9 i 10 kwietnia łódzka Atlas Arena tętniła życiem, pulsowała śpiewem, mieniła się barwami setek flag. Podobnie jak w ubiegłym roku na zaproszenie Metropolity Łódzkiego odpowiedziało kilka tysięcy uczniów ostatnich klas szkoły podstawowej, gimnazjum i licealiści
W tajniki ludzkiego serca wprowadzał uczestników spotkania prof. Jacek Moll, wybitny łódzki kardiochirurg, który opowiadał też o tym, czy nauka wspomaga, czy utrudnia wiarę. Wydaje się to być swoistą odpowiedzią organizatorów na rozterki młodzieży dotyczące problemu cierpienia, które dość mocno wybrzmiały w ubiegłorocznej ankiecie przeprowadzonej w trakcie Areny Młodych.
Krótką historią swojej choroby serca i wdzięcznością za uratowane życie dzieliło się z młodzieżą troje pacjentów prof. Molla. A wszystko po to, by wsłuchać się w bicie własnego serca i otworzyć je na to, co Arena Młodych ma najlepszego – spotkanie z żywym Bogiem. Tutaj młodzież nie zawiodła i po raz kolejny zadziwiła swoją otwartością na zaproszenie do tańca i śpiewu, do zasłuchania się w Ewangelię czy wykonywania kolejnych gestów wiary.
– Serce młodego człowieka jest zawsze otwarte i biada temu, kto tego nie zauważy albo nadużyje – mówił dla „Niedzieli” abp Ryś.
Reklama
– Jak ktoś tego nie zauważy, no to właśnie nie wykorzysta tego ogromnego potencjału i tego czasu wzrostu, jaki młodych cechuje, dojrzewania do decyzji, wszystkiego, co oni wnoszą ze sobą, całego bogactwa. To jest bardzo niedobrze, jak młodzi ludzie, z całą swoją chęcią do działania, swoją też wrażliwością, gdzieś tam się odbijają od ściany. A z drugiej strony biada też każdemu, kto, wyczuwając tę młodość serca, próbuje na tym zbijać jakiś swój własny interes – wyjaśniał zapytany o diagnozę serca młodego człowieka.
Serce u studni
Przewodniczką po zakamarkach serca stała się postać Samarytanki i jej spotkanie z Jezusem przy studni. – Jezus mówi do Samarytanki: «Daj mi się napić!”. Chce jej powiedzieć: «Ty masz w sobie coś takiego, czego ja potrzebuję! Jesteś dla mnie ważna. Masz w sobie coś, masz w sobie dobro i potrafisz się tym podzielić». Tak postępujecie z kimś, kogo naprawdę szanujecie, kogo cenicie. Jak wam na kimś zależy, to zawsze zobaczycie w nim coś dobrego. Jezus zawsze potrafi zobaczyć to, co jest dobre. Zawsze zobaczy w nim potencjał! Jesteś ważny! Jesteś kimś, a świat byłby biedny, gdyby cię nie było! – mówił Arcybiskup do zebranych gimnazjalistów. Wyjaśniał też, że Samaria jest obszarem naszej niewiary, wiary nie do końca, wiary po swojemu i że Jezus chce przyjść do takich obszarów naszego życia, gdzie najchętniej byśmy go nie wpuszczali, by przynieść nam nowe życie.
Po adoracji i symbolicznym wejściu w serce Jezusa, wyeksponowane w centrum płyty na arenie, uczestnicy spotkania otrzymali replikę tzw. pierścienia tumskiego pokrytego inskrypcją o głębokiej symbolice chrześcijańskiej. Ma on przypominać o Chrystusie, który zaspokaja pragnienia ludzkiego serca.
Serce na dłoni
Reklama
Wielu uczniów z Areny Młodych wychodzi z przekonaniem, że ktoś ich wysłuchał i zrozumiał. A to za sprawą np. przedstawienia elektrokardiogramu swojego życia, czyli podzielenia się swoim najpiękniejszym i najtrudniejszym przeżyciem. – Wszystkie się wtedy wzruszyłyśmy, były łzy – opowiadają Magda i Oliwia, ósmoklasistki ze Szkoły Podstawowej nr 83.
A Artur, licealista z Czarnocina, przyznaje, że dzięki temu lepiej poznał samego siebie: – Spotkanie dało mi dużo do refleksji – ile takich chwil w życiu naprawdę mamy i jak są ważne. Nad czym trzeba jeszcze popracować, a co warto bardziej doceniać.
