i sądów oraz ustanowienia za jej zgodą regenta, a także utworzenia niezależnej od okupantów armii doprowadziło do kryzysu.
Reklama
Władze okupacyjne zgodziły się na powołanie armii polskiej, pod warunkiem jej całkowitego podporządkowania państwom centralnym. Na znak sprzeciwu z Rady ustąpił Piłsudski. Po jego aresztowaniu w lipcu 1917 r. i po tzw. kryzysie przysięgowym w Legionach Polskich, w sierpniu, większość członków TRS podała się do dymisji.
Usuwał głaz
Akt 5 listopada wywołał szeroki oddźwięk. Jego ogłoszenie zdaje się dziś kluczowym czynnikiem w polskich staraniach o odzyskanie niepodległości. Wywołał efekt kuli śnieżnej. Zmusił państwa Ententy do nacisku na Rosję, aby zaoferować będącym pod jej zaborem Polakom konkurencyjną – wobec „Aktu…” ofertę.
Rosja taką ofertę przedstawiła. Po niej były kolejne proklamacje, oferty i deklaracja. Także amerykańska; o niepodległości dla Polski mówił wkrótce przed przystąpieniem Stanów Zjednoczonych do wojny prezydent Thomas Woodrow Wilson.
Mimo różnych zastrzeżeń wobec „Aktu…”, stwierdzić trzeba, że stworzył on moment przełomowy dla sprawy polskiej – oceniał Władysław Pobóg-Malinowski, autor do dziś czytanej „Najnowszej historii politycznej Polski 1864-1945”. „Usuwał głaz najcięższy z jej grobu; wyprowadzał ją przecież z zamkniętego koła zmowy zaborców, na szeroką płaszczyznę międzynarodową. Ponownie zepchnąć Polski do grobu nie można już było...” – pisał.
Po fiasku TRS, w październiku 1917 r. władze okupacyjne ustanowiły Radę Regencyjną, która zgodnie ze słowami powołującego ją „Patentu” zastępowała króla i regenta. To Rada Regencyjna mogła rok później przekazać władzę Józefowi Piłsudskiemu.