Pandemia COVID-19 wpłynęła na zmiany w życiu wspólnot parafialnych Kościoła. Z jednej strony wiele środowisk krytykuje Kościół. Z drugiej – są instytucje, parafie, zakony, bractwa i stowarzyszenia oraz ludzie, którzy bez rozgłosu, pamiętając o nauce Chrystusa, właśnie teraz wprowadzają ją w życie.
Pomaganie
Jak poinformował rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik, we wszystkich diecezjach w Polsce są realizowane inicjatywy, których celem jest niesienie pomocy w czasach pandemii. Wolontariusze przygotowują paczki żywnościowe, opiekują się seniorami, organizują zbiórki żywności, zbierają pieniądze na brakujący sprzęt dla szpitali, zapewniają wsparcie duchowe i psychologiczne potrzebującym. Na stronie: episkopat.pl została uruchomiona specjalna zakładka (https://episkopat.pl/dzialania-pomocowe-kosciola/), w której widać skalę tej pomocy w poszczególnych diecezjach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Nagłośniona została postawa dominikanek oraz kapłana (z diecezji tarnowskiej), którzy w Wielkim Tygodniu przyjechali do bocheńskiego DPS, aby zastąpić przebywający na kwarantannie personel domu, u którego stwierdzono zachorowania na COVID-19. Siostra Aleksandra Zaręba w rozmowie z Niedzielą opowiada: – W Wielki Piątek odebrałam telefon ze starostwa w Bochni z prośbą o pomoc. Nie wiedziałam dokładnie, jaka jest tam sytuacja, nie było też czasu na kalkulacje. Pomyślałam: jeśli są potrzebujący pomocy, to trzeba do nich iść. Dodaje, że dwa zespoły sióstr (10- i 11-osobowe) już wcześniej pojechały do pomocy w prowadzonych przez dominikanki domach w Broniszewicach i w Mielżynie. Toteż matka generalna zapytała, które siostry chciałyby się udać do Bochni. Na odpowiedź nie musiała długo czekać – jeszcze w Wielki Piątek dominikanki pojechały do chorych.
Od Wielkiej Soboty z siostrami pracuje ks. Piotr Dydo-Rożniecki. – Robimy wszystko: od pielęgnacji, przemywania, zmiany pampersów, po rozwożenie jedzenia, dbanie o to, aby wszystko było w porządku. To są ciągła obecność i pielęgnacja podopiecznych. Dodaje, że jako kapłan spowiada mieszkańców domu, jeśli zgłoszą taką potrzebę.
Współdziałanie
W czasie trwającej pandemii szczególną rolę do odegrania mają posługujący w szpitalach kapelani. Z nieoficjalnych rozmów wynika, że służą w szpitalach, gdzie zgodnie z rozporządzeniami są podporządkowani decyzjom dyrektorów placówek. Kapelan w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie – ks. dr hab. Lucjan Szczepaniak sercanin, z wykształcenia lekarz, zapytany o posługę wyjaśnia: – Kapelan szpitalny powinien być przygotowany do reagowania w każdej sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Wymaga to współdziałania z pracownikami medycznymi i zachowania procedur bezpieczeństwa. Ksiądz Szczepaniak jest do dyspozycji w szpitalu przez cały dzień i pod telefonem w nocy. Podkreśla: – Spowiadam i rozmawiam w odpowiednim zabezpieczeniu. Udzielam pacjentom sakramentów, zwłaszcza chrztu, Komunii św., bierzmowania, namaszczenia chorych, w zagrożeniu życia. Czynię to na prośbę rodziców, jednak często bez ich udziału, gdy nie mogą przebywać z dzieckiem.
Reklama
Ksiądz kapelan przyznaje, że większość procedur, które teraz są wprowadzane w szpitalach, dla niego i s. dr Bożeny Leszczyńskiej (asystentki pastoralnej) jest znana od lat m.in. na onkologii, transplantologii i na intensywnej terapii. Dodaje: – Dostosowałem posługę duszpasterską do obowiązujących procedur w szpitalu w czasie pandemii. Kaplica jest otwarta całą dobę, ale obecnie głównie dla pracowników będących na dyżurze. Nikt z zewnątrz nie może do niej przychodzić, aby modlący się w niej mogli się czuć bezpiecznie. Dodaje, że w związku z obowiązującymi ograniczeniami odprawia więcej Mszy św. Udziela sakramentów w odzieży ochronnej, masce, po zdezynfekowaniu dłoni. – Każdy komunikant przed konsekracją umieszczony jest w sposób jałowy w szczelnym opakowaniu foliowym. Ta procedura aseptycznego podawania Komunii św. pacjentom z obniżoną odpornością, praktykowana w szpitalu od ponad 20 lat, teraz jest stosowana wobec wszystkich przebywających na oddziałach – wyjaśnia ks. Szczepaniak.
Powołanie
Bracia kapucyni z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio ponownie uruchomili w Krakowie łaźnię dla osób bezdomnych. – To była trudna decyzja, ale dla przebywających w przestrzeni publicznej bezdomnych to jedyne miejsce, gdzie mogą się wykąpać – przyznaje br. Grzegorz Marszałkowski i dodaje: – Mierzymy korzystającym z łaźni temperaturę przed wejściem, ale wiadomo, że niektórzy chorują bezobjawowo. Dlatego łaźnię obsługują bracia, którzy sami się zgłosili do tej pracy. Oni mają odpowiednie stroje zabezpieczające przed zarażeniem i przestrzegają procedur. Ponadto mieszkają osobno, aby nie narażać na zakażenie innych.
Gdy dopytuję, dlaczego zdecydowano się na uruchomienie łaźni, br. Grzegorz stwierdza: – Mamy świadomość, że bezdomni nie mają znikąd pomocy, zwłaszcza teraz, w czasie pandemii. Mają problemy z relacjami rodzinnymi i często właśnie z tego powodu znaleźli się na ulicy. Brat Grzegorz zauważa, że jedyne na co mogą liczyć, to wsparcie ze strony organizacji pomocowych. – To jest w naszym charyzmacie – być blisko najbiedniejszych, najuboższych, bo oni są naszymi braćmi. Takie decyzje podejmują również bracia albertyni czy siostry albertynki, ale też inne zakony i wiele osób świeckich – dodaje br. Grzegorz.
– W takich sytuacjach jak trwająca pandemia Kościół, którego jesteśmy częścią, nie odcina się od potrzebujących, nie zostawia ich w potrzebie – przekonuje s. Zaręba. I dodaje: – Warto zwrócić uwagę na księży, którzy służą swym parafianom, na siostry zakonne, które nadal odwiedzają chorych, niosą im pomoc. Ksiądz Dydo-Rożniecki z kolei zauważa, że w całej Polsce są realizowane różne formy wsparcia.
Po raz kolejny Kościół staje na wysokości zadania: nie dzieli ludzi na wierzących i niewierzących, nie pytamy o poglądy, tylko jesteśmy tam, gdzie nas potrzebują. Podkreśla się, że wspólnoty związane z Kościołem są zdyscyplinowane, przestrzegają nakazów i zakazów. Myślę, że obok posłuszeństwa wyróżnia nas postawa miłości bliźniego, o czym przekonujemy się codziennie.