Albania
Wyjeżdżając do Albanii niewiele o niej wiedział, znał tylko jedno słowo – mirë, czyli dobrze. Z jednej strony stanowiło to problem, ponieważ musiał nauczyć się języka, kultury i mentalności miejscowych ludzi, a z drugiej było wielką szansą zapoznania się z Albanią i Albańczykami bez uprzedzeń czy wyrobionego zdania. Wszystko było nowe, nieoczekiwane i zaskakujące.
– Swoją misjonarską posługę rozpocząłem w 2010 r. w parafii pw. Męczeńskiej Śmierci św. Jana Chrzciciela w Bilaj, w pobliżu Tirany – wspomina ks. Dawid Rogala SDS. – Przez pierwszy rok uczyłem się języka. Wraz z postępami podejmowałem kolejne formy posługi. Oczywiście najpierw nauczyłem się Mszy św., później przyszła kolej na modlitwy, nabożeństwa, a wreszcie pierwsze samodzielne kazania, katechezy oraz wszelkie inne aktywności duszpasterskie – dodaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po czterech latach posługi w Bilaj kapłana przeniesiono na północ kraju, do parafii pw. Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Koplik, ale 1 lipca br. powrócił i objął w Bilaj posługę proboszcza. Jak zaznacza, praca misyjna w Albanii wygląda podobnie jak praca duszpasterska w Polsce – głosi się słowo Boże, udziela sakramentów, pielgrzymuje, regularnie prowadzi się katechezy dla dzieci i młodzieży. – Mamy największą liczbę ministrantów w diecezji, co napawa nas dumą – nadmienia. – Praca misjonarza powinna skupiać się na najważniejszym, czyli głoszeniu Ewangelii i niesieniu Chrystusa wszelkiemu stworzeniu. Myślę, że nie przypadkiem Bóg posłał mnie do dwóch parafii, których patronem jest św. Jan Chrzciciel, dlatego też za tym świętym chcę powiedzieć: Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał – mówi ks. Rogala. Albańczycy doceniają jego misjonarski trud. – Zdarza się, że w koszyku na tacę można znaleźć jajka, a czasami i zamrożoną kurę. Takie sytuacje przywołują szczery uśmiech, a jest ich tyle, że można by pisać pamiętniki wiejskiego proboszcza – dodaje z uśmiechem ks. Dawid.
Zambia
21 października na misje do Lusaki w Zambii posłana została Balbina Bujak. – Od dłuższego czasu rodziło się w mojej głowie marzenie wyjazdu na misję do Afryki. Niestety moje życie zawodowe na ten wyjazd nie pozwalało. Wszystko zmieniło się w ubiegłym roku, kiedy podczas pomocy w Szlachetnej Paczce we Wrocławiu poznałam Julię Kaczor, która opowiedziała mi o Wolontariacie Misyjnym Salvator. Włączyłam się – wspomina 28-latka.
Dziewczyna w tym roku odbyła już dwutygodniową misję do Rumunii, gdzie zajmowała się organizacją czasu wolnego dla dzieci. – Podczas tej misji nauczyłam się, że mimo iż nie posiada się dobrze wykształconych talentów, to dar, jaki niesiemy dając siebie innym, jest dużo ważniejszy niż to, co posiadamy – zaznacza. Balbina jest wdzięczna Panu Bogu za osoby, które postawił na jej drodze podczas pierwszej misji. – One mocno mnie wspierały i dawały mi dużo radości – mówi.
W Zambii dziewczyna pomagać będzie w opiece nad małymi dziećmi w sierocińcu prowadzonym przez Siostry Misjonarki Miłości (Kalkutki). – Ta misja jest dużo bardziej wymagająca, nawet jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, ale wiem, że jeśli Bóg jest ze mną, to nikt nie będzie przeciwko – dodaje Balbina, która z misji powróci pod koniec stycznia 2020 r.