Każdy ma swoją drogę do zbawienia. Wiedzie ona często bardzo krętymi ścieżkami, ale nie to jest ważne. Ważne jest dotarcie. Włączmy GPS na Boga, na zbawienie i niech nas prowadzi. Przewodnikiem niech będzie nam Pan Jezus i Dekalog. Pokusy, co prawda, zwodzą nas na manowce, ludzkie słabości i pokusy czają się w ukryciu, grzech zaniechania tryumfuje nad wolą dotarcia do celu. Sami zakłócamy pracę tego GPS-u. O tym właśnie chciałem Państwu napisać. W czasie Liturgii w spowiedzi powszechnej mówimy: „(...) bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Osobiście szukam wówczas w sobie winy, szukam błędnej myśli, zagubienia w mowie, złych uczynków i zaniedbania. W lustrze dni, odbiciu życiowej aktywności odnajduję to, co skutkuje moją prośbą o wybaczenie za wymienione wyżej niedoskonałości.
Św. Jan Paweł II potrafił to wszystko przelać w nasze serca. Wymagał, abyśmy sami od siebie wymagali! Nadchodzący Dzień Papieski to dla mnie refleksja, przypomnienie tego, jak pewnego dnia zrozumiałem, jak łatwo zgrzeszyć myślą. Wspomnienie św. Jana Pawła II wiąże się w tym przypadku z... muzyką. Latem 2004 r. wraz z zespołem Drum Freaks graliśmy w Rzymie na festiwalu Villa Celimontana. Czas wolny, oczywiście, spędzaliśmy, dzieląc go między zabytki a Watykan. Z Milem Kurtisem trafiliśmy do znanego świetnie pielgrzymom sklepiku po prawej stronie Bazyliki św. Piotra. Drobiazgi dla bliskich i ciepłą rozmowę z polskimi siostrami w nim obsługującymi wspominam jako piękną chwilę. Siostra Miriam kończyła swoją bytność w Watykanie, gdzie również opiekowała się wraz z innymi siostrami Janem Pawłem II. Za kilka tygodni miała wracać do Polski.
Nasz Papież zwykł obdarowywać wracające do kraju siostry garściami poświęconych różańców dla bliskich. Obietnica, że po jednym wraz z Milem otrzymamy już w ojczyźnie, zabrzmiała pięknie. Czas płynął, mijały miesiące, nadszedł pamiętny dzień 2 kwietnia 2005 r. O różańcu dawno zapomniałem, co tłumaczę tym, że ludzka pamięć bywa zawodna. I nagle jesienią telefon! Zadzwonił Milo i oznajmił, że siostra Miriam wróciła po uporządkowaniu watykańskich spraw do Polski i przekazała mu dla mnie różaniec. W takich chwilach łzy stają w oczach. Z jednej strony niedawne pożegnanie Jana Pawła II, z drugiej – zadra zwątpienia co do niespełnionej obietnicy. A jednak spełnionej! Wówczas zrozumiałem, jak łatwo, jeśli nie ma się pełnego obrazu wydarzeń, można wyciągnąć niewłaściwe wnioski i zgrzeszyć myślą. Różaniec jest dzisiaj w naszej rodzinie cennym wspomnieniem naszego świętego, a ile razy biorę go do ręki, pamiętam, aby nie grzeszyć myślą.
Piotr Iwicki
Muzyk, publicysta
Pomóż w rozwoju naszego portalu