Reklama

W wolnej chwili

Wakacje z Bogiem: Odnaleźć duszę, zgubić pośpiech

Coraz więcej ludzi dorosłych – zapracowanych, żyjących intensywnie – marzy, by choć na chwilę uciec od świata, od zgiełku cywilizacji, od smartfonów, tabletów, internetu i tego wewnętrznego ciśnienia, by stale być on-line. Pytamy więc, dokąd chcą uciec. I proponujemy, że może warto przy tej okazji sięgnąć głębiej niż ciepłe wody południowych mórz

Niedziela Ogólnopolska 26/2019, str. 10-13

[ TEMATY ]

wakacje

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od razu wyjaśnienie: takiego luksusu nie dadzą nam oferta turystyczna all inclusive nad ciepłym morzem ani wycieczka w egzotyczne miejsca. Podjęcie decyzji o spędzeniu urlopu z Panem Bogiem wymaga nie tyle grubego portfela, ile odwagi. Cisza i milczenie prowadzą nas bowiem w niebezpieczny rejon – własnej duchowości. Można zajrzeć w głąb siebie, a nie każdemu spodoba się to, co tam zobaczy. Jednak ci, którzy podjęli już taką decyzję, nie mają wątpliwości. Tak jak Antek. I wracają co roku po więcej. Odpoczynek należy się przecież nie tylko ciału. Znacznie więcej można zyskać, gdy odpoczywa także duch.

A gdyby rzucić to wszystko

– Mój urlop marzeń? Wreszcie się wyspać, a potem dwa dni w ciszy, z książką i w milczeniu – mówi Antek, mąż i ojciec trójki dzieci, który z rozrzewnieniem wspomina swój weekendowy pobyt w starym klasztorze w małopolskim Hebdowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kościół jakby wyczuwał specyfikę naszych czasów i ma coraz więcej propozycji spędzenia kilku dni urlopu w klasztorze, w domku pustelnika czy w domu rekolekcyjnym. Turnus pustelniczy, kontemplacyjny, terapeutyczny, a może taniec, sport, muzyka, plastyka, a nawet dieta oczyszczająca organizm lub ta zalecana przez św. Hildegardę?

Reklama

Te propozycje różnie się zwą: warsztaty, rekolekcje, turnusy indywidualne, propozycje tylko dla małżonków albo dla rodzin z dziećmi. Bywa, że spotkamy się ze stanowczą prośbą, by na furcie klasztornej zostawić telefon komórkowy czy tablet. Panowie mogą uczestniczyć w życiu codziennym mnichów, co ponoć chwalą sobie niezmiernie ze względu na brak kontaktów ze światem zewnętrznym. Taką samą ofertę kierują do pań zakony żeńskie. Nie jest tajemnicą, że menedżerowie wielkich firm „ukrywają się” w starych zakonach na kilka dni, by odzyskać duchową równowagę i wewnętrzny spokój.

Stare klasztory mają w sobie to coś. Stare mury, w których przez wieki słychać było śpiew i szept modlitwy, promieniują obecnością mnichów, którzy spędzali tu życie na ora et labora. W nich niemal słyszy się pytanie: po co tak się starasz, człowieku? W świecie zredukowanym do minimum, dokąd nie dociera zgiełk cywilizacji, łatwiej przypomnieć sobie o istnieniu duszy, wrażliwości, sumienia.

Taki rodzaj wytchnienia znajdziemy m.in. w opactwie w Hebdowie, najstarszym po Tyńcu opactwie w Małopolsce, w którym przez wieki było skryptorium. Mnisi, żyjący w surowej regule, kopiowali tu księgi i czynili z nich niepowtarzalne dzieła sztuki. Dziś można się tam wybrać na krótki urlop – samotnie, ze współmałżonkiem lub całą rodziną z dziećmi... Miejsce to oferuje gotowe pakiety, w których znajdziemy zarówno coś dla ducha, jak i coś dla ciała.