Adrian na Arenie jest po raz drugi, choć w międzyczasie skończył już liceum: – Na pewno ważny jest dla mnie ten moment, gdy można się wyspowiadać, modlitwa wstawiennicza, możliwość pogadania z innymi.
Klaudia z Gimnazjum nr 24 w Łodzi, która również skorzystała z obydwu posług, stwierdza wprost: – Najpiękniejsze było to, że się poczuło, że jest się dla kogoś ważnym, że się nie jest samotnym. I że jest Ktoś na górze, że to jest Jezus.
Serce przy sercu
Wartością dla młodych jest samo spotkanie i poczucie wspólnoty. Choć mogłoby się wydawać, że ciężko o wspólnotę w przypadku setek osób zgromadzonych w jednym miejscu. – Da się zbudować wspólnotę, temu służy ta integracja na początku. Ktoś może powiedzieć głupkowate zabawy, ale one zbliżają nas do siebie – opowiada z entuzjazmem Tomek z roku propedeutycznego Wyższego Seminarium Duchownego w Kolumnie, który razem z innymi modlił się wstawienniczo.
Reklama
Niebagatelną rolę odgrywają więc warsztaty śpiewu i tańca czy tańca z flagami. Adrian zaznacza, że „ten ruch na początku pobudza do takiego głębszego później słuchania. Poza tym tu jest dużo ludzi, a kontakt z ludźmi jest zawsze cenny. Można pogadać nawet z tymi, których się nie zna”.
Patryk, klasa maturalna ZSP nr 9, ma podobne przemyślenia: – Rzadko się zdarza, żeby tyle ludzi mogło się zgromadzić razem i wspólnie śpiewać. Tworzy się taka jedność pomimo tego, że nie wszyscy się znają.
Z potrzeby serca
Całe spotkanie, przygotowywane od wielu miesięcy, nie mogłoby się odbyć, gdyby nie zaangażowanie setek wolontariuszy. – To jest robienie Kościoła z młodymi, nie tylko dla młodych. Tu było 400 wolontariuszy, tu był fantastyczny chór, dwie orkiestry, zespół. Jak razem policzyć tych młodych ludzi, którzy tworzyli tę Arenę Młodych, to jest jakieś 600 osób. To jest już niezwykła wartość sama w sobie, wcześniejsza niż to, co się potem działo: spowiedzi, modlitwa przemiany – uważa łódzki Pasterz.
Wolontariuszami było wielu uczniów, którzy chcieli aktywnie uczestniczyć w spotkaniu. Mówią Iza i Zuzia z Aleksandrowa Łódzkiego: – Jesteśmy wolontariuszami na pełen etat – działamy też w harcerstwie.
Młodym towarzyszyli też dorośli z różnych wspólnot przede wszystkim jako „wstawiennicy”. Bartosz, animator oazy, opowiada: – Dowiedziałem się, że potrzeba młodych dorosłych do modlitwy wstawienniczej i stwierdziłem, że pójdę. A Ela ze wspólnoty „Zwiastowanie” dodaje: – Pomyślałam sobie, że będę miała okazję podczas modlitwy wstawienniczej tym młodym ludziom pomóc.
Czterdziestoosobowa grupa młodzieżowa w jednej parafii? Tak, to możliwe. Specjalnie dla Niedzieli rzepińska oaza dzieli się swoim przepisem na wspólnotę.
O tym, jak oazowicze z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rzepinie działają, nie tylko w parafii, ale też w lokalnym środowisku, możecie przeczytać w papierowym lub elektronicznym wydaniu Niedzieli (numer z 8 października 2023). A jaki jest przepis na dużą, aktywną wspólnotę? Zapytaliśmy o to księdza moderatora Damiana Wierzbickiego i animatorkę Alicję Ciesielską.
Benedykt XVI: uczmy się modlitwy od św. Szczepana - pierwszego męczennika
Benedykt XVI - papież
Drodzy bracia i siostry,
W ostatnich katechezach widzieliśmy, jak czytanie i rozważanie Pisma Świętego w modlitwie osobistej i wspólnotowej otwierają na słuchanie Boga, który do nas mówi i rozbudzają światło, aby zrozumieć teraźniejszość. Dzisiaj chciałbym mówić o świadectwie i modlitwie pierwszego męczennika Kościoła, św. Szczepana, jednego z siedmiu wybranych do posługi miłości względem potrzebujących. W chwili jego męczeństwa, opowiedzianej w Dziejach Apostolskich, ujawnia się po raz kolejny owocny związek między Słowem Bożym a modlitwą.
