Rozemocjonowana opowiadam mężowi, co się dzieje na świecie. Ci myślą tak, tamci inaczej; jedne źródła podają dane rozbieżne z innymi.
– Mamo! Już wiem! Jak będę duży, to zostanę kosmitą! – przerywa czterolatek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Kosmonautą chyba – poprawiam go bezwiednie.
Ale wracam szybko do poruszonego tematu, by skomentować, czym żyje cała Polska. Nie można pozostawać obojętnym! To nasza sprawa! A obywatelskim obowiązkiem jest mieć na ten temat zdanie! Bronić racji, jeśli zajdzie potrzeba! Wznoszę się na szczyty intelektualnych wywodów i swobodnie cytuję wypowiedzi ludzi z przeciwnych sobie opcji politycznych czy społecznych.
Tymczasem do domu wpada nie mniej niż ja rozgorączkowana sześciolatka:
– Mamo, prawda, że Ania miała na brodzie wszy?! Lekarz jej założył, bo rozbiła ją na placu zabaw! – szuka potwierdzenia dla mrożącej krew w żyłach opowieści, której przyjaciółka nie chce dać wiary.
– Nie wszy, a szwy. Prawda! – zamykam dyskusję małolatek.
Nieposkromiona opowiadam dalej, podaję (własną) receptę na wszelkie zło, które zaistniało i narobiło wokół tyle szumu.
Mąż słucha...
Aby jednak nie być tak monotematyczną, komentuję bez tchu fenomenalne wykonanie „Błękitnej rapsodii”, usłyszanej minionego wieczoru, zachwycam się „Hamletem” w przekładzie Barańczaka.
Reklama
Z ubikacji dobiega nas wołanie o pomoc. Cóż, nie bez żalu, ale trzeba zostawić ważkie tematy i zająć się tym, co konieczne.
Uporawszy się ze sprawami przyziemnymi, lecę zestawiać dwa tłumaczenia Szekspira.
Po drodze jednak dziewięciolatka prosi mnie o sprawdzenie zadania z angielskiego. Obiecuję, że tato spojrzy do jej zeszytu po naszej kawie, której czas za chwilę dobiegnie końca.
Mąż wciąż milczy.
Hmm, długo już tak siedzi i nic się nie odzywa, pytam zatem, dlaczego, czy nie ma zdania na poruszane tematy?
– Owszem, mam – odpowiada – choć nie na wszystkie. Nie jestem specjalistą w wielu dziedzinach. Dlatego zamiast śledzić internetowe portale i przekrzykiwać komentarze innych wolę poczytać Pismo Święte i zadbać o to, co dookoła nas. Są tu osoby i sytuacje, na które mamy bezpośredni wpływ i za które jesteśmy odpowiedzialni.
Tego dnia nie zajrzałam już do gazet ani internetu. Zamiast tego przyjrzałam się mojej codzienności. Wzięłam córkę na spacer, innej towarzyszyłam przy pakowaniu plecaka na wycieczkę. Przeczytałam z dziećmi przypowieść. Tę o odnalezionym pieniążku.