Reklama

Słynny podkrakowski Tyniec, siedziba benedyktyńskich mnichów, otworzył swoje podwoje i uruchomił Dom Gości. W malowniczo położonym na brzegu Wisły klasztorze, który w tym roku obchodzi – uwaga! – 975. rocznicę powstania, można zanurzyć się w ciszy i łagodności nadwiślańskiego krajobrazu, a także spróbować uspokajającej sztuki kaligrafii i iluminatorstwa, odnowić swoje życie w świetle Biblii lub nauczyć się chrześcijańskiej radości codzienności, skoro „radosnego dawcę Bóg miłuje”. Można też popracować nad relacjami w rodzinie, w pracy czy wśród przyjaciół. Małżonkowie znajdą w Tyńcu dedykowane im warsztaty. Osobom z tzw. grup podwyższonego ryzyka stresowego, np. przedsiębiorcom, menedżerom, urzędnikom administracyjnym i sądowym, lekarzom, pielęgniarkom, nauczycielom oraz przedstawicielom służb mundurowych zakonnicy proponują warsztaty relaksacyjno-medytacyjne.

Reklama

Ten, kto ma bliżej do zieleni Puszczy Rytwiańskiej, znajdzie wytchnienie w pokamedulskim klasztorze, zwanym dziś Pustelnią Złotego Lasu. Bajkowa nieco nazwa odpowiada niezwykłemu urokowi tego miejsca. Ulegli mu lata temu twórcy polskiego serialu z gatunku płaszcza i szpady – „Ciemnych chmur” i umieścili w malowniczych krajobrazach Rytwian akcję tego serialu. Rektor tego urokliwego miejsca – ks. Wiesław Kowalewski opowiada, że od kilku lat osób szukających ciszy i ucieczki od zgiełku świata jest coraz więcej: – Nasi goście to mądrzy ludzie, którzy często zwiedzili już spory kawał świata i wreszcie postanowili zadbać o swoje życie wewnętrzne. Chcą na tydzień, dwa pobyć z dala od domu, od znajomych, od utartych ścieżek, zwyczajnych spraw. Mamy już spore grono stałych gości. Jak ktoś był u nas choć raz – ale uwaga: wiedział, czego chce, czyli szukał spokoju, ciszy, dużego ogrodu, miejsca na spacery i... towarzystwa do pogadania – to wraca do pustelni. Wspomniane towarzystwo do pogadania jest niezwykle ważne. Może je stanowić ksiądz, ale także inni goście. I tak np. pani celnik z Łomży z ludźmi z Kielc synchronizują swoje terminy urlopów, żeby się u nas spotkać. Potem jeszcze dzwonią, by się upewnić, czy ja też będę. Ta komitywa rozlewa się na inne płaszczyzny. Nie chodzi tylko o to, by odpocząć. My idziemy w kierunku ducha. Mamy więc stały religijny program. Chcesz – uczestniczysz, nie chcesz – nikt nie zmusza. Zaczynamy od brewiarza, następnie są: Koronka, Apel Jasnogórski, Różaniec i oczywiście Eucharystia. Dla osób poszukujących jeszcze głębiej mamy... ciszę. Zazwyczaj ten sposób odpoczynku wybierają kapłani, świeccy katecheci albo siostry zakonne. Chcą sobie coś przemyśleć, pobyć sam na sam z Panem Bogiem lub sobą – zamawiają pokój, posiłki i nikt im w drogę nie wchodzi. Stronią od ludzi, spacerują sobie samotnie po ogrodzie czy lesie, czasem poproszą o spowiedź...

Uciekając od rutyny

Reklama

Kto powiedział, że w czasie wakacji nie można popracować nad relacjami np. między małżonkami albo rodzicami i dziećmi? Małżeństwo Gajdów – Monika i Marcin. Ona – pedagog ogólny i specjalny, choreoterapeutka i terapeutka chrześcijańska. On – lekarz, magister nauk o rodzinie (wydział teologiczny), terapeuta chrześcijański. Są autorami warsztatów, które uczą być lepszymi rodzicami czy współmałżonkami, pomagają także w wewnętrznym rozwoju osobistym. – Szczególnie interesuje nas obszar duchowości związany z kontemplacją i życiem wewnętrznym – wyjaśniają. Do współpracy zapraszają specjalistów z różnych dziedzin – psychoterapeutów, szkoleniowców, trenerów, inicjatorów grup modlitwy kontemplacyjnej, ale także praktyków – bo np. warsztaty dla rodzin czy małżeństw prowadzą mężowie czy żony z wieloletnim doświadczeniem, ojcowie i matki. Kiedy rozmawiam z Marcinem Gajdą, dowiaduję się, że co prawda jeszcze mają miejsca w niektórych terminach, ale na sierpniowe „Rekolekcje pustych rąk” miejsc już nie ma. Aż trudno uwierzyć, że w naszym rozgadanym świecie ktoś decyduje się na spędzenie kilku dni w zupełnym milczeniu. – Te rekolekcje wymagają decyzji, by zanurzyć się w ciszy, doświadczyć milczenia. Przeżywane są indywidualnie. Nie wszystkie małżeństwa, pary lub zaprzyjaźnione osoby potrafią milczeć koło siebie. Dlatego radzimy: jeśli czujecie, że nie dacie rady, przyjeżdżajcie osobno albo kwaterujcie się w osobnych pokojach – wyjaśnia Marcin Gajda.