Szczepan został doprowadzony przed trybunał, przed Sanhedryn, gdzie oskarżono go, iż mówił, że „Jezus Nazarejczyk zburzy...[świątynię] i pozmienia zwyczaje, które nam Mojżesz przekazał” (Dz 6, 14). Jezus podczas swego życia publicznego rzeczywiście zapowiadał zniszczenie świątyni Jerozolimskiej: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Jednakże, jak zauważył św. Jan Ewangelista, „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus” (J, 21-22).
Mowa Szczepana przed trybunałem, najdłuższa w Dziejach Apostolskich, rozwija się właśnie na bazie tego proroctwa Jezusa, który jako nowa świątynia inauguruje nowy kult i zastępuje ofiary starożytne ofiarą składaną z samego siebie na krzyżu. Szczepan pragnie ukazać, jak bardzo bezpodstawne jest skierowane przeciw niemu oskarżenie, jakoby obalał Prawo Mojżesza i wyjaśnia swoją wizję historii zbawienia, przymierza między Bogiem a człowiekiem. Odczytuje w ten sposób na nowo cały opis biblijny, itinerarium zawarte w Piśmie Świętym, aby ukazać, że prowadzi ono do „miejsca” ostatecznej obecności Boga, jakim jest Jezus Chrystus, a zwłaszcza Jego męka, śmierć i Zmartwychwstanie. W tej perspektywie Szczepan odczytuje też swoje bycie uczniem Jezusa, naśladując Go aż do męczeństwa. Rozważanie Pisma Świętego pozwala mu w ten sposób zrozumieć jego misję, jego życie, chwilę obecną. Prowadzi go w tym światło Ducha Świętego, jego osobista, głęboka relacja z Panem, tak bardzo, że członkowie Sanhedrynu zobaczyli jego twarz „podobną do oblicza anioła” (Dz 6, 15). Taki znak Bożej pomocy, przypomina promieniejące oblicze Mojżesza, gdy zstępował z góry Synaj po spotkaniu z Bogiem (por. Wj 34,29-35; 2 Kor 3,7-8).
W swojej mowie Szczepan wychodzi od powołania Abrahama, pielgrzyma do ziemi wskazanej przez Boga, którą posiadał jedynie na poziomie obietnicy. Następnie przechodzi do Józefa, sprzedanego przez braci, którego jednak Bóg wspierał i uwolnił, aby dojść do Mojżesza, który staje się narzędziem Boga, aby wyzwolić swój naród, ale napotyka również wielokrotnie odrzucenie swego własnego ludu. W tych wydarzeniach, opisywanych przez Pismo Święte, w które Szczepan jest, jak się okazuje religijnie zasłuchany, zawsze ujawnia się Bóg, który niestrudzenie wychodzi człowiekowi naprzeciw, pomimo, że często napotyka uparty sprzeciw, i to zarówno w przeszłości, w chwili obecnej jak i w przyszłości. W tym wszystkim widzi on zapowiedź sprawy samego Jezusa, Syna Bożego, który stał się ciałem, który - tak jak starożytni Ojcowie - napotyka przeszkody, odrzucenie, śmierć. Szczepan odwołuje się zatem do Jozuego, Dawida i Salomona, powiązanych z budową świątyni Jerozolimskiej i kończy słowami proroka Izajasza (66, 1-2): „Niebiosa są moim tronem, a ziemia podnóżkiem nóg moich. Jakiż to dom możecie Mi wystawić i jakież miejsce dać Mi na mieszkanie? Przecież moja ręka to wszystko uczyniła” (Dz 7,49-50). W swoim rozważaniu na temat działania Boga w historii zbawienia, zwracając szczególną uwagę na odwieczną pokusę odrzucenia Boga i Jego działania, stwierdza on, że Jezus jest Sprawiedliwym zapowiadanym przez proroków; w Nim sam Bóg stał się obecny w sposób wyjątkowy i ostateczny: Jezus jest „miejscem” prawdziwego kultu. Szczepan przez pewien czas nie zaprzecza, że świątynia jest ważna, ale podkreśla, że „Najwyższy jednak nie mieszka w dziełach rąk ludzkich” (Dz 7, 48). Nową, prawdziwą świątynią, w której mieszka Bóg jest Jego Syn, który przyjął ludzkie ciało. To człowieczeństwo Chrystusa, Zmartwychwstałego gromadzi ludy i łączy je w sakramencie Jego Ciała i Krwi. Wyrażenie dotyczące świątyni „nie zbudowanej ludzkimi rękami” znajdujemy także w teologii świętego Pawła i Liście do Hebrajczyków: ciało Jezusa, które przyjął On, aby ofiarować siebie samego jako żertwę ofiarną na zadośćuczynienie za grzechy, jest nową świątynią Boga, miejscem obecności Boga żywego. W Nim Bóg jest człowiekiem, Bóg i świat kontaktują się ze sobą: Jezus bierze na siebie cały grzech ludzkości, aby go wnieść w miłość Boga i aby „spalić” go w tej miłości. Zbliżenie się do krzyża, wejście w komunię z Chrystusem oznacza wejście w to przekształcenie, wejście w kontakt z Bogiem, wejście do prawdziwej świątyni.
Życie i mowa Szczepana nieoczekiwanie zostają przerwane wraz z ukamienowaniem, ale właśnie jego męczeństwo jest wypełnieniem jego życia i orędzia: staje się on jedno z Chrystusem. W ten sposób jego rozważanie odnośnie do działania Boga w historii, na temat Słowa Bożego, które w Jezusie znalazło swoje całkowite wypełnienie, staje się uczestnictwem w modlitwie Pana Jezusa na krzyżu. Rzeczywiście woła on przed śmiercią: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” (Dz 7, 59), przyswajając sobie słowa Psalmu 31,6 i powtarzając ostatnią wypowiedź Jezusa na Kalwarii: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46); i wreszcie, tak jak Jezus zawołał donośnym głosem wobec tych, którzy go kamienowali: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu!” (Dz 7, 60). Zauważamy, że chociaż z jednej strony modlitwa Szczepana podejmuje modlitwę Jezusa, to jest ona skierowana do kogo innego, gdyż jest ona skierowana do samego Pana, to znaczy do Jezusa, którego uwielbionego kontempluje po prawicy Ojca: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga” (w. 56).
Drodzy bracia i siostry, świadectwo św. Szczepana daje nam pewne wskazania dla naszej modlitwy i życia. Możemy się pytać: skąd ten pierwszy chrześcijański męczennik czerpał siłę do stawiania czoła swoim prześladowcom i aby dojść do daru z siebie samego? Odpowiedź jest prosta: ze swej relacji z Bogiem, ze swej komunii z Chrystusem, z rozważania Jego historii zbawienia, dostrzegania działania Boga, które swój szczyt osiągnęło w Jezusie Chrystusie. Także nasza modlitwa musi się karmić słuchaniem Słowa Bożego w komunii z Jezusem i Jego Kościołem.
Drugi element to ten, że św. Szczepan widzi w dziejach relacji miłości między Bogiem a człowiekiem zapowiedź postaci i misji Jezusa. On - Syn Boży - jest świątynią „nie zbudowaną ludzkimi rękami”, w której obecność Boga stała się tak bliska, że weszła w nasze ludzkie ciało, aby nas doprowadzić do Boga, aby otworzyć nam bramy nieba. Tak więc nasza modlitwa powinna być kontemplacją Jezusa siedzącego po prawicy Boga, Jezusa jako Pana naszego, mojego codziennego życia. W Nim, pod przewodnictwem Ducha Świętego, możemy także i my zwrócić się do Boga, nawiązać realny kontakt z Bogiem, z zaufaniem i zawierzeniem dzieci, które zwracają się do Ojca, który je nieskończenie kocha.
Dziękuję.
tlum. st (KAI) / Watykan
Po odmówieniu modlitwy „Anioł Pański” i udzieleniu apostolskiego błogosławieństwa Ojciec Święty przypomniał o znaczeniu otwarcia Drzwi Świętych w rzymskim więzieniu Rebibbia, zaapelował o apeluj o pokój i darowanie długów krajom najuboższym.
Pozdrawiam was wszystkich, rzymian, pielgrzymów z Włoch i z różnych krajów. Myślę, że wielu z was odbyło jubileuszową podróż do Drzwi Świętych Bazyliki św. Piotra. Jest to piękny znak, który wyraża sens naszego życia: iść na spotkanie z Jezusem, który nas miłuje i otwiera nam swoje ciało, abyśmy mogli wejść do Jego Królestwa miłości, radości i pokoju. Dziś rano otworzyłem pierwsze Drzwi Święte po tych w Bazylice św. Piotra w rzymskim więzieniu Rebibbia - była to, że, tak powiem katedra cierpienia i nadziei.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.