Znane i sprawdzone

Wakacyjną ofertę wypoczynku połączonego z formacją duchową od lat oferują nie tylko Caritas, ale także parafie, wspólnoty i duszpasterstwa dzieci i młodzieży w każdej polskiej diecezji. Są to oferty niedrogie, skierowane głównie do rodzin z mniejszym wakacyjnym budżetem. Zyskuje się w zamian szansę na wypoczynek w atrakcyjnym turystycznie miejscu, kościelne organizacje dysponują bowiem własnymi ośrodkami od Bałtyku po Tatry. Stałymi elementami tych wakacji są codzienna Msza św. i modlitwa, przez resztę czasu dzieciaki szaleją – pod bacznym okiem opiekunów – na plażach, basenach, na górskich szlakach, zwiedzają zabytki czy odwiedzają tak lubiane parki rozrywki.

Reklama

– Nasze dzieci należą do oazy, a starsze do duszpasterstw akademickich i teraz same organizują sobie wypoczynek z przyjaciółmi z tych grup – opowiadają Basia i Maciek, rodzice dwóch córek i dwóch synów. – Zresztą zawsze jeździły na „Wakacje z Bogiem”, inaczej nie byłoby nas stać na jakiekolwiek kolonie. Rodziny wielodzietne do niedawna żyły naprawdę skromnie. Na szczęście oboje pochodzimy ze wsi, więc dzieci spędzały lato u dziadków, z wyjątkiem tego wymarzonego czasu, gdy jeździły na parafialne albo caritasowskie turnusy. Boże, jaka to była radość, jakie emocje! Nasze, już niemal dorosłe, dzieci dzięki tym wyjazdom zwiedziły gruntownie Polskę, poznały wielu ciekawych ludzi, z którymi do dziś utrzymują kontakty. Natomiast my, rodzice, mieliśmy pewność, że dzieci są dopilnowane, że nie wydarzy się nic niebezpiecznego, że nikt nie będzie nabijał im głowy głupotami. To ważne, bo chyba wszyscy wiemy, jak łatwo teraz młodemu człowiekowi zwichnąć życie.

Można też przeznaczyć urlop na wspólne rodzinne rekolekcje – i tutaj czeka sporo ofert. Proponują je głównie, choć nie tylko, diecezjalne duszpasterstwa rodzin. Można wyjechać z dziećmi, można tylko we dwoje. Czy wyjazdy takie mogą – obok tego, że pozwolą odpocząć – stać się antidotum na małżeńskie kryzysy? Ich uczestnicy twierdzą, że niewątpliwie są szansą na odbudowę relacji, ale pod jednym warunkiem. – Oboje małżonkowie muszą mieć świadomość, że nie będzie to doświadczenie letnie w formie i treści – mówi Rafał, który wraz z żoną Ewą był w ubiegłym roku na takich rekolekcjach w Gdańsku. – Nie każdy ma odwagę mówić otwarcie o swoich problemach w małżeństwie, a na dodatek w obecności prowadzącego rekolekcje kapłana. Ale nie znam małżeństwa, które by się po takich rekolekcjach rozpadło, natomiast znam wiele małżeństw, które wyśmiały nasz pomysł, by na rekolekcjach przemyśleć wzajemne żale, a z własnym kryzysem sobie nie poradziły.

No i klasyka wakacji z Panem Bogiem, czyli pielgrzymki, które od lat cieszą się ogromną popularnością. Czy pielgrzymkę można jednak rozpatrywać w kategorii wypoczynku, skoro polega ona na codziennym pokonywaniu w skwarze, a czasem w deszczu, dziesiątków kilometrów? To raczej katolicka wersja obozu przetrwania czy survivalowe klimaty. A jednak okazuje się, że zapaleni pątnicy nie wyobrażają sobie lata bez pielgrzymki. Powtarzają z zachwytem, jak wraca im chęć życia, a zanurzanie się w innej rzeczywistości zmienia sposób postrzegania otoczenia. Po takich rekolekcjach w drodze człowiek jest inny, lepszy. I nie dość, że duchowo jakby lekko unosił się nad ziemią, to wysiłek fizyczny idealnie wpływa na jego samopoczucie i sylwetkę.

Może tego lata warto porzucić utarte ścieżki i dać się zwieść na „cudne manowce”. Odpocząć nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Zainwestować tym razem nie w egzotyczny all inclusive, ale w ten wewnętrzny, duchowy... Kto wie, może być nawet ciekawiej.

2019-06-25 14:10

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pomysł na młodzieżowe wakacje

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 39/2018, str. VI

[ TEMATY ]

młodzi

wakacje

archiwum ks. Damiana Dropa

Młodzież z dekanatu pszczewskiego na wyjazdach wakacyjnych

Młodzież z dekanatu pszczewskiego na wyjazdach wakacyjnych

Dekanalne Duszpasterstwo Młodzieży dekanatu pszczewskiego działające przy parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Międzyrzeczu od kilku lat aktywnie wspiera młodych w odkrywaniu swojego miejsca w Kościele. Swoim działaniem obejmuje dziesiątki młodzieży i dzieci. Także podczas tych wakacji, dzięki współpracy z różnymi instytucjami i stowarzyszeniami, młodzi z Międzyrzecza i okolic wyjechali na obozy i rekolekcje

Z młodymi od kilku lat pracuje tu ks. Damian Drop. To jego pierwsza parafia. Obok obowiązków wikariusza i dekanalnego duszpasterza młodzieży posługuje w Młodzieżowej Radzie Duszpasterskiej naszej diecezji i jako moderator rejonowy Ruchu Światło-Życie. Razem z nim środowisko tworzą młodzi animatorzy i lektorzy. W grupie zrobili już wiele.
CZYTAJ DALEJ

Projektant zabawek erotycznych dla dorosłych prezentuje szopkę na wystawie watykańskiej

2024-12-26 11:08

[ TEMATY ]

Watykan

Włodzimierz Rędzioch

Nie osłabły kontrowersje wokół maskotki o nazwie „Luce”, jaką dla Watykanu na Rok Jubileuszowy zaprojektował Simone Legno, włoski twórca marki Tokidoki. Nie tak dawno okazało się, że firma współpracowała także z brytyjskim producentem zabawek erotycznych Lovehoney. Podobnie jak nowa maskotka, wraz z towarzyszącymi jej dodatkowymi maskotkami o imionach Fe, Xin i Sky, erotyczne zabawki są inspirowane japońską estetyką kiczu – podaje portal „Life Site News”. Firma Tokidoki promowała też miesiąc gejowskiej „Dumy” materiałami podobnymi w stylu do watykańskich maskotek. Teraz Simone Legno zaprezentował swoją szopkę w ramach wystawy „100 szopek w Watykanie”.

Lovehoney zainicjowała we współpracy z Tokidoki nową serię swoich erotycznych produktów w październiku 2016 r. Pooneh Mohajer, współzałożycielka Tokidoki, stwierdziła wówczas, że nowy projekt ma na celu promowanie „znaczenia zdrowia seksualnego i ogólnego dobrego samopoczucia”. Docelowy klient to dla obu firm osoby w wieku od 18-30 ze względu na popularność w tej grupie kultury japońskiej.
CZYTAJ DALEJ

W tej polskiej parafii finansami zajmują się świeccy, a nie proboszcz

2024-12-27 21:23

[ TEMATY ]

pieniądze

taca

Karol Porwich/Niedziela

Na Łacinie finansami zajmują się świeccy, a nie proboszcz. "Ksiądz jest od odprawiania Mszy św., spowiadania i ewangelizacji, a nie od zbierania pieniędzy. W naszej parafii działa rada ekonomiczna, mamy księgową – to ich zadanie" – wyjaśnił ks. Radek Rakowski, proboszcz parafii Imienia Jezus w Poznaniu.

Jedną z parafii, której proboszcz postanowił całkowicie zrezygnować z tradycyjnego zbierania pieniędzy na tacę, jest parafia Imienia Jezus w Poznaniu, popularnie zwana Łaciną. Zdaniem proboszcza ks. Radka Rakowskiego dzięki zastąpieniu składania ofiar na tacę formami bardziej przystającymi do współczesności finanse parafii są bardziej transparentne